Postępowanie antymonopolowe Komisji to okazja, by renegocjować ceny rosyjskiego gazu - mówi Prof. Alan Rile, wykładowca prawa wspólnotowego w City Law School w Londynie.
Brytyjski prawnik i znawca unijnych rozwiązań antymonopolowych przekonuje, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów może samodzielnie walczyć z Gazpromowskimi regułami gry. Zdaniem prof. Alana Rile’a postępowanie może mieć szerszy zasięg niż te prowadzone przez Komisję Europejską. Konsekwencją powinno być obniżenie ceny surowca. A UOKiK przekonuje, że nie może dublować działań Brukseli. – Jeśli sprawa dotyczy naruszenia konkurencji w kilku państwach, właściwym organem jest Komisja Europejska. UOKiK nie prowadził postępowania w sprawie Gazpromu – mówi Małgorzata Cieloch, rzecznik UOKiK. Ale rzecznik komisarza ds. konkurencyjności Antoine Colombani przekonuje, że działania Brukseli nie wykluczają analogicznego postępowania UOKiK.
Komisja Europejska prowadzi postępowanie przeciwko Gazpromowi, podejrzewając go o praktyki monopolowe w Europie Środkowo-Wschodniej. Jaka jest szansa, że gaz będzie tańszy?
Odkąd Komisja włączyła się w spór między Gazpromem a nowymi członkami Unii o cenę gazu, sprawy przybrały zły obrót dla rosyjskiego koncernu. Generalna Dyrekcja ds. Konkurencji wszczyna postępowanie dopiero wówczas, gdy ma naprawdę poważne dowody. Zapewne wiele z nich zyskała po rewizjach w biurach Gazpromu w Czechach i Niemczech we wrześniu 2011 roku. A w trakcie postępowania dowodów przybywa.
Przedstawiciele Komisji nie przegrali ani jednej sprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu od 1958 roku, odkąd zaczęło obowiązywać europejskie prawo antymonopolowe. Komisja nie zważa na rozmiary i autorytet firmy, przeciw której wszczyna postępowanie. Przypomnijmy historię sprzed dziewięciu lat z Microsoftem w roli głównej. Z hukiem przegrał w Luksemburgu z KE, która udowodniła, że Amerykanie nadużywali dominującej pozycji rynkowej w Europie, by utrudniać dostęp konkurencji. Tu chodzi o naruszenie konkretnego zapisu. Chodzi o art. 102 Traktatu o funkcjonowaniu UE (dziś traktat lizboński). Przewiduje on odpowiedzialność za nadużycia ze strony przedsiębiorstw, które zajmują dominującą pozycję i mogą utrudniać wolny handel pomiędzy członkami UE.
Czy narodowe urzędy antymonopolowe, np. polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, mają możliwość włączenia się w postępowanie przeciw Gazpromowi?
One mają nawet większe pole do działania. Bruksela może ukarać Gazprom jedynie za naruszenia, jakich dopuścił się po 1 maja 2004 roku (data wejścia Polski i innych dziewięciu krajów do UE). Kraje członkowskie mogą poszerzyć pole manewru o dekadę. Krajowe urzędy antymonopolowe mogą rozpocząć własne, analogiczne dochodzenia. Każdy kraj posiada własną bazą prawną, która została zintegrowana z unijnymi zasadami antymonopolowymi już pod koniec lat 90. Wówczas kraje z Europy Środkowo-Wschodniej negocjowały z Brukselą traktaty akcesyjne. Państwa takie jak Polska musiały zaadaptować unijne normy do krajowego ustawodawstwa. Dlatego lokalne urzędy antymonopolowe w Polsce czy krajach bałtyckich mogą wszcząć kilka równoległych postępowań przeciwko monopolistycznym praktykom, jakich dopuścił się Gazprom na terytorium ich krajów od 1994 do 2004 r. To zwiększy siłę przebicia Europy w sporze z Gazpromem.
Co wtedy?
To nie koniec możliwości działań prawnych wobec Gazpromu. Gdy Komisja Europejska razem z krajami członkowskimi udowodnią winę rosyjskiego koncernu, przeciwko koncernowi z pozwami szkody cywilnej mogą wystąpić poszczególni odbiorcy gazu. Stronami w takim procesie mogą być koncerny metalurgiczne czy dystrybutorzy surowca. W przypadku Polski z takim pozwem – w ramach krajowego systemu sądownictwa rzecz jasna – może wystąpić PGNiG, jeżeli zawarte z Gazpromem porozumienia zawierały w latach 1994 – 2004 klauzulę zakazującą odsprzedaż rosyjskiego gazu koncernom z innych krajów. Pozwać Rosjan mogą poszczególne firmy, jeżeli okaże się, że płaciły ceny znacznie wyższe niż ogólnorynkowe, a formuła uzależniająca ceny gazu od notowań ropy i produkcji ropopochodnych zostanie uznana za nielegalną. No i wreszcie polskie organizacje konsumenckie.
Czy kraje mogą sobie pozwolić na takie zachowanie, biorąc pod uwagę, że Gazprom w niektórych zajmuje 100 proc. rynku?
Jasne, że tak. Minęły czasy, gdy Gazprom mógł grozić komukolwiek w Unii. Europa przykłada maksimum wysiłków, by zdywersyfikować rynek energetyczny. Uzależnienie tu ma charakter dwustronny. Europa jest kluczowym rynkiem dla Rosjan. To z tego rynku Gazprom czerpie aż dwie trzecie swoich zysków.
Co czeka Gazprom?
Wysokie grzywny. Za złamanie prawa antymonopolowego kara finansowa wynosi nawet 10 proc. rocznych przychodów z tytułu sprzedaży surowca w danym kraju. Gdy jednak mamy do czynienia z wieloletnim łamaniem tego prawa, jak w przypadku z Gazpromem, grzywna sięga nawet 30 proc. przychodów.
Co jeszcze prócz kar finansowych może wskórać w tym przypadku Unia Europejska? Czy można w ten sposób zmusić Rosjan do obniżenia cen surowca?
Jeżeli Komisja Europejska udowodni, że stosowane przez Gazprom reguły są niezgodne z prawem, to kontrakty zostaną poddane renegocjacji na korzyść europejskich klientów Rosjan. Podobnie jak z Microsoftem. Komisja zmusiła koncern do ponaddziesięciokrotnego obniżenia opłat, jakie Amerykanie pobierali od konkurencji za dostęp do informacji technicznych.