Ogólne standardy bezpieczeństwa jądrowego w UE są wysokie i nie ma pilnej potrzeby zamknięcia jakiejkolwiek elektrowni atomowej, ale KE zaleca poprawę bezpieczeństwa, na co trzeba 10-25 mld euro - wynika z ogłoszonych w czwartek rezultatów unijnych testów.

"Ogólna sytuacja w Europie jest satysfakcjonująca. Wraz z regulatorami krajowymi doszliśmy do wniosku, że nie ma elektrowni jądrowych, które muszą być natychmiast zamknięte ze względów bezpieczeństwa, jednak prawie wszędzie jest miejsce na poprawę" - ogłosił komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger, prezentując raport na konferencji prasowej w Brukseli.

W tzw. stress testach badane były środki bezpieczeństwa w sytuacji poważnych wypadków (klęski żywiołowe, awarie i wypadki lotnicze), m.in. odporność systemów chłodzenia reaktorów, monitoring aktywności sejsmicznej, plany awaryjne. "Zgodnie z pierwszymi szacunkami między 10 a 25 mld euro będzie musiało być zainwestowane, by wdrożyć rekomendacje z testów" - dodał.

Do końca roku kraje UE mają opracować plany wdrażania tych rekomendacji, a latem 2014 r. KE przygotuje raport z ich wdrażania. Ponadto na luty przyszłego roku Oettinger zapowiedział projekt nowelizacji dyrektywy o bezpieczeństwie jądrowym, w której zaproponuje wzmocnienie niezależności krajowych nadzorców bezpieczeństwa jądrowego. Zapowiedział też rozważenie ujednolicenia standardów technicznych w całej UE.

Zgodnie z wynikami stress testów, na 145 reaktorów poddanych kontroli (w UE plus Ukraina i Szwajcaria) w 54 reaktorach nie są stosowane obowiązujące normy kalkulacji ryzyka trzęsienia ziemi, a w przypadku 62 reaktorów - ryzyka powodzi. Kalkulacja ryzyka powinna opierać się na okresie 10 tys. lat, a nie na stosowanych czasami krótszych okresach.

Ponadto nie wszystkie elektrownie są zadowalająco wyposażone w przyrządy do pomiaru aktywności sejsmicznej, braki wykryto w 121 reaktorach. Wskazano też, że obudowy 32 reaktorów nie mają zaopatrzonych w filtry zaworów umożliwiających w razie awarii bezpieczną dekompresję wnętrza. W przypadku 81 rektorów sprzęt do walki z poważnymi wypadkami nie był odpowiednio zabezpieczony, a w 24 reaktorach zabrakło rezerwowego pomieszczenia kontrolnego.

Eksperci wskazali też na poważny ogólnoeuropejski problem koordynacji działań awaryjnych np. w przypadku transgranicznych wypadków: wszystkie kraje mają swoje plany, ale nie wiadomo, czy są one kompatybilne. Sprawa ta będzie dogłębnie badana. Ponadto unijne stowarzyszenie regulatorów WENRA ma opracować wytyczne dla wszystkich krajów w zakresie zarządzania kryzysowego w razie poważnych wypadków. Paneuropejską rekomendacją jest też wzmacnianie "integralności" osłon reaktorów, bo jest to ostatnia zapora chroniąca przed promieniowaniem.

40 proc. wszystkich elektrowni jądrowych w UE znajduje się we Francji i z poniedziałkowych przecieków raportu do mediów wynikało, że w Europie wykryto "setki defektów, z czego większość we Francji". Komisarz przyznał, że lista francuskich defektów mogła ulec skróceniu w końcowym raporcie na skutek eksperckiej weryfikacji, ale zapewnił, że "nie ma mowy o jakiejkolwiek formie cenzury" ani wpływie jakiegokolwiek rządu na wnioski raportu.

W przypadku krajów takich jak Polska, które dopiero planują budowę elektrowni jądrowej, zastosowanie mają standardy bezpieczeństwa Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) - powiedział PAP ekspert KE.

"Decyzje o stosowaniu energii nuklearnej pozostają w gestii krajów członkowskich (...). Plany budowy - według najnowszych technologii - elektrowni atomowej w Polsce nie są zagrożone" - ocenił były szef PE Jerzy Buzek.

Komisarz przypomniał, że do tej pory elektrownie w UE nie dostosowały się w pełni do wniosków po wypadkach na Three Mile Island (w USA w 1979 r.) i w Czarnobylu (w 1986 r.). "Stress testy pokazały, że wiele międzynarodowych standardów, m.in. MAEA, nie było stosowanych przez elektrownie jądrowe w UE. Teraz wiemy dokładnie, gdzie standardy są niższe od tych rekomendowanych na poziomie międzynarodowym" - powiedział Oettinger. Komisarz liczy na "natychmiastowe" wdrożenie rekomendacji, mimo iż kraje nie są do tego zobligowane, bo stress testy były dobrowolne.

Greenpeace skrytykował to, że testy nie odpowiedziały na najtrudniejsze pytania dotyczące zagrożeń terrorystycznych. Zdaniem tej organizacji, w UE powinny być zamknięte najstarsze elektrownie.

W stress testach wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie wzięły udziału Rosja i Białoruś, choć Oettinger zaznaczył, że kraje te współpracowały z KE. Pytany przez PAP o bezpieczeństwo dla UE planowanych elektrowni w Kaliningradzie i na Białorusi odparł: "Możemy wyrażać pewne oczekiwania względem jakości standardów bezpieczeństwa, ale nie mamy możliwości bezpośredniego wpływu (na Mińsk i Moskwę)". Temat ten będzie podjęty podczas kolejnej rundy dialogu energetycznego UE-Rosja w grudniu.

Zdaniem Oettingera UE może spróbować uzależnić gotowość do importu energii od przestrzegania standardów przez kraje trzecie. Rosja ma nadzieję eksportować do UE energię produkowaną w przyszłej elektrowni w Kaliningradzie.

Stress testy odbywały się w trzech etapach: najpierw samooceny dokonali operatorzy elektrowni, ich kwestionariusze sprawdzili krajowi regulatorzy, a potem nastąpiły inspekcje europejskich zespołów eksperckich w wybranych elektrowniach. Odwiedzono co najmniej jedną elektrownię w każdym z krajów.

W UE działają obecnie 132 reaktory w 58 elektrowniach atomowych. Stress testy to pokłosie groźnej awarii w japońskiej elektrowni Fukushima, gdzie w marcu 2011 roku w następstwie trzęsienia ziemi i towarzyszącego mu tsunami zostały uszkodzone trzy bloki reaktorowe.