PGE Energia Jądrowa – spółka odpowiedzialna za realizację pierwszej polskiej atomówki o mocy 3000 MW – jest w samym środku rozmów z potencjalnymi partnerami do budowy i sfinansowania inwestycji.
Wczoraj w gabinecie Aleksandra Grada, szefa PGE EJ, gościła delegacja amerykańsko-japońskiego konsorcjum GE Hitachi. Na dziś zaplanowano dwa spotkania. Rano dojdzie do rozmów z japońsko-amerykańskim Westinghouse’em, a po południu zawitają Francuzi z Arevy i EDF. Tandem koncernów znad Sekwany poinformuje dziś o pełnej gotowości do budowy i współfinansowania gigantycznej inwestycji. W jakim układzie konsorcjantów, okaże się w najbliższych miesiącach.
Dostawcy reaktorów walczą o polską elektrownię / DGP
Katarzyna Kozłowska, dyrektor komunikacji w spółce PGE EJ, nie chce zdradzać szczegółów rozmów z zainteresowanymi koncernami, dotyczących postępowania wszczętego na budowę i finansowanie inwestycji.
– Na bieżąco analizujemy przebieg spotkań informacyjnych. Seria zaplanowanych do 10 października rozmów jeszcze się nie zakończyła. Tylko na dzisiaj zaplanowane są dwa spotkania – potwierdza informacje DGP Katarzyna Kozłowska. W ciągu trzech tygodni w spółce zarządzanej przez Aleksandra Grada, byłego ministra skarbu, ma się pojawić łącznie kilkunastu poważnych graczy z całego świata.
Faworytami wyścigu są Areva i EDF, GE Hitachi oraz Westinghouse. Do gry mogą się włączyć także Rosjanie, Koreańczycy, a niewykluczone, że i Chińczycy. O kontrakty ostro walczyć będą też dostawcy turbin – oprócz reaktorów kluczowego elementu każdej siłowni jądrowej. Na zamówienie ogromną ochotę ma mający 31-proc. udział w rynku francuski Alstom. O gotowości wejścia nawet do kilku konsorcjów walczących o prawo do budowy elektrowni jądrowej mówił DGP Philippe Cochet, wiceprezes Alstomu. Kierowany przez niego koncern współpracuje z niemal wszystkimi dostawcami technologii jądrowej, m.in. Arevą, Westinghouse’em, Rosatomem czy GE Hitachi.
– Jest jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek decyzje. Kluczowy będzie ostateczny kształt przetargu – zastrzega w rozmowie z DGP David J. Powell, wiceprezes GE Hitachi. Spodziewa się ogłoszenia przetargu w ciągu sześciu miesięcy.
Podobne sygnały płyną ze spółki PGE EJ. – Po fazie wstępnej, która już się rozpoczęła, wejście w postępowanie konkurencyjne nastąpi wiosną 2013 r. – zapowiada Aleksander Grad.
Jądrowe ramię PGE, energetycznego numeru jeden na polskim rynku, musi się jednak na poważnie zabrać do nadrabiania zaległości. Ogłoszenie gigantycznego zamówienia było już kilkukrotnie przekładane. Ostatni termin – połowa tego roku – przekroczono już o ponad trzy miesięce. Tym razem jednak zwłoka jest uzasadniona. Powód – PGE odeszła od wcześniejszego harmonogramu inwestycji, który zakładał, że w oddzielnych przetargach zostaną wyłonieni dostawcy reaktorów, paliwa, a także partnerzy do współfinansowania inwestycji. Teraz zamiast kilku zamówień ma być jedno zintegrowane. Runda spotkań z potencjalnymi liderami i uczestnikami konsorcjów uważana jest w PGE za wielki restart programu jądrowego rozpoczętego w 2009 r.
Zgodnie z nowym planem pierwszy blok powinien zostać wybudowany do końca 2024 r. Zdaniem ekspertów to wyśrubowany termin. Jeszcze rok temu rząd zapewniał, że prąd z atomu popłynie przed końcem 2020 r. W lutym PGE podała w swojej zaktualizowanej strategii, że produkcję energii jądrowej rozpocznie w 2023 r.
Koszt budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej o mocy 3000 MW jest szacowany na 40 – 50 mld zł. W realizacji inwestycji pomogą PGE inne polskie koncerny: Tauron, KGHM Polska Miedź oraz Enea. PGE w planach ma także budowę kolejnej siłowni o mocy 3000 MW do 2029 r.

Faworytami wyścigu są Areva i EDF, GE Hitachi oraz Westinghouse