Komisja Europejska ocenia, że wydobycie gazu łupkowego zagrozi środowisku, i zapowiada nowe regulacje prawne w tym zakresie. Polski rząd oskarża KE o wprowadzanie opinii publicznej w błąd.
Mikołaj Budzanowski, minister skarbu, zapowiada interwencję, bo opublikowany przez KE raport w sprawie szkodliwości gazu łupkowego został według niego przygotowany w zaciszu klimatyzowanego biura, bez uwzględnienia praw fizyki i geologii.
W opublikowanym w piątek dokumencie, przygotowanym na zlecenie dyrekcji generalnej KE ds. środowiska, urzędnicy ostrzegają, że wydobycie gazu łupkowego grozi zanieczyszczeniem wód gruntowych, powierzchniowych i powietrza. Raport wskazuje też na luki w prawie unijnym, w którym brakuje oceny warunków geologicznych czy wymogu monitoringu wód gruntowych. I zaleca, by kraje UE dokonały interpretacji prawa unijnego w zakresie stosowania szczelinowania hydraulicznego, czyli metody eksploatacji gazu łupkowego.
Joe Hennon, rzecznik KE ds. środowiska, przyznał, że Komisja nie popiera wszystkiego, co zawiera raport. Bruksela zamierza jednak wykorzystać dokument do konsultacji. A w przyszłym roku zdecyduje o ewentualnych zmianach w prawie. Raport wywołał falę komentarzy w internecie, że negatywne opinie to próba zablokowania wydobycia przez Polskę gazu łupkowego ze strony Rosjan. Przypomniano, że brytyjska firma konsultingowa AEA Technology, która przygotowała dokument na zlecenie KE, wydawała w przeszłości pozytywne opinie dla rosyjskiego giganta Gazpromu.
Minister Mikołaj Budzanowski zapewniał w piątek, że system zabezpieczania odwiertów w pokładach wodonośnych jest sprawdzony i stosowany we wszystkich odwiertach w Polsce, i nie stwarza zagrożeń, przed którymi ostrzega KE. A Polska stosuje restrykcyjne normy środowiskowe.