Najwyższa Izba Kontroli zajmie się sprawą finansowania planów miejscowych pod farmy wiatrowe. Chodzi o kwestię darowizn, jakie niektóre z gmin przyjęły od inwestorów w celu przeprowadzenia prac planistycznych uwzględniających interesy zielonego biznesu.
Zgodnie z prawem koszty sporządzenia planów miejscowych obciążają budżet gminy, powiatu bądź województwa. Tylko plany pod inwestycje celu publicznego mogą być finansowane przez inwestora, i to jedynie w części, w jakiej są bezpośrednią konsekwencją zamiaru realizacji inwestycji celu publicznego – tak stanowi art. 21 ust. 2 pkt 4 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 647).
Działania izby podyktowane są m.in. wnioskiem, jaki złożyła sejmowa komisja ds. kontroli państwowej.
– Z zebranych przeze mnie dokumentów dotyczących 40 polskich gmin wynika, że plany miejscowe zostały podarowane bądź sfinansowane przez inwestorów wiatrowych. Wszelkie dokumenty, czyli np. kopie umów darowizn, przekazałam już NIK – mówi posłanka Julia Pitera, członek komisji ds. kontroli państwowej.
Zdaniem Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej oraz resortu gospodarki (odpowiedź na interpelację SPS-023-3732/12) „budowa elektrowni wiatrowej (lub zespołu takich elektrowni, zwanych potocznie farmami wiatrowymi) nie stanowi celu publicznego” i wobec tego „korzystanie z innych niż wymienione w ustawie (o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym – red.) źródeł finansowania jakiejkolwiek czynności w procesie legislacyjnym dotyczącym aktów planistycznych jest działaniem nielegalnym. Dotyczy to także przyjmowania przez organy darowizn w postaci projektów dokumentów”.
Prawnicy nie są jednak tak kategoryczni i wskazują na ustawę o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 102, poz. 651 z późn. zm.), gdzie w art. 6 zostały wskazane inwestycje celu publicznego.
– Wśród nich ustawodawca wymienił m.in. wydzielenie, budowę i utrzymanie dróg publicznych oraz budowę urządzeń służących do przesyłania energii elektrycznej – wskazuje radca prawny Renata Robaszewska z Kancelarii Robaszewska & Płoszka Radcowie Prawni.
– Zgodnie z orzecznictwem sądów administracyjnych powyższy katalog ustawowy pozwala na przyjęcie, iż położenie kabli i drogi realizowane w ramach projektu farmy są celem publicznym, natomiast sama turbina nie może być w ten sposób zakwalifikowana – dodaje.
Jej zdaniem inwestor realizujący park elektrowni wiatrowych może, a nawet powinien, sfinansować miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego w części dotyczącej jego inwestycji rozumianej jako cel publiczny.
– Gmina to nie market, w którym inwestor może kupić sobie potrzebne akty prawa miejscowego. Gmina to wspólnota, wspólne dobro mieszkańców, ale często traktuje się nas jak wrogów czy intruzów. Naszym uwagom czy obawom przeciwstawia się worek pieniędzy z podatków i zapewnienie, że wszystko jest lege artis. Na uwagę, że w przypadku finansowania planów miejscowych raczej nie, słyszymy odpowiedź, że wszyscy tak robią, że szkoda pieniędzy gminnych, że prawo jest głupie – twierdzi Hanna Szumińska ze Stowarzyszenia Rozwój-Przyszłość, organizacji z Wielkopolski, która walczy o to, aby inwestycje wiatrowe powstawały zgodnie z prawem.
O finansowaniu planów przez inwestorów wypowiadały się już sądy administracyjne (m.in. sygn. akt II SA/Po 482/11, sygn. akt II SA/Gd 799/07). W ich ocenie takie finansowanie nie może stanowić podstawy dla uznania, że uchwała w sprawie uchwalenia planu miejscowego jest nieważna.
– Gmina nie może domagać się ponoszenia i pokrywania tych kosztów np. przez właścicieli nieruchomości objętych postanowieniami planu czy też inne osoby fizyczne lub prawne zainteresowane sporządzaniem planu. Natomiast pokrycie tych kosztów przez inny podmiot w zaistniałej sytuacji jest kwestią wewnętrzną gminy i w sytuacji, gdyby procedura planistyczna w pozostałym zakresie została zachowana, nie mogłoby stanowić samoistnej podstawy dla stwierdzenia nieważności uchwały – wyjaśnia mecenas Robaszewska.