PGE, Tauron i Enea nie wykluczają budowy elektrowni fotowoltaicznych czyli pozyskujących energię ze słońca. Powód – wysokie dopłaty. Perspektywa dużych dopłat nęci więc szefów wielkich koncernów.
Ministerstwo Gospodarki chce dokładać blisko 800 zł do każdej wyprodukowanej megawatogodziny energii z fotowoltaiki. Taki zapis znalazł się w projekcie ustawy o odnawialnych źródłach energii. Jeśli dodać do tego średni koszt rynkowy energii, to za wyprodukowanie 1 MWh z promieni słonecznych producent będzie mógł zainkasować nawet 1000 zł. Dziś jeszcze problemem są wysokie koszty, ale te głownie dzięki chińskim technologiom z każdym rokiem spadają.
Perspektywa dużych dopłat nęci więc szefów wielkich koncernów – Nie wykluczam, że finalne zapisy ustawy o OZE mogą wpłynąć na strategię Tauronu w energetyce odnawialnej. Nasze cele będą modyfikowane w zależności od poziomów wsparcia dla wybranych technologii. Zdecydowanie skupimy się na wyborze tych najbardziej opłacalnych – mówi Dariusz Lubera, prezes Tauronu.
Tauron do 2020 r. planuje wybudować do 800 MW zielonych mocy. Dziś wynoszą one zaledwie ok. 130 MW z energetyki wodnej i po 30 MW z dwóch farm wiatrowych.
Inwestowania w fotowoltaikę nie wyklucza także Polska Grupa Energetyczna PGE, choć spółka do tematu podchodzi z umiarkowanym optymizmem. – Jako największy gracz na rynku przyglądamy się jego wszystkim segmentom – poinformowało nas biuro prasowe PGE, ale zastrzegło, że zyski z rynku fotowoltaiki będą ściśle uzależnione od wysokości wsparcia i od przyjętego modelu biznesowego. – Przed projektem ustawy o odnawialnych źródłach energii jeszcze długa droga legislacyjna – usłyszeliśmy w spółce.
Trzecia pod względem wielkości w Polsce grupa energetyczna Enea także bacznie obserwuje wysokość proponowanego wsparcia dla fotowoltaiki. Maciej Owczarek, prezes spółki, zastrzega jednak że Enea będzie inwestowała w to źródło energii w sposób śladowy. – Nie jesteśmy na Saharze i na pewno nie możemy liczyć na to, że fotowoltaika będzie stanowiła znaczącą część naszego miksu energetycznego – tłumaczy Owczarek. Enea inwestuje w odnawialne źródła, ale stawia na elektrownie wiatrowe i biogazownie. Firma zakłada osiągnięcie do 2020 r. 250 – 350 MW mocy zainstalowanej w wietrze oraz około 40 – 60 MW w biogazowniach. Fotowoltaika na razie nie została tu ujęta.
Jak mówi Maciej Owczarek, panele solarne powinny być dobrym sposobem na budowę energetyki rozproszonej. To zresztą jeden z głównych powodów wyśrubowania dopłat dla fotowoltaiki. Resort kierowany przez Waldemara Pawlaka, proponując taki model wsparcia, liczy na słoneczny boom na polskich dachach. Taka rewolucja ma już miejsce w Wielkiej Brytanii, która podobny system wprowadziła w kwietniu 2010 r. W ciągu zaledwie dwóch lat udało się osiągnąć blisko 600 MW mocy z ponad 200 tys. instalacji fotowoltaicznych.

795 zł wynosi propozycja dopłaty do 1 MWh energii ze słońca

7,8 mln zł kosztuje wybudowanie 1 MW w elektrowni fotowoltaicznej