W Chinach ogłoszono o uruchomieniu ostatniej turbiny na największej zaporze świata na rzece Jangcy. Całkowita moc elektrowni na tej zaporze w pierwszych dniach lipca sięgnęła 22,5 MW, siłownia ta zapewnia już 11 proc. energii z chińskich hydroelektrowni.

Ostatnia turbina była 32. jednostką zamontowaną na Jangcy. Budowa zapory rozpoczęła się w 1994 r., jej pierwszy etap zakończono w lipcu 2007 r. i wtedy po raz pierwszy popłynął prąd z turbin tam zainstalowanych.

Budowa giganta kosztowała 40 mld dolarów

Budowa największej zapory świata kosztowała ponad 40 mld dolarów. Tama i zbiornik retencyjny mają również wielkie znaczenie dla systemu wodnego w Chinach, przede wszystkim w aspekcie ochrony przed wielkimi powodziami, ale z drugiej strony inwestycja budziła wielkie protestów ekologów i historyków sztuki.

Wysiedlono 1,5 mln ludzi

Przy wypełnianiu zbiornika m.in. 13 miast i 1350 mniejszych miejscowości znalazło się pod wodą, a z nimi wiele znanych historycznych zabytków. Przesiedlono ponad 1,5 mln osób, czyli o 100 tys. więcej niż początkowo zakładano.

Do końca budowy zapory trwały protesty ekologów, podnoszących kwestię zagrożenia egzystencji wielu gatunków ryb i ssaków wodnych. Z kolei geolodzy uważali, że sztuczny zbiornik będzie tak wielki, iż ciężar nagromadzonej wody będzie mógł wpłynąć na skorupę ziemską.

W czerwcu 2011 rząd chiński powołał grupę ekspertów do zbadania wszelkich geologicznych uwarunkowań inwestycji. Szef tego zespołu, prof. Wan Guangqien, w końcowym dokumencie napisał, że tak duża konstrukcja ma znaczący wpływ na ekosystem i zwiększa ryzyko powstania trzęsień ziemi. W raporcie odnotowano, że konstrukcja jest odporna na duże trzęsienie ziemi i bez zniszczeń wytrzymała wstrząsy o sile 6,4 w skali Richtera w kwietniu 2007. Prowadzone od 2003 badania wskazują jednak na dużo częstsze obecnie występowanie trzęsień ziemi, niż rejestrowano przed rozpoczęciem budowy zbiornika.