Energetyka jądrowa pozostanie we Francji, choć jej udział w produkcji energii elektrycznej zostanie zredukowany - oświadczył we wtorek minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire po tym, gdy w poniedziałek wieczorem zamknięto drugi reaktor elektrowni Fessenheim.

„Jeśli myślimy o perspektywie długoterminowej, energia jądrowa zachowuje swoje znaczenie jako źródło energii dla Francji” – powiedział we wtorek Le Maire w rozmowie ze stacją BFM TV.

„Jestem obrońcą energii jądrowej, podobnie jak wielu doświadczonych naukowców, ponieważ energia jądrowa nie emituje CO2” – przekonywał minister.

Le Maire podkreślił, że „energia jądrowa ma dwie zalety: pozwala nam być jednym z krajów, które emitują najmniej CO2 podczas produkcji energii elektrycznej, i gwarantuje nam coś, o czym wszyscy mówią w południe, rano i wieczorem: naszą niezależność". "A dla mnie jako Francuza nic nie jest ważniejsze niż nasza niezależność" - dodał.

Minister zastrzegł, że „nie byłoby uzasadnione poleganie jedynie na produkcji energii jądrowej”, która stanowi 75 proc. produkowanej we Francji energii. Poinformował, że aby "zrównoważyć sytuację", rząd zamierza do 2035 r. zmniejszyć jej udział w krajowej produkcji energii do 50 proc.

Drugi, ostatni reaktor najstarszej francuskiej elektrowni jądrowej Fessenheim przy granicy Niemcami został odłączony od krajowej sieci elektroenergetycznej w poniedziałek o godzinie 23. Decyzja rządu o zamknięciu elektrowni została przyjęta z aprobatą przez aktywistów sprzeciwiających się energetyce jądrowej. Natomiast pracownicy zakładu i mieszkańcy Fessenheim nadal przeciwko niej protestują.

„Niestety teraz energia elektryczna będzie importowana do nas z Niemiec, gdzie jest wytwarzana w ponad 50 proc. z węgla. Jest to poważny cios dla środowiska i klimatu” – powiedział mer miasta Claude Brender w stacji BFM TV, podkreślając, że w związku z odłączeniem elektrowni od sieci pracę straci ponad 2 tys. osób.

„Wcześniej był gniew, teraz jestem po prostu smutny” - powiedział Sebastien Reyne, który pracował w elektrowni od 1996 r. Teraz wraz z zespołem 60 osób będzie się zajmował demontażem wyłączonych reaktorów, co zajmie około 15 lat.

Na ogrodzeniu zakładu nadal wiszą transparenty z hasłami przeciwko zamknięciu: „Fessenheim ofiarą” oraz „Zamknięcie jest historycznym błędem”.

Obrońcy energetyki jądrowej demonstrowali również w Paryżu przed siedzibą główną Greenpeace w poniedziałek wieczorem.

Położona nad brzegiem Renu, w pobliżu Niemiec i Szwajcarii, elektrownia jądrowa w Fessenheim została uruchomiona w 1978 r. Dwa reaktory o mocy 900 MW wytwarzały średnio rocznie energię, która mogłaby pokryć 70 proc. zapotrzebowania regionu Alzacja.

Około 100 przeciwników energetyki atomowej zorganizowało w poniedziałek spływ łodzią po Renie, na granicy między Francją a Niemcami, a następnie wrzuciło do rzeki boję wypełnioną złotą substancją, symbolizującą koniec energii jądrowej.

„To miejsce-symbol przyjaźni francusko-niemieckiej w walce z elektrowniami jądrowymi”- powiedział prezes ruchu Stop Fessenheim Andre Hatz. „Długo czekaliśmy na ten moment, ale to dopiero pierwszy etap, do zamknięcia pozostaje jeszcze 56 innych reaktorów. Musimy walczyć dalej” – stwierdziła z kolei rzeczniczka ruchu Sortir du Nucleaire Charlotte Mijeon.