To już nie dostawy chińskich komponentów, ale opóźnienia po stronie krajowych operatorów zagrażają polskim solarom – alarmuje branża.
DGP
Producenci energii słonecznej już pod koniec marca skierowali pismo do czterech operatorów systemu dystrybucyjnego – OSD (Energa Operator, PGE Dystrybucja, Enea Operator, Tauron Dystrybucja), w którym wyrazili zaniepokojenie zawieszeniem przez spółki działań związanych z przyłączaniem do sieci farm fotowoltaicznych. Prosili o wprowadzenie procedur umożliwiających realizowanie prac odbiorowych zgodnie z harmonogramem. Kopie listu otrzymał premier Mateusz Morawiecki, prezesi grup energetycznych, a także ministrowie: Jadwiga Emilewicz, Jacek Sasin i Michał Kurtyka.
Dla fotowoltaiki opóźnienia oznaczać mogą nie tylko odsunięcie w czasie przychodów z produkcji energii i związane z tym problemy ze spłatą kredytów, ale też dodatkowe zobowiązania – m.in. wobec wykonawców instalacji, którzy odpowiedzialni są za bezpieczeństwo budowy przed jej formalnym oddaniem. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Słonecznej twierdzi, że koszty z tym związane sięgają kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie za każdy obiekt czekający na przyłączenie.
Zgodnie z przepisami w pierwszej tarczy antykryzysowej wytwórcy zielonej energii mogą zwrócić się do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki o przedłużenie, maksymalnie o rok, terminu rozpoczęcia sprzedaży energii z nowych instalacji, które otrzymały wsparcie w ramach aukcji OZE lub w systemie dopłat do ceny rynkowej (tzw. premie feed-in). Ma to związek z opóźnieniami dostaw chińskich komponentów do farm fotowoltaicznych i wiatrowych z powodu pandemii. Autorem tego przepisu był resort klimatu, który wielokrotnie podkreślał znaczenie polskiego boomu fotowoltaicznego.
Zgodnie z ustawą i informacją z URE wniosek o wydłużenie terminu ze strony inwestora jest uprawniony m.in., gdy ze względu na epidemię nastąpiły opóźnienia dostaw urządzeń do jego instalacji lub gdy opóźnił się rozruch. Zapytaliśmy URE, czy ten ostatni przypadek obejmuje opóźnienia w przyłączaniu instalacji przez operatorów. Rzeczniczka urzędu Agnieszka Głośniewska potwierdziła, że chodzi zarówno o spowodowane pandemią opóźnienia po stronie wytwórcy, jak i sytuacje, gdy złożył on całą wymaganą dokumentację do OSD, ale operator nie zrealizował przyłącza w związku epidemią. – Za parę dni powinniśmy mieć bardziej rozbudowaną informację dla wytwórców – zaznaczyła Głośniewska. URE najprawdopodobniej stworzy formularz dla takich wniosków.
Ustawa wskazuje, co wytwórcy powinni dołączyć do wniosku – np. zaświadczenie od kontrahenta o opóźnieniu dostawy. Podobnie w przypadku opóźnień w przyłączaniu instalacji fotowoltaicznych może być wymagane oświadczenie od OSD.
Zapowiedzi URE nie poprawiają jednak znacząco sytuacji producentów energii słonecznej. Jak słyszymy w Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Słonecznej, branża powątpiewa w to, że operatorzy będą wydawać zaświadczenia, o których mówią przepisy.
Na podobne problemy nie narzeka branża wiatrowa. Jak wyjaśnia nam Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej, ma to związek z tym, że farmy wiatrowe przyłączane są do sieci wysokich napięć, a nie średnich – jak w przypadku projektów fotowoltaicznych do 1 MW.
Większość OSD zapewnia, że mimo ograniczeń nieprzerwanie realizuje przyłączenia instalacji OZE do sieci. Zapytana o to przez DGP spółka Enea Operator podaje, że ograniczenia to „pojedyncze przypadki”, gdy np. licznik trzeba zainstalować na terenie obiektów, w których przebywają osoby objęte kwarantanną.
Także inne spółki, które w ostatnich tygodniach korespondowały w tej sprawie z PSES, deklarują, że przyłączenia do sieci są przez nie realizowane, choć część z nich przyznaje, że w związku z zagrożeniem rozprzestrzeniania się koronawirusa wprowadziła procedury mające na celu poprawę bezpieczeństwa swoich pracowników, które prowadzić mogą do przesunięć w harmonogramie. Tauron Dystrybucja tłumaczy, że wprowadzono „czasowe ograniczenie realizacji” m.in. prac eksploatacyjnych, serwisowych i inwestycyjnych skutkujących przerwami dostaw energii elektrycznej do klientów, a także ograniczono udzielanie dopuszczeń do pracy na sieci.
OSD wskazują jednocześnie na zewnętrzne przyczyny opóźnień – po stronie urzędów i administracji samorządowej, wykonawców prac elektroenergetycznych i budowlanych czy właścicieli nieruchomości. I zapewniają, że przyłączenia klientów do sieci, w tym OZE, są dla nich priorytetem. Jak komentuje PSES, oficjalne stanowisko spółek „że chcą przyłączać i dalej działać,” ma niewiele wspólnego z praktyką.
O opóźnienia zapytaliśmy też resort klimatu. Ministerstwo potwierdziło, że dotarły do niego informacje o zgłaszanych przez inwestorów problemach z przyłączeniem OZE do sieci. Dlatego z pytaniami do operatorów systemów dystrybucyjnych zwrócił się wiceminister klimatu Ireneusz Zyska. „Z przekazanych informacji wynika, że operatorzy systemów dystrybucyjnych nie przestali przyłączać do sieci instalacji OZE. Niemniej jednak w związku z wystąpieniem stanu epidemii wprowadzone zostały dodatkowe elementy bezpieczeństwa” – czytamy w odpowiedzi dla DGP.
Resort podkreślił, że kwestia budowy oraz przyłączania do sieci nowych instalacji OZE jest dla niego „absolutnym priorytetem” i zapewnił, że „podejmowane będą wszelkie niezbędne działania w sytuacjach, gdy identyfikowane zostaną jakiekolwiek przeszkody w tym zakresie”.