Związkowcy próbują wyegzekwować od Jacka Sasina długofalowy plan dla branży, zanim zgodzą się na cięcia pensji.
Gdy w 2016 r. powstawała Polska Grupa Górnicza, nowy twór skupiający kilkanaście kopalń Kompanii Węglowej został obwołany największym przedsiębiorstwem górniczym w Europie. Dziś jest w poważnych tarapatach, bo wysokie koszty wydobycia i problemy z jakością powodują, że nie można sprzedać surowca. Ciepła zima i wybuch pandemii pogorszyły i tak zły stan spółki, która odwołuje realizację części kontraktów (m.in. zamówień w Famurze) i próbuje ograniczyć koszty, m.in. poprzez zmniejszenie wydobycia i obniżkę płac.
Zarząd, który jeszcze w lutym przyznał górnikom 6-proc. podwyżki (związki domagały się 12 proc.), w połowie kwietnia zaproponował program ratunkowy zakładający m.in. 20-proc. redukcję wymiaru pracy i pensji do końca lipca. Na to nie chciały zgodzić się związki zawodowe. Zaproponowały tzw. postojowe przez jeden dzień w tygodniu z zachowaniem prawa do 60-proc. wynagrodzenia za ten czas. Na to nie zgodziło się kierownictwo PGG, mające poparcie wicepremiera Jacka Sasina.
Pod koniec tygodnia szefowie górniczej Solidarności w liście do premiera Mateusza Morawieckiego napisali, że bez pomocy branża upadnie. Wyrazili oburzenie dalszym importem węgla przez energetykę. Związkowcy, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że z powodu importu energetyka nie odbiera zakontraktowanego surowca. Na koniec lutego na hałdach zalegało 7,1 mln ton węgla.
W czasie, gdy w PGG spierano się wokół planu ratunkowego proponowanego przez zarząd, do Gdańska wpłynął statek Agia Trias, największy masowiec obsługiwany dotychczas przez ten port. Przywiózł 140 tys. t węgla z Kolumbii, zamówionego przez Polską Grupę Energetyczną. Biuro prasowe największego producenta prądu w Polsce, transport to efekt ubiegłorocznego zamówienia. „Spółka PGE Paliwa realizuje import węgla w ramach wieloletnich kontraktów i jest zobowiązana do wywiązywania się z zawartych umów. Węgiel z Kolumbii importowany jest na potrzeby klientów zewnętrznych i Elektrociepłowni Wybrzeże, o czym decydują względy jakościowe, m.in. wysoka wartość opałowa przy jednocześnie niskiej zawartości siarki oraz popiołu. Dostępność węgla o takich parametrach na rynku krajowym jest ograniczona. Podstawowym dostawcą paliwa produkcyjnego dla jednostek wytwórczych Grupy PGE pozostają krajowi producenci” – czytamy w informacji z PGE.
Oburzenie górników nie wytrzymuje jednak konfrontacji z rynkiem. W 2019 r. średni koszt wydobycia węgla w Polsce wyniósł 348,4 zł za tonę, o 6,3 proc. więcej niż w 2018 r., podczas gdy światowe ceny nie przekraczają obecnie 60 dol. za tonę, czyli ok. 252 zł.
Według relacji związkowców, w trakcie niedawnych rozmów z nimi szef resortu aktywów państwowych argumentował, że nie tylko węgiel ale i prąd można importować taniej.
– Przypomnieliśmy wicepremierowi Sasinowi, że na lutowym spotkaniu z nami, gdy przekonywał, żebyśmy podpisywali porozumienie z zarządem, zobowiązał się do 21 kwietnia przedstawić plan naprawczy dla branży. Zwróciliśmy się w tej chwili do zarządu PGG i zadeklarowaliśmy, że jesteśmy chętni do współpracy pod warunkiem, że jest to element jakiejś większej, sensownej całości – mówi DGP Krzysztof Stanisławski, przewodniczący związku Kadra Górnictwo, który podkreśla, że górnicy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.
Związki czekają na plan restrukturyzacji PGG do 4 maja. Obawiają się, że jeśli teraz bezwarunkowo zgodzą się na cięcia pensji do końca lipca, to w sierpniu – po zakończeniu planu ratunkowego – spółka i tak może zostać postawiona w stan likwidacji.
Zarząd PGG odpowiada, że oczekiwanie, iż spółka przygotuje plan restrukturyzacji bez ustalenia rzeczywistego zapotrzebowania na produkowany surowiec, jest „niezasadne”. Rzecznik PGG Tomasz Głogowski powiedział DGP, że opracowania, m.in. Agencji Rozwoju Przemysłu, potrzebne do oszacowania takiego zapotrzebowania będą dostępne na koniec czerwca. Pytany o spotkanie zarządu PGG ze związkami, powiedział, że nie ma jeszcze terminu, ale być może na początku tego tygodnia będzie coś wiadomo. Resort aktywów na razie nie planuje spotkania z przedstawicielami załogi PGG i wskazuje, że sprawa ta toczy się w tej chwili na linii zarząd spółki – przedstawiciele pracowników.
Na koniec lutego na hałdach zalegało 7,1 mln ton węgla