- Idziemy w kierunku transformacji krajowej energetyki na zieloną, jak ta pochodząca chociażby ze źródeł odnawialnych - mówi w wywiadzie dla DGP Michał Kurtyka, minister klimatu.

Przed panem zorganizowanie nowego ministerstwa – klimatu. Jakie pan sobie stawia cele na tę kadencję?

Przede wszystkim postawiliśmy sobie za cel podniesie poziomu życia Polaków. Chcemy to osiągnąć poprzez ekologiczne inwestycje, m.in. w ich domach, które przyczynią się do oszczędności energetycznej, pozyskiwania prądu z alternatywnych źródeł energii, a co za tym idzie również ograniczenia zjawiska smogu. Dlatego w mojej misji bardzo ważne będzie pogodzenie redukcji emisji z poprawą jakości powietrza. Dużo już zostało zrobione - uruchomiono „Czyste Powietrze”. Nigdy wcześniej nie było programu o takiej skali i takich środkach, który byłby nakierowany na termomodernizację, wymianę kotłów, ale do zrobienia jest znacznie więcej.

Kolejne wyzwania?

Przed nami przemyślenie, jak powinien ewoluować nasz sposób życia, jak powinniśmy funkcjonować jako producenci i konsumenci. Nasza cywilizacja od ostatnich 200 lat lekką ręką gospodaruje zasobami planety. Mamy problem z opakowaniami, zwłaszcza jednorazowymi. Ogromnym wyzwaniem jest również emisyjność transportu. Na przykład w Warszawie 60 proc. smogu to zanieczyszczenia transportowe. Chodzi o to, by transport indywidulny zamienić na publiczny. Kolejny krok to droga w stronę transportu nisko- i zeroemisyjnego.
Elektromobilność jest jednym z dwóch, obok Mieszkania+, celów, których zdaniem opozycji nie udało się zrealizować w poprzedniej kadencji.

W 2017 i 2018 r. stworzyliśmy system prawny, a lata 2019 i 2020 to początek budowania infrastruktury. Pierwszym krokiem w kierunku upowszechnienia pojazdów elektrycznych w ogóle jest postawienie na e-autobusy. Obecnie Polska jest największym ich producentem w Europie. Po naszych miastach jeździ kilkaset autobusów elektrycznych. Ten przemysł to również nowe, dobre miejsca pracy. Polska firma wyprodukowała największą w Europie ładowarkę do ładowania e-autobusów. Mamy bardzo duży udział carsharingu elektrycznego. To wszystko pozwala z optymizmem patrzeć na perspektywy rozwoju elektromobilności w Polsce.

Czy cele, o których pan mówi, można jakoś skonkretyzować? Na przykład w sprawie smogu powiedzieć, że pod koniec kadencji, w 2023 roku Kraków czy Warszawa nie będą wyświetlać się zimą na czerwono w aplikacjach pokazujących smog?

To zaszłości z dziesięcioleci, dziedzictwo modelu rozwoju minionego okresu, który nie przykładał wagi do kosztów dla środowiska czy ochrony ludzi. Dziś musimy przywrócić odpowiednie proporcje oraz znacznie podnieść jakość życia.

Jak? Ulepszać istniejące programy, sięgać po najlepsze wzorce europejskie. Pamiętając o tym, że nasze społeczeństwo nie jest tak zasobne jak naszych partnerów z zachodniej Europy, na pewno będziemy odwoływać się do solidarności europejskiej, żeby te nasze cele wspomóc.

Jest program „Mój Prąd” przewidujący dofinansowanie do paneli fotowoltaicznych, dosyć prosty w obsłudze i „Czyste Powietrze”, który nie działa najlepiej. Czy staną się bardziej spójne?

Sprawdzimy, co w tych programach działa, a co należałoby zmienić. „Mój Prąd” pokazuje, jak rośnie zapotrzebowanie na fotowoltaikę w Polsce. W grudniu zeszłego roku mieliśmy 200 MW, teraz przekroczyliśmy już 1200 MW. To efekt demokratyzacji energii i zapotrzebowania na nowoczesne formy jej produkcji.

Natomiast to, w jaki sposób będzie ewoluował program „Czyste Powietrze”, to zadanie dla mojego resortu na najbliższe tygodnie. Na pewno chciałbym zwiększyć skalę i w miarę możliwości uprościć procedury, by był jeszcze bardziej przystępny dla przyszłych beneficjentów. Mamy świadomość, że są różne oczekiwania dotyczące termomodernizacji, wymiany pieców czy fotowoltaiki. Musimy umieć dopasować instrumenty do potrzeb.

W przyszłym roku mija termin na realizację celów klimatycznych 2020. Już wiadomo, że wielu z nich nie osiągniemy. Z czym pan podejdzie do unijnej tablicy za rok?

Wiele państw członkowskich, w tym kilka największych krajów UE, tych celów nie zrealizuje.

Czyli jesteśmy w dobrym towarzystwie? A co z realizacją kluczowego celu dotyczącego 15-proc. udziału OZE w miksie energetycznym?

To nie tak, że jesteśmy w dobrym towarzystwie. Na pewno dokonamy inwentaryzacji, w jakim jesteśmy miejscu w realizacji tych celów. Powinniśmy dążyć do tego, żeby te cele związane z podniesieniem jakości życia, wspomóc. Pamiętajmy, że każde z państw idzie swoją drogą rozwoju. Nie ma jednakowej recepty dla wszystkich. Skala wyzwania będzie różniła się dla poszczególnych państw UE i będzie trudniejsza dla państw o niższym poziomie PKB.

Jak Ministerstwo Klimatu podzieli się kompetencjami z innymi resortami i jak będzie z nimi współpracować? Strategia energetyczna będzie w pana resorcie, ale nadzór nad spółkami, które będą ją realizować, u ministra Sasina?

Nasza rola będzie wiodąca, jeśli chodzi o inicjowanie pewnych działań we współpracy z innymi. Za gospodarkę wodną odpowiada dziś Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, więc w sprawie zwiększenia retencji wody w Polsce będę wychodził z inicjatywą do ministra Gróbarczyka. To wyzwania zarówno dotyczące wody, jak i klimatu. Podobnie będzie w kwestiach rolnych, wprowadzania innowacyjnych metod produkcji, by zminimalizować wpływ na środowisko naturalne. Podstawą naszych działań będzie jakość powietrza, ale także jakość zagospodarowanych odpadów i kwestie OZE oraz regulacje związane z energetyką.

Ma pan być zielonym obliczem rządu PiS w Brukseli, rozmawiać o celach klimatycznych. Nie boi się pan, że pańska aktywność będzie się sprowadzać do tłumaczenia, dlaczego osiągnięcie kolejnych celów się nie udało?

Mam swoją historię w Ministerstwie Energii, gdzie dostrzegliśmy szanse rozwoju nowoczesnych technologii poprzez program elektromobilności. Nasi partnerzy w Brukseli widzieli, że potrafimy patrzeć w przyszłość. Utworzenie Ministerstwa Klimatu jest logicznym krokiem w tym kontekście. Tematów do rozmów będzie na pewno sporo. Jednym z najważniejszych dla nowej KE będzie neutralność klimatyczna Zdajemy sobie sprawę, że mamy inny punkt startu, inną dostępność w zakresie finansowania oraz potencjał, ale poprzez sprawiedliwą transformację jesteśmy w stanie zdziałać więcej.

Dlatego pytamy o sprawczość w rządzie, czy to będzie resort, który będzie w stanie kreować, ale nie będzie w stanie tego egzekwować. Jakie będzie pan miał instrumenty realizowania swoich inicjatyw?

Instrumenty już mamy. Ministerstwo Klimatu będzie nadzorować Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW). To główne narzędzie podnoszenia jakości środowiska i będziemy rozszerzać spektrum jego działania na podwyższenie jakości życia naszych obywateli.

Zwiększenie dofinansowania na wymianę pieców, ocieplanie budynków i przydomowe źródła energii. Tak?

Ale chodzi też o zmiany systemowe. W Polsce działa ponad 400 systemów ciepłowniczych o mocy ponad 5 MW. One w wielu wypadkach wymagają daleko idącej renowacji. To o tyle ważne, że modernizacja tych sieci rozwiązuje problem emisji wielu gospodarstw do niej podłączonych.

NFOŚiGW nie był do tej pory tak bardzo aktywny, jak bym chciał, w kwestii transportu. Nawiązując do naszej wiarygodności wobec kolegów w innych krajach, Polska powołała bardzo ważny Fundusz Niskoemisyjnego Transportu, który za moment zostanie uruchomiony. Nim również będzie zawiadywać Narodowy Fundusz. Narzędziem o charakterze strukturalnym jest zaś polityka energetyczna państwa, która w tym momencie jest przedmiotem konsultacji społecznych.

Właśnie, klimat to przede wszystkim w Polsce duża energetyka, w której jest sporo problemów. W projekcie Polityki energetycznej do 2040 r. węgiel jest mocno obecny. Ten projekt przygotował resort energii, który już nie istnieje. Tymczasem do końca grudnia Krajowy plan energii i klimatu musi być przedstawiony w Brukseli. Przewiduje pan zmiany tego dokumentu?

Po stronie spółek energetycznych widać rosnące zainteresowanie obszarem zeroemisyjnych inwestycji. To przedmiot zainteresowania pana wicepremiera Sasina, który zarządza aktywami państwowymi. Strategie spółek są wsparciem w konstruowaniu polityki energetycznej, która powinna być też kompasem dla podmiotów gospodarczych.
OZE stają się coraz tańsze, mamy coraz większy potencjał, by z nich korzystać. Na pewno przejrzę wyniki konsultacji społecznych PEP 2040 pod tym kątem. Trzeba jednak podkreślić, że nasza zdolność do zrealizowania ambitnych celów będzie uwarunkowana dostępnością dodatkowych funduszy. Będziemy rozmawiać o tym w grudniu w UE.

Reasumując, nie wyklucza pan minister zmian w Polityce energetycznej do 2040 r.?

Bardzo uważnie będę przyglądał się wynikom konsultacji.

Unia wychodzi już z gazu, a my chcemy jeszcze budować blok węglowy w Ostrołęce. Czy jakikolwiek blok węglowy w Polsce powinien jeszcze powstać?

Minister Energii pan Krzysztof Tchórzewski zadeklarował, że blok w Ostrołęce będzie ostatnim polskim blokiem węglowym.

To dla pana wiążące zobowiązanie?

To deklaracja członka rządu.

Ostrołęka C powstanie?

To pytanie mniej skierowane do rządu, a bardziej do podmiotów, które – jak powiedziałem – istotnie rewidują swoje strategie. Na przykład Tauron kilka miesięcy temu ogłosił konieczność znacznego zwiększenia inwestycji w odnawialne źródła energii.

Czyli to spółki zdecydują, czy ten ostatni blok węglowy w Polsce powstanie.

To decyzja inwestorów.

Istnieje zatem możliwość, że ten blok nie zostanie zbudowany?

Polska posiada ogromny potencjał surowcowy na tle Europy. Musimy działać rozważnie, jednak mogę zapewnić, że idziemy w kierunku przechodzenia krajowej energetyki na zieloną energię jak tą pochodzącą chociażby z OZE.

Co dalej z polskim węglem? Każdy rząd ma problem z jednoznaczną deklaracją w tej sprawie.

Udział węgla będzie malał w polskim miksie energetycznym. Dzisiaj musimy dokonywać zmian w całości systemu elektroenergetycznego. Bezpieczeństwo jego funkcjonowania będzie gwarantował w najbliższych latach rynek mocy. W miarę rozwoju OZE oba systemy będą musiały być synchronizowane, będziemy o tym musieli myśleć.

Neutralność klimatyczna, którą Europa chciałaby osiągnąć do 2050 r., wyznacza dość długi horyzont czasowy, w którym wiele aspektów będzie musiało być połączonych.Co musi zostać położone na stole, by Polska powiedziała „tak” neutralności klimatycznej w połowie wieku? Ile pieniędzy na transformację?

Ministerstwo Klimatu ma instrumenty, by w praktyce zrealizować cele związane ze strumieniem finansowania ze strony partnerów europejskich.

Ale o jakich kwotach mówimy?

10, 20, 30 mld euro w skali perspektywy finansowej?Obecnie dyskutujemy o konkretnych narzędziach takich jak fundusz sprawiedliwej transformacji energetycznej. Polska potrzebuje środków na stworzenie nowych sektorów, miejsc pracy, nowych przedsięwzięć. To wyzwanie o wiele szersze i nie ogranicza się do funduszu sprawiedliwej transformacji w takiej postaci, jak go przedstawiono w Parlamencie Europejskim.

Jakie są pana kalkulacje dotyczące przyszłości polskiego miksu energetycznego w kontekście drogi do neutralności klimatycznej?

Będziemy zwiększać udział zeroemisyjnych źródeł dbając o pełne bezpieczeństwo energetyczne.

Na ile będzie położony nacisk na dużą energetykę jak offshore, a na ile na tę bardziej chimeryczną, prosumencką?

One mają nieco inne cele i rolę. Fotowoltaika ma ograniczyć piki, które w coraz większym stopniu dotykają dzisiaj polski system energetyczny nie zimą, a latem. Wzrosło znaczenie klimatyzacji w stosunku do chłodzenia. Upowszechnienie chociażby małej fotowoltaiki dachowej będzie miało istotny wkład w zaspokojenie zapotrzebowania letniego. Z drugiej strony musimy myśleć o stabilnych źródłach, które będą zaspokajać rosnące zapotrzebowanie polskiego przemysłu. Chcemy, żeby był on nadal motorem naszego wzrostu, w związku z tym musimy mu zapewnić 100-proc. dostępność konkurencyjnej energii. Stąd nasza dyskusja z partnerami europejskimi, bo np. offshore to duże wyzwanie inwestycyjne, któremu musimy sprostać.

A co z atomem? Planowane było sześć bloków.

Pan premier uwzględnił tę kwestię w swoim exposé, będziemy nad tym pracować.

Spółki energetyczne mają zdecydować w co idą, nadzór nad nimi ma minister aktywów państwowych. Jest Ministerstwo Klimatu, które inicjuje pewne kierunki. I jeszcze jest rządowy pełnomocnik ds. OZE, zapowiedziany przez premiera. Jak to będzie działać?

I panu premierowi, i mi bardzo zależy na tym, żeby podnosić jakość życia Polaków, a w tym kontekście dostrzegamy rolę odnawialnych źródeł energii. Dlatego premier zdecydował, żeby nadać temu tematowi wyższą rangę powołując pełnomocnika.

Rozumiem, że będzie Pan z nim współpracował tak jak z innymi resortami?

Na pewno tak.

A co nas czeka w gospodarce odpadami? Z jednej strony mamy rosnące koszty śmieci i komplikacje dla miast, z drugiej - deklaracje premiera dotyczące zwiększania recyklingu. Jakie pan tutaj widzi najważniejsze zadania dla siebie?

Zależy mi na tym, żebyśmy poszli w kierunku rozszerzonej odpowiedzialności producenta. Producenci będą produkować opakowania, które potem będą w pełni poddane recyklingowi. W związku z tym z jednej strony będziemy dawać narzędzia pomocne do zwiększenia poziom recyklingu, do czego nas obligują nie tylko dyrektywy unijne, ale też zdrowy rozsądek. Z drugiej wspomnianą rozszerzona odpowiedzialność producenta. Bardzo ważnym elementem jest też eliminacja jednorazowych plastików zgodnie z unijną dyrektywą, która będzie obowiązywać od 2021 r.