KTK wprowadziła ceny niższe nawet o 30 proc. To kolejny element wsparcia eksportu surowca z Syberii.
/>
Z danych Eurostatu wynika, że od stycznia do końca lipca przyjechało do Polski 9,4 mln ton węgla z zagranicy, w tym 6,1 mln ton z Rosji. To odpowiednio o 1,3 i 1,5 mln mniej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Choć dostarczająca do Polski ok. 2 mln ton paliwa rocznie Kuzbasskaja Topliwnaja Kompanija (KTK) ogłosiła 4 września nowe cenniki dla Polski, kilka dni temu, jak relacjonują nasi rozmówcy, poinformowała klientów telefonicznie, że ceny będą jeszcze niższe.
Największe upusty dochodzą nawet do 30 proc. Tak jest w przypadku najdroższego ekogroszku, paliwa spalanego w piecach indywidualnych. W zależności od regionu Polski jego cena wynosiła od 530 do 540 zł za tonę. Proponowana obecnie to 390 zł. To mniej więcej o połowę mniej niż ekogroszek od polskich producentów. Z kolei grubszy węgiel z kopalni Stiepnoj, którego ceny wahały się od 460 do 490 zł za tonę, potaniał do 435 zł.
Rosjanie zauważyli, że import węgla do Polski, który w 2018 r. był rekordowy i wyniósł 19,7 mln ton, z czego prawie 13,5 mln ton pochodziło z Rosji, zaczął spadać, a zapasy na placach polskich kopalń na koniec lipca sięgnęły aż 4,5 mln ton (roczna produkcja to ok. 63 mln ton). Obniżając ceny, próbują utrzymać się na naszym rynku, realizując strategię Kremla dotyczącą wzmocnienia eksportu. Tamtejszy resort energetyki planuje, że do 2035 r. wydobycie wzrośnie w Rosji w zależności od scenariusza o 25 do 52 proc. w porównaniu do rekordowego 2018 r., gdy wyprodukowano 439 mln ton.
W sensie długoterminowym Moskwa patrzy głównie na Chiny i Indie. Zachodnie rynki dobrze wyglądają w krótszym terminie: producenci muszą sobie zrekompensować spadek sprzedaży na Ukrainę, który w lipcu w porównaniu z lipcem 2018 r. wyniósł 85 proc. To efekt wprowadzenia przez Kreml ograniczeń eksportowych, które miały wzmocnić presję na Kijów i nakłonić ekipę prezydenta Wołodymyra Zełenskiego do większej uległości w sprawie przyszłego statusu Donbasu.
W maju pisaliśmy, że jest szansa na obniżki cen od wschodniego dostawcy. Bo rosyjscy producenci rozmawiają z państwowymi kolejami RŻD o obniżeniu stawek przewozu na Zachód w zamian za podniesienie ich na szlaku dalekowschodnim. Dodatkową presję cenową wywiera rynek. Spadły ceny węgla w portach ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia), które są wyznacznikiem dla Europy. Pół roku temu było to ok. 75 dol. za tonę, teraz to ok. 62 dol. To spadek o 17 proc.
W piątek minister energii Krzysztof Tchórzewski uspokajał w rozmowie z DGP, że sytuacja węglowa w kraju jest stabilna m.in. dlatego, że kopalnie mają podpisane głównie kontrakty długoterminowe. Chodzi przede wszystkim o dostawy dla elektrowni. Jego resort dodał w odpowiedzi na nasze pytania, że „nie odnosi się do działań zarządczych i rynkowych prywatnych podmiotów handlujących węglem”, a „decyzje dotyczące kształtowania cen produktów w prywatnych spółkach pozostają w wyłącznej kompetencji zarządów tych spółek”.
Uspokajali też przedstawiciele Węglokoksu podczas szczytu gospodarczego w Siedlcach, przekonując, że bilans węglowy powinien się wyrównać w 2021–2022 r. Przekonywał o tym także wiceminister energii Adam Gawęda podczas kongresu DISE we Wrocławiu, tłumacząc, że efekty wielomiliardowych inwestycji polskich spółek węglowych będzie widać najwcześniej po trzech latach. Tyle że po pierwszym półroczu – jak wynika z danych Agencji Rozwoju Przemysłu – sprzedaż polskiego węgla rok do roku była niższa o ponad 1,2 mln ton, a wydobycie mniejsze o 1 mln ton.
– Nowe cenniki na węgiel dla partnerów hurtowych KTK oznaczają presję na obniżenie cen także dla polskich kopalń. Ceny węgla ARA spadają rok do roku, natomiast 30-proc. obniżka KTK to duży impuls do zmian na rynku, który prawdopodobnie będzie skutkować zwiększonym importem węgla kamiennego z Rosji – mówi nam prezes Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski.
– Zapotrzebowanie na paliwo węglowe polskiego sektora elektroenergetycznego i ciepłowniczego od lat utrzymuje się na podobnym poziomie, natomiast wydobycie spada przez brak inwestycji i wzrost kosztów, co z kolei poszerza przestrzeń do zwiększonego importu i uzależnienia od kierunku wschodniego – dodaje. Zdaniem ekspertów z branży węglowej ruch KTK nie może być zaskoczeniem, bo obecnie producenci borykają się z nadwyżkami produkcyjnymi.