Bez przejęcia aktywów Prairie Mining JSW nie zrealizuje planu produkcji 18,2 mln ton węgla – wynika z dokumentów, do których dotarł DGP.
Premier otworzył pierwszą od 25 lat kopalnię w Polsce – takie nagłówki pojawiają się w mediach. Mateusz Morawiecki odwiedził trwającą od miesięcy budowę kopalni Bzie-Dębina. Pierwszy węgiel wyjedzie stamtąd w 2022 r. W JSW pojawił się w towarzystwie ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego i wiceministra energii ds. górnictwa Adama Gawędy.
Kopalnia Bzie-Dębina to strategiczna inwestycja Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która jest największym w UE producentem węgla koksowego, bazy do produkcji stali. Spółka w strategii zakłada zwiększenie produkcji z obecnych 15 mln ton do 18,2 mln ton w perspektywie 2030 r. Tyle że ta kopalnia nie wystarczy, by plan zrealizować. JSW już w sierpniu informowała, że będzie modyfikować plany, ale szczegółów nie podała.
Z analizy, do której dotarliśmy, przygotowanej w maju dla zarządu spółki przez naukowców Instytutu Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN oraz Akademii Górniczo-Hutniczej wynika, że zakładane zwiększenie produkcji przy obecnych zasobach będzie niemożliwe.
Krajowa produkcja węgla koksowego jest za mała. Jego udział w imporcie węgla do Polski to niemal 25 proc. Najwięcej węgla kamiennego przyjeżdża do Polski z Rosji, ale koksowego – z Australii.
Sposobem, by plany się powiodły, byłoby przejęcie projektów Australijczyków z Prairie Mining, czyli planowanych kopalń Jan Karski na Lubelszczyźnie i Dębieńsko na Śląsku. Ta ostatnia sąsiaduje z zakładem Knurów-Szczygłowice, należącym do JSW, i sięgnięcie po jej złoża nie jest trudne ani zbyt kosztowne. Sęk w tym, że resort energii nadzorujący górnictwo nie dał spółce zielonego światła na sfinalizowanie przejęcia projektów obu kopalń Prairie Mining.
Równocześnie polska strona blokowała inwestycje Australijczyków, nie dając im koncesji na wydobycie. Prairie złożyło więc pisma przedarbitrażowe. Mogą żądać do 10 mld zł na podstawie BIT, czyli umów dwustronnych o wzajemnej ochronie inwestycji.
Resort energii odesłał nas z pytaniami do JSW. Jej prezes Włodzimierz Hereźniak w wywiadzie dla portalu BiznesAlert.pl przekonywał, że produkcyjne cele strategii nawet bez aktywów Prairie Mining nie są zagrożone. Ale według naszych rozmówców z branży górniczej Jastrzębska Spółka Węglowa już dziś boryka się z wydobywczymi problemami – produkcja w trzecim kwartale tego roku może być niższa od zakładanej nawet o 0,3 mln ton. Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka firmy, nie odniosła się do naszych pytań w tej sprawie. – Jeśli pojawią się nowe istotne informacje w sprawie Prairie, poinformujemy o tym w formie raportu bieżącego – dodała.
Przedstawiciele australijskiej firmy sprawy rozmów, potencjalnej współpracy z JSW czy międzynarodowego arbitrażu w ogóle nie chcą komentować. Według naszych rozmówców JSW będzie się starała o wydłużenie terminu rozmów z nimi, ale mniejszościowi inwestorzy Jastrzębskiej zdaje się nie wierzą w szybki happy end. Efekt? Giełdowa wycena największego w UE producenta węgla koksowego zjechała wczoraj do 2,733 mld zł, co oznacza spadek aż o ponad 65 proc. tylko w ciągu roku (od debiutu w lipcu 2011 r. spadek ten przekroczył właśnie 82,5 proc.). Akcje spółki kosztowały wczoraj ok. 23,3 zł, podczas gdy rekordowa ich cena sięgała 142,7 zł w lipcu 2011 r., a minimalna 8,66 zł w styczniu 2016 r. ©℗