Do końca 2019 r. gospodarstwa domowe, samorządy, małe firmy będą miały zamrożone ceny energii elektrycznej. Większe firmy od 1 lipca zapłacą ceny rynkowe, ale mogą się ubiegać o rekompensaty w formie pomocy de minimis. Organizacje przedsiębiorców obawiają się, że to nie pokryje jednak wzrostu cen.

W środę na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego przedstawiciele Ministerstwa Energii przedstawili efekty poniedziałkowych uzgodnień z Komisją Europejską ws. ustawy o cenach prądu. Zgodnie z nimi rozliczenie pierwszego półrocza 2019 r. nastąpi zgodnie z obecnymi przepisami. Według ME przewidziane przez nie rekompensaty dla sprzedawców prądu za utrzymanie cen z połowy 2018 r. powinny być wypłacane od 20 sierpnia.

W czerwcu ministerstwo planuje jednak skierować do Sejmu projekt nowelizacji ustawy, tak by był zgodny z wymaganiami KE. Ma on zakładać, że od 1 lipca do końca roku ceny energii pozostaną zamrożone dla gospodarstw domowych, jednostek sektora finansów publicznych - w tym jednostek samorządu, oraz szpitali, a także mikro- i małych firm. Oznacza to, że odbiorcy ci będą mieli ceny obowiązujące na koniec czerwca 2018 r.

Natomiast średnie i duże firmy od 1 lipca zapłacą rynkowe ceny energii, a potem będą mogły indywidualnie ubiegać się o rekompensaty, których wypłata ma następować na zasadach pomocy publicznej de minimis. W większości przypadków limit takiej pomocy to 200 tys. euro w kolejnych trzech latach obrotowych.

Przewodniczący Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu Henryk Kaliś ocenia, że limit pomocy w wysokości 200 tys. euro to dla wielu średnich i dużych odbiorców nie jest znaczący. "To nie ten poziom kosztów. Pomoc de minimis nie może być traktowana poważnie przez firmy energochłonne" - powiedział PAP Kaliś. Jak dodał, całej gospodarce niezbędna jest ustawa o pomocy dla przedsiębiorstw energochłonnych, której - jak zwrócił uwagę - ciągle nie ma.

Dla biznesu to nie są wielkie pieniądze - oceniła z kolei pomysł z de minimis dyrektor Departamentu Energii i Zmian Klimatu Konfederacji Lewiatan Daria Kulczycka. "Pomoc de minimis jest dozwolona, ale większość firm już korzystała z jakichś form pomocy publicznej, co oznacza, że brakuje im przestrzeni w ramach limitu 200 tys. euro" - zwróciła uwagę Kulczycka.

Jej zdaniem plus całej sytuacji jest taki, że ME porozumiało się z Brukselą, jest jakaś uzgodniona propozycja rozwiązania, która w jakimś stopniu opanuje chaos na rynku, a firmy przez jakiś czas będą wiedziały, na jakich warunkach działają. "Generalnie odbiorcy muszą się jednak przygotować do funkcjonowania w realiach wysokich cen energii" - oceniła.

Od początku było wiadomo, że zamrożenie cen dla wszystkich było nie do utrzymania, nie było takiej możliwości, żeby Komisja się na to zgodziła - dodała Kulczycka.

Podobnie jak Kaliś, Kulczycka zwróciła uwagę na brak ustawy o rekompensatach dla przedsiębiorstw energochłonnych, przypominając, że w pewnym momencie prace nad nią były już zaawansowane. A są zgodne z prawem europejskim możliwości, by firmom energochłonnych wsparcia udzielić - zaznaczyła.