W Białymstoku badana jest sprawa możliwych nieprawidłowości przy dostawach paliwa do elektrowni grupy Energa – wynika z informacji DGP.
Jak dowiedzieliśmy się, w 2015 r. władze Energa Elektrownie Ostrołęka (EEO) zawiadomiły służby o nieprawidłowościach związanych z dostawami biomasy, która stanowi paliwo do zasilania elektrowni. Zaniżana miała być kaloryczność produktu. W efekcie trzeba było kupować go więcej. Siłownia, zdaniem zawiadamiających, mogła tracić na tym procederze nawet 10 mln zł rocznie (prokuratura podaje znacznie niższą kwotę – przynajmniej 400 tys. zł).
– Obecnie prowadzone jest śledztwo i na tym etapie nie informujemy o szczegółach sprawy. Gospodarzem postępowania jest wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej w Białymstoku – mówi DGP sierż. szt. Paweł Żukiewicz z zespołu prasowego Centralnego Biura Śledczego Policji, do którego wpłynęło zawiadomienie.
Śledztwo, którego przedmiotem jest oszustwo na szkodę siłowni w Ostrołęce, Podlaski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej prowadzi od 22 lutego 2016 r. W odpowiedzi na pytania DGP biuro prasowe precyzuje, że chodzi o dostawy od lutego do września 2015 r., a oszustwo polegało na wprowadzaniu w błąd co do wagi i jakości pelletu, czyli paliwa uzyskiwanego z biomasy. Zdaniem śledczych szkody w tym czasie wyniosły, wspomniane wcześniej, co najmniej 400 tys. zł.
„W toku postępowania jednej osobie przedstawiono zarzuty m.in. o czyny z art. 286 par. 1 kodeksu karnego (oszustwo – red.) związane z działaniem na szkodę EEO” – czytamy w odpowiedzi prokuratury na pytania DGP.
– Były czasy, gdy przyjeżdżało nawet 400 tys. ton biomasy rocznie, ok. 50 samochodów dziennie. Kierowca zgłaszał się do osoby odpowiedzialnej po stronie elektrowni, jechali do magazynu, gdzie oceniano jakość materiału. Uczciwy pracownik elektrowni, stwierdzając, że jest on gorszej jakości, odsyłał transport z kwitkiem, ale niektórzy kierowcy czekali na następną zmianę, na której był ich człowiek – mówi nam pracownik elektrowni. – Biomasa przyjeżdżała w niektórych ciężarówkach wymieszana z kamieniem, ziemią, gruzem czy piaskiem – dodaje.
W ubiegłym roku cała grupa Energa zużyła 13 tys. ton biomasy. W 2017 – 43 tys. ton. Z kolei w latach 2013–2015, których dotyczy zawiadomienie poprzedniego zarządu, Energa zużywała kolejno 455, 436 i 403 tys. ton za odpowiednio 186, 198 i 175 mln zł.
Biomasa energetyczna to paliwo roślinne, które przy współspalaniu z węglem produkuje tzw. zielone certyfikaty (świadectwa pochodzenia zielonej energii), które w ostatnich latach bardzo potaniały, stąd spadek zużycia biomasy w Enerdze.
DGP ma listę 132 dostawców tego paliwa z różnych regionów Polski obsługujących elektrownię. Jak mówią nasi rozmówcy, to szeroka lista – przy okazji kolejnych zamówień wygrywali oferenci z najlepszą ceną w danym zapytaniu.
Wcześniej elektrownia miała własny zakład produkcji biomasy w Szepietowie. Mimo to postanowiła go sprzedać. Obecnie jego właścicielem jest Krex, który kupił go od firmy Eko Kotły. Z kolei jej właścicielem jest były prokurent siostrzanej spółki Kreksa, czyli EC EKO, w której do 2016 r. wiceprezesem był człowiek związany przez lata z elektrownią w Ostrołęce Edward Siurnicki. Dziś jest on prezesem Elektrownia Ostrołęka sp. z o.o.
Eko Kotły kupiły nieruchomość w Szepietowie w 2017 r. od Energa Elektrownie Ostrołęka. Zapłaciły za nią 2,55 mln zł. Zakład ten według operatu szacunkowego opisanego w aktach KRS dostępnych w sądzie w Białymstoku był wyceniony na 4,83 mln zł. Ponieważ w dwóch pierwszych postępowaniach nie udało się jednak osiągnąć ceny minimalnej, to w trzecim mógł być on sprzedany za niemniej niż 2,43 mln zł, by nie były konieczne zgody korporacyjne.
– Spółka Eko Kotły najpierw zwróciła się z propozycją dzierżawy zakładu, a następnie odsprzedała zakład w Szepietowie, w którym Krex przeprowadził kosztowne modyfikacje – mówi DGP Adam Malinowski, prezes Kreksa. To ta sama spółka, która była podsłuchiwana przez Marka F., skazanego w 2018 r. prawomocnym wyrokiem w małej aferze podsłuchowej.
Grupa Energa na nasze pytania zadane pod koniec marca nie odpowiedziała.
Prokuratura bada dostawy od lutego do września 2015 r.