Dwie dymisje prezesów z grupy Energa po naszej publikacji o imporcie węgla z Rosji to nie wszystko. Sprawie znów przygląda się NIK.
Tydzień temu ujawniliśmy, że w latach 2005–2010 firma Krex z Bielska Podlaskiego dostarczyła ponad 800 tys. ton rosyjskiego węgla do należącej do Grupy Energa elektrowni w Ostrołęce. Napisaliśmy też, że Energa Serwis zlecała część prac firmie Eko Energetyka. Jak wynika z dokumentów w KRS, związana jest z nią rodzina Edwarda Siurnickiego – byłego szefa elektrowni Ostrołęka, dziś prezesa spółki odpowiedzialnej za budowę Ostrołęki C, nowego bloku o mocy 1000 MW, a wcześniej wiceprezesa firmy EC EKO, należącej do właścicieli firmy Krex. Efekt? We wtorek ze stanowiska prezesa Energa Serwis został odwołany Łukasz Chrostowski. Dzień później prezesem Energa Elektrownie Ostrołęka przestał być szefujący jej od 2016 r. Jerzy Grec. Według naszych rozmówców to nie koniec dymisji.
– Na polecenie z Nowogrodzkiej powołano zespół ds. energii na czele z ministrem energii Krzysztofem Tchórzewskim. W jego skład wchodzą też przedstawiciele związków zawodowych. Będzie pracował do 20 marca. „Na tapecie” ma też import węgla – mówi nasz rozmówca znający sprawę. Ani Energa, ani Edward Siurnicki nadal nie odpowiedzieli na nasze pytania dotyczące rosyjskiego węgla w Ostrołęce. Pytaliśmy Energę m.in. o to, czy w planowanym bloku C o mocy 1000 MW, którego budowa ma kosztować 6 mld zł, również będzie spalane paliwo z importu. Na razie została podpisana umowa na zakup węgla ze Śląska, od Polskiej Grupy Górniczej, która do bloku C ma dostarczać 2 mln ton węgla rocznie. To połowa jego rocznego zapotrzebowania.
Choć wszystkie zewnętrzne analizy mówią, że Ostrołęka C nigdy się nie zwróci, to inwestycja ruszyła. W grudniu 2018 r. wydane zostało tzw. NTW, czyli polecenie rozpoczęcia prac. Energa i Enea, które wspólnie firmują przedsięwzięcie, nie pokazały jednak na razie modelu jego finansowania. Dołączenie do grona inwestorów rozważane jest też w PGE, ale na razie decyzje nie zapadły. GE Power, generalny wykonawca, uspokaja, że na razie pieniądze na trwające prace są. Ale nie wiadomo, na jak długo ich wystarczy.
Na razie, Ostrołęką C po raz kolejny interesuje się Najwyższa Izba Kontroli. Już w 2011 r. kontrolerzy stwierdzili, że elektrownia mogła przepłacić 19 mln zł za rosyjski węgiel, ale zakupy te, wobec braku polskiego paliwa i wysokiej jakości zagranicznego, były uzasadnione. Do podobnych wniosków doszła wówczas prokuratura, która umorzyła postępowanie.
Jak ustaliliśmy, obecnie NIK prowadzi dwie kontrole. Pierwsza to „Inwestycje w moce wytwórcze energii elektrycznej w latach 2012–2018”. Jak poinformowało nas biuro prasowe NIK, w ramach tej kontroli prowadzonej przez departament gospodarki, Skarbu Państwa i prywatyzacji badane są m.in. zagadnienia dotyczące zaopatrzenia w paliwo węglowe do planowanego bloku 1000 MW. Drugie postępowanie dotyczy „efektywności i oszczędności wydatków ponoszonych przez producentów energii elektrycznej na zaopatrzenie w węgiel kamienny”. Koordynuje je delegatura katowicka. W ramach tej kontroli w styczniu 2019 r. delegatura NIK w Białymstoku podjęła kontrolę w Energa Elektrownie Ostrołęka za lata 2017–2018, z możliwością sięgnięcia do lat wcześniejszych, jeśli okaże się to konieczne.
„Procedura kontrolna w obu postępowaniach wciąż trwa, do czasu ich zakończenia nie możemy udzielić więcej informacji. Jak tylko procedura się zakończy – dokumenty pokontrolne będą dostępne na naszej stronie internetowej” – czytamy w odpowiedzi NIK na pytania DGP.