Z trzeciego co do wielkości eksportera na świecie w latach 1975–1980 Holandia spadła do roli importera. W minionym roku kupowała przede wszystkim gaz norweski i brytyjski. Jednocześnie wzrósł import rosyjskiego paliwa zNiemiec.
Podczas gdy niemiecka transformacja energetyczna od lat powoduje zmiany na światowych rynkach energetycznych, holenderska zapaść krajowej produkcji gazu umyka uwadze. Zamknięcie niegdyś największego pola gazowego w Europie będzie mieć jednak równie poważne konsekwencje dla światowych rynkówenergii.
Holenderski minister gospodarki Eric Wiebes ogłosił, że gaz na lądzie przestanie być wydobywany w 2030 r., a na Morzu Północnym – w 2050 r. Decyzja rządu jest związana z nasilającymi się trzęsieniami ziemi w rejonie Groningen. Wskutek eksploatacji złóż dochodzi do wzmożonych ruchów warstw skalnych spowodowanych pustymi wnękami struktur tektonicznych. Od lat 80. XX w. doszło do ok. 1 tys. trzęsień o sile do 3,6 w skaliRichtera.
Wydobycie już zaczęło spadać. W 2018 r. produkcja wyniosła 12 mld m sześc., a do 2023 r. spadnie poniżej 5 mld. To zaś powoduje deficyt na krajowym rynku surowcowym. W zależności od temperatur zimą Holandia zużywa 14–27 mld m sześc. gazu rocznie. W perspektywie średnio- i długoterminowej nadal nie wiadomo, jak będą regulowane narastające niedoboryenergii.
Podobnie jak w przypadku niemieckiej transformacji energetycznej koszty wycofania się z produkcji gazu poniosą przede wszystkim konsumenci krajowi. Dotychczas gospodarstwa domowe w 95 proc. pokrywały swoje potrzeby energetyczne za pomocą krajowego gazu ziemnego L (niskometanowego). Najprostsza opcja to przejście na gaz H (wysokometanowy). W tym przypadku będzie można korzystać z surowca z Wielkiej Brytanii, Norwegii i Rosji, jako że gaz H występuje przede wszystkim w tych krajach. To oznacza, że większość Holendrów będzie musiała zmodernizować domowy systemgrzewczy.
Ekonomista Taco van Hoek z Economisch Instituut voor de Bouwnijverheid zakłada, że indywidualne koszty przebudowy systemów grzewczych wyniosą średnio 20 tys. euro na właściciela domu. W przypadku szybkiej decyzji inwestycyjnej w perspektywie najbliższych lat rząd zaoferuje wsparcie finansowe. Ustawodawca od 2019 r. zniósł obowiązkowe połączenie z systemem gazowym przewidziane w ustawiebudowlanej.
W ten sposób gospodarstwa domowe będą formalnie bardziej autonomiczne i niezależne co do wyboru źródeł energii, aczkolwiek w holenderskich realiach jest to czysto teoretyczne założenie. W rzeczywistości to gminy, a nie właściciele domów, decydują o dostawach energii. Właściciel domu musi zaakceptować decyzję lokalnych władz.
Większość wniosków o odszkodowania związane z trzęsieniami ziemi nie została załatwiona pozytywnie. Aktywiści ekologiczni obawiają się, że rząd wraz z gazową spółką Nederlandse Aardolie Maatschappij (NAM) zignorują poszkodowanych. Ich zdaniem kwota 1,1 mld euro przeznaczona na pomoc jest kroplą w morzu potrzeb ofiar. Przytacza się przypadki małych i średnich zakładów produkcyjnych oraz gospodarstw rolniczych, które będzie trzeba zbudować odnowa.
Zaufanie poszkodowanych do rządu i NAM znacznie ucierpiało. Dopiero kilka lat temu oficjalnie przyznano, że istnieje związek między wibracjami ziemi a produkcją gazu w regionie Groningen. Przez długi czas próbowano wmówić społeczności lokalnej, że winę za to ponoszą krety, transport drogowy lub ruch lotniczy. Wieloletnia arogancja władz utrudnia dziś dialog zmiejscowymi.
W ostatnich latach o połowę spadł też eksport gazu. Nie zawiera się nowych umów ani nie odnawia istniejących. Wieloletni odbiorcy, jak Belgia, Francja i Niemcy, już rozpoczęli wymianę kotłów i dostosowują się do innych źródeł gazu. Holandia jest pierwszą gospodarką na świecie, która zadecydowała o zaprzestaniu jego wydobycia. Przykład ten to ważna lekcja dla wszystkich państw, które prędzej czy później na własnej skórze doświadczą, jak bolesny jest moment całkowitego wyczerpania kopalnych zasobówenergetycznych.