W tym roku katowicki koncern będzie musiał sprowadzić nawet 1 mln ton węgla, choć jest właścicielem trzech kopalń.
O tym, że węgiel z importu, w tym z Rosji, łata dziurę w państwowej energetyce (kupują go już PGE i Tauron), napisaliśmy 8 stycznia. Z naszych informacji wynika, że ten ostatni w tym roku będzie musiał kupić jeszcze więcej surowca niż w roku ubiegłym. I na dodatek słono za to zapłacić.
PGE i Enea mają własne firmy handlu surowcem. Gdyby Tauron zgodnie z planem kupił spółkę handlową Katowicki Węgiel, zakupy byłyby korzystniejsze. Uzyskałby też dodatkowo dostęp do infrastruktury mieszania węgla, którą dysponuje wspomniana spółka. Łączenie węgla importowanego z polskim jest najczęściej niezbędne ze względu na wymagane parametry. Resort energii miał jednak inny plan. 3 sierpnia Tauron dostał zgodę od UOKiK na przejęcie kontroli nad Katowickim Węglem należącym do Katowickiego Holdingu Węglowego. Ale wyceniana na niemal 40 mln zł spółka handlowa ma trafić do Polskiej Grupy Górniczej – twierdzą nasze źródła w Tauronie.
Nie wiadomo, kiedy to się stanie i za ile. Wiadomo za to, że skomplikuje to węglową sytuację Tauronu. Jego trzy kopalnie, m.in. z powodu trudnych warunków geologicznych, ale i inwestycji prowadzących do zwiększenia wydobycia (poziom 800 m w kopalni Janina ma być gotowy w połowie przyszłego roku), nie wyrabiają założonego planu, a ich straty są coraz większe, choć cała branża węglowa z powodu wysokich cen węgla notuje naprawdę dobre wyniki. – To także kwestia zarządzania. Nie wszystkie zmiany personalne były tam trafione – mówią nasi rozmówcy w spółce. Dwa nasze niezależne źródła twierdzą z kolei, że może się to skończyć dymisją prezesa Tauronu Wydobycie Zdzisława Filipa.
Zwłaszcza że 5,5 tys. górników tej spółki domaga się podwyżek rzędu 1 tys. zł miesięcznie, na co nie ma pieniędzy. Kierownictwo grupy wie jednak, że te żądania nie są nieuzasadnione. W tauronowskich kopalniach Brzeszcze, Janina i Sobieski zarobki są najgorsze w branży, zwłaszcza po tym, jak pozostałe spółki węglowe zafundowały swoim załogom spore podwyżki. Ale węglową dziurę trzeba jakoś załatać. PGG za bardzo nie pomoże, bo sama produkuje mniej, niż zakładała w strategii. Zostaje import. Z naszych ustaleń wynika, że w tym roku importowany węgiel do Taurona dostarczą państwowe firmy – Węglokoks i Centrala Zaopatrzenia Hutnictwa, która pośredniczy w imporcie zagranicznego paliwa.
– W 2018 r. CZH nie była importerem węgla. Dostarczyła natomiast do polskich elektrowni ok. 67 tys. ton wysokiej jakości węgla energetycznego, z czego 94 proc. pochodziło z Rosji, a 4 proc. z Kolumbii. Planowane większe dostawy surowca kolumbijskiego zostały wstrzymane przez elektrownie w związku z samozapłonem niektórych transportów – mówił nam niedawno członek zarządu CZH Krzysztof Smołka.
Jak dowiedział się DGP, CZH podpisała o wiele większą umowę na ten rok: średnio na 50 tys. ton węgla miesięcznie, co daje 600 tys. ton w skali roku. I to CZH będzie głównym wygranym tej umowy, bo według naszych rozmówców jej marża wyniesie aż 8 proc. W przypadku węgla kamiennego to wysoka stawka. CZH na nasze pytania dotyczące kontraktu z Tauronem nie odpowiedziała. Resort energii nadzorujący „wielką czwórkę” energetyczną, pytany o sytuację katowickiego koncernu, odesłał nas do spółki. Ta z kolei nie zdążyła wczoraj odpowiedzieć na nasze pytania, tłumacząc, że „trwa zbieranie danych”. Odpowiedzi mają dotrzeć dziś do południa.
66 mln zł w skali roku kosztowałoby Tauron Wydobycie spełnienie żądań płacowych górników
1,8 mln ton o tyle mniej węgla wobec planu wydobyły w 2018 r. trzy kopalnie Tauronu
4,2 mld zł wynosi giełdowa wycena Tauronu, to o 19,6 proc. mniej niż rok temu