Możliwe, że szykowanej megafuzji Komisja Europejska będzie chciała przyjrzeć się osobiście, bez przekazywania sprawy do UOKiK – dowiedział się DGP.
Orlen wraz z doradcami pracują nad przygotowaniem wniosku o zgodę na przejęcie Lotosu. Ma on trafić do Komisji Europejskiej najpóźniej w grudniu. Od osób zbliżonych do transakcji dowiedzieliśmy się, że „rozmowy z Komisją, prowadzone w ramach tak zwanej prenotyfikacji, przebiegają w dobrej atmosferze, mają bardzo merytoryczny charakter”. Jednak na pierwszym ze spotkań zasygnalizowano, że KE będzie chciała rozpatrzyć wniosek koncentracyjny sama, bez przekazywania go do krajowego organu antymonopolowego.
Zgodnie z unijnymi procedurami, kiedy już płocki koncern formalnie złoży wniosek koncentracyjny do KE, ta spyta o opinie wszystkie strony, zarówno rynkowych rywali obu spółek, jak i polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ten mógłby wówczas zawnioskować o to, by sprawa została przekazana do rozpatrzenia w kraju. Tak na przykład postąpiono w przypadku przygotowywanej obecnie wymiany aktywów między niemieckimi koncernami E.ON i RWE. W ramach tej gigantycznej, bo wartej 22 mld euro transakcji, E.ON zostanie właścicielem Innogy – spółki dystrybucyjnej i sprzedawcy energii obecnego m.in. na warszawskim rynku.
Licząc według kapitalizacji giełdowej, Lotos wart jest 13,2 mld zł, czyli nieco ponad 3 mld euro. Połączone aktywa Orlenu i Lotosu to już 54 mld zł, czyli niespełna 13 mld euro. Dlaczego akurat w tym przypadku KE chciałaby rozstrzygać sama? Może chodzić na przykład o problemy z wizerunkiem Polski i krajowych organów na arenie unijnej. W związku ze zmianami wprowadzanymi przez rząd w systemie sądownictwa, które budzą obawy UE jako naruszające zasadę praworządności, przeciwko naszemu krajowi prowadzona jest procedura z art. 7 unijnego traktatu.
Jeśli zaś chodzi o sprawy bardziej zbliżone do sektora paliwowego – Bruksela uzna prawdopodobnie, że transakcja ma charakter regionalny. Orlen ma rafinerie nie tylko w Polsce, ale również w Czechach i na Litwie. Sieć stacji paliw rozwija oprócz wspomnianych już krajów także w Niemczech. I powszechnie wiadomo, że koncern analizuje kolejne akwizycje w regionie.
Dlatego rynek spodziewa się, że zgoda Komisji na przejęcie Lotosu przez Orlen będzie mieć charakter warunkowy. Gotowość do rozwiązań kompromisowych sygnalizował również już wcześniej na łamach DGP prezes PKN Orlen Daniel Obajtek. – Nie będziemy mogli się np. zgodzić w ramach dialogu z KE na warunki, które postawiłyby z naszego punktu widzenia opłacalność inwestycji pod znakiem zapytania. Chcemy jednak, by proces przebiegał jak najszybciej, i uważnie słuchamy uwag i wskazówek Brukseli odnośnie do naszego procesu – wyjaśniał. Dodał jeszcze, że nie oczekuje niczego więcej, jak tylko traktowania na równi z innymi państwami UE, które podobne procesy mają już za sobą.
O jakie warunki może chodzić? – Na przykład o pozbycie się części stacji paliw – mówią nieoficjalnie nasi rozmówcy. Jest jednak za wcześnie, by przesądzać o tym, czy będzie chodziło o aktywa w kraju, czy za granicą. W krajowym rynku, z obecną liczbą stacji, Orlen i Lotos mają wspólnie 34-proc. udział. Nieoficjalnie słychać, że gdyby chodziło o sprzedaż stacji, to chętnych już dziś nie brakuje, bo polski rynek paliw systematycznie rośnie.
Drugim warunkiem, który może wchodzić w grę, jest zbycie przez paliwowe spółki infrastruktury. Orlen jest np. właścicielem rurociągu paliwowego Płock – Ostrów Wielkopolski. Jak pisał DGP, potrzebę skupienia wszystkich aktywów przesyłowych w rękach PERN sygnalizował już prezes BP Polska Bogdan Kucharski. – Możliwych jest kilka rozwiązań. Może dałoby się skonsolidować infrastrukturę i prawnie zagwarantować wszystkim operatorom możliwość korzystania z niej – mówił w wywiadzie. Analogiczny model funkcjonuje już na rynkach energii elektrycznej (właścicielem sieci przesyłowych jest PSE) oraz gazu, gdzie to Gaz-System jest operatorem sieci gazociągów przesyłowych.
Czy ewentualne zbycie aktywów może wydłużyć okres transakcji? Niekoniecznie. Zgodnie z unijnymi wytycznymi i praktyką orzekania organów antymonopolowych zwykle termin na spełnienie zobowiązań wynosi rok do dwóch lat. Dopiero w przypadku niespełnienia warunków w określonym terminie Orlenowi groziłoby uchylenie zgody warunkowej.
Koncern deklaruje, że proces toczy się zgodnie z harmonogramem. To oznacza, że transakcja powinna się zamknąć w trzecim lub czwartym kwartale 2019 r. W praktyce, jeśli ma dojść do skutku, musi się zamknąć przed listopadowymi wyborami parlamentarnymi. Orlen ma kupić 53 proc. akcji Lotosu nadzorowanych przez rząd. Najpierw musiałby przejąć 32,99 proc. akcji Lotosu bezpośrednio od Skarbu Państwa. Następnie konieczne byłoby ogłoszenie wezwania do 66 proc., na które odpowiedzieć będą mogli zarówno SP, jak i pozostali akcjonariusze Lotosu. Przygotowanie wezwania trwa kilka miesięcy, więc trudno przewidzieć, na ile realne jest dopięcie wszystkiego przed końcem 2019 r.