Górnictwo to ryzykowny zawód. I powinien być płatny lepiej niż inne. Jak to osiągnąć, jest dylematem, przed którym stoją i załoga, i firma, i państwo - powiedział minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Minister energii Krzysztof Tchórzewski poinformował wczoraj wraz z szefami Tauronu i Polskiego Funduszu Rozwoju o umowie, na mocy której PFR dofinansuje kwotą do 880 mln zł budowę bloku węglowego o mocy 910 MW, który jest obecnie gotowy w 60 proc. – To nowy system finansowania inwestycji wprowadzający współodpowiedzialność za nią, a mówimy o wytwarzaniu prądu dla 2,5 mln gospodarstw domowych – mówił szef resortu, który w siedzibie GPW odpowiadał wczoraj na pytania dziennikarzy.
Powiedział pan trzy tygodnie temu w Katowicach, że górnictwo węgla kamiennego miało 3,6 mld zł zysku netto w 2017 r. Z obliczeń DGP wynika, że było to o 0,5 mld zł mniej.
To były wyniki szacunkowe, chciałbym to wyraźnie zaznaczyć. Rezultaty końcowe podlegają w tej chwili zliczeniu, bo nie wszystkie spółki jeszcze je podały. Mogą tu być różnice. Bardzo dobre wyniki notuje Jastrzębska Spółka Węglowa. Tyle mienia, które mogła sprzedać JSW, by się ratować, nie miały z kolei Kompania Węglowa czy Katowicki Holding Węglowy (kopalnie obu firm tworzą Polską Grupę Górniczą – red.). Dlatego w ich przypadku proces ratunkowy jest trudniejszy. Poza tym wzrosty cen węgla koksowego (baza do produkcji stali – red.) produkowanego przez JSW były dużo większe niż węgla energetycznego. W Polsce wzrosło zużycie stali, co także przełożyło się na wyniki JSW. Kopalnie potrzebują jednak bardzo dużych inwestycji, bo nie mają zapasowych ścian wydobywczych. Ale utrzymanie jednej kosztuje ok. 100 mln zł. A inwestycje warunkują wielkość wydobycia. I w 2017 r. w mojej opinii nie udało się zrealizować tego, czego oczekiwano w Polskiej Grupie Górniczej, jeśli chodzi o inwestycje. Stało się tak również dlatego, że rynek robót okołogórniczych w ostatnich latach się załamał i trudno znaleźć pracowników. PGG ma na dodatkowe inwestycje, według mojej wiedzy 500–700 mln zł. Celem jest tam osiągnięcie wydobycia na poziomie 32 mln ton rocznie. Ale to są środki poza bieżącym budżetem – to zablokowane pieniądze inwestorów spółki wyłącznie na inwestycje. Jestem przekonany, że PGG wychodzi z tego ślepego zaułka, jakim jest blokada inwestycyjna, i w najbliższych latach stanie się stabilnym przedsiębiorstwem.
Górnicy w PGG żądają 10 proc. podwyżek płac. Zarząd proponuje o połowę mniej.
Średnia płaca górników w porównaniu z 2015 r. jest o wiele niższa. Zrezygnowali z ok. 2 mld zł, godząc się na odebranie im części należnych świadczeń w najtrudniejszym momencie. To ich wkład w restrukturyzację górnictwa, bo obniżyli sobie płace o 15 proc. Dziś młodzi mężczyźni nie garną się do górnictwa. To ryzykowny zawód. I powinien być płatny lepiej niż inne. Jak to osiągnąć, jest dylematem, przed którym stoją i załoga, i firma, i państwo polskie.
PFR zadeklarował gotowość do współfinansowania elektrowni atomowej, gdy wreszcie zapadnie rządowa decyzja o jej budowie. Wiemy też o możliwości zaangażowania Orlenu i PGE. Rozmawia pan z innymi spółkami?
To otwarty temat. Każdy, kto ma środki finansowe, jest mile widziany. Dzisiejsza deklaracja PFR cieszy, bo ci, którzy chcą inwestować długoterminowo, są nadzieją. Jeszcze nie słyszałem o kimś, kto zainwestował w energetykę jądrową i zbankrutował.
Kiedy ruszy budowa bloku 1000 MW w elektrowni w Ostrołęce?
Czekamy na rozstrzygnięcie przetargu. Marzę o tym, żeby przed końcem wakacji ta budowa została rozpoczęta. Ostrołęka mogła wówczas skorzystać z tej szansy, którą dostaliśmy dzięki notyfikacji w Komisji Europejskiej ustawy o rynku mocy (rynek mocy to mechanizm wsparcia energetyki dodatkowymi środkami finansowymi – pozwala na płacenie producentom prądu nie tylko za jego wytwarzanie, ale i gotowość do dodatkowej produkcji w szczycie – red.).
Czy aresztowany na trzy miesiące Marek W. podejrzewany o szpiegostwo na rzecz Rosji nadal jest zatrudniony w Ministerstwie Energii?
Na razie jest zatrudniony. Jeśli ktoś jest aresztowany, nie można podejmować w jego sprawie decyzji. Czekamy na informacje, czy jest on tymczasowo aresztowany, czy oskarżony.
Czy ta sprawa świadczy o tym, że Rosja prowadzi działania operacyjne w Polsce?
Nie my jako urząd powinniśmy się tym zajmować, ale z punktu widzenia wewnętrznej odpowiedzialności za państwo jesteśmy czujni. W sprawie Marka W. współpracujemy z organami ścigania. Systemy bezpieczeństwa w resorcie są wzmacniane od ponad roku i wszyscy pracownicy, którzy mają dostęp do informacji wrażliwych, są poddawani procedurze dostępu do informacji tajnych. Ale ja nie widzę tu jakichś poważnych zagrożeń.