Spór między PGNiG i byłymi jego menedżerami przenosi się do sądów. Wyroki mogą utrudnić spółce odzyskanie 70 mln zł.
To kwota, jaką PGNiG powinien uzyskać od odbiorców gazu z tytułu tzw. korekty ciepła spalania. W uproszczeniu chodzi o to, że jeśli dostarczony gaz był lepszej jakości niż zapisano w taryfie, to nabywcy powinni PGNiG dopłacić kwotę wyliczaną na podstawie odpowiednich wzorów. Ten mechanizm obowiązywał w umowach z największymi odbiorcami gazu.
Byli menedżerowie nie naliczali kontrahentom dodatkowych opłat i teraz powinni zapłacić je z własnej kieszeni – uważa PGNiG. Na walnym zgromadzeniu we wrześniu zeszłego roku akcjonariusze wyrazili zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności Radosława Dudzińskiego, Sławomira Hinca, Mirosława Szkałubę i Grażynę Piotrowską-Oliwę.
W zeszłym tygodniu odbyło się jeszcze jedno walne zgromadzenie, a grupa menedżerów, którzy mogą obawiać się pozwów ze strony PGNiG, powiększyła się o Jacka Murawskiego, Jerzego Kurellę, Zbigniewa Skrzypkiewicza, Jarosława Bauca, Andrzeja Parafianowicza, Mariusza Zawiszę i Waldemara Wójcika. Na celowniku znaleźli się wszyscy członkowie zarządu firmy, którzy pełnili swoje funkcje od lipca 2012 r. do końca lipca 2014 r. Wcześniejsze okresy objęło już przedawnienie (spółka może dochodzić roszczeń wobec członków zarządu maksymalnie pięć lat od zdarzenia wyrządzającego szkodę), później zasady rozliczania umów zmieniły się i korekty z uwagi na ciepło spalania nie były naliczane.
W pierwszej kolejności spółka zamierza wezwać menedżerów do zawarcia umowy. Na razie jednak ma z tym problemy. W przypadku przynajmniej dwójki z czterech menedżerów, na których ściganie akcjonariusze wyrazili zgodę już we wrześniu, wnioski o zawarcie ugody trafiły do wydziału cywilnego warszawskiego Sądu Rejonowego zamiast do wydziału gospodarczego. Spółka musiała złożyć dokumenty jeszcze raz. W związku z tym nie doszło jeszcze do próby zawarcia ugody. Dopiero jeśli menedżerowie nie zdecydują się zapłacić – a nic nie wskazuje na to, żeby zamierzali – spółka wystąpi z pozwami.
Na przeszkodzie PGNiG mogą jednak stanąć wątpliwości związane z wrześniowym walnym zgromadzeniem. Robert Oliwa, mąż Grażyny Piotrowskiej-Oliwy i jeden z akcjonariuszy spółki, zaskarżył na nim uchwałę o wyborze mec. Radosława Kwaśnickiego na przewodniczącego zgromadzenia. Prawnik od czterech lat regularnie przewodniczy walnym zgromadzeniom PGNiG. Oliwa podejrzewa, że Kwaśnicki tym razem nie miał prawa prowadzić obrad, bo nie było go na liście akcjonariuszy spółki. Prawdopodobnie nie miał też pełnomocnictwa od żadnego z udziałowców.
– Kilka dni przed walnym otrzymałem esemesa z pytaniem, czy nie udzieliłbym pełnomocnictwa ze swoich akcji przewodniczącemu walnego. Odmówiłem – wyjaśnia mąż Grażyny Piotrowskiej-Oliwy. Pierwsza rozprawa w tej sprawie odbędzie się w maju. – Jeśli sąd podzieli moje wątpliwości, to pod znakiem zapytania stanie ważność zgromadzenia i wszystkie jego uchwały. Bo to przewodniczący stwierdza, że walne zostało zwołane zgodnie z prawem, i podpisuje się pod protokołem z jego przebiegu – mówi Oliwa. Radosław Kwaśnicki odmówił komentarza w tej sprawie z uwagi na rolę świadka, jaką będzie pełnił w procesie.
– Ta sprawa to korporacyjne pieniactwo. Interesujące, że nie została zaskarżona główna, merytoryczna uchwała. Zakładając czysto teoretycznie, że sąd uchyli uchwałę o wyborze przewodniczącego, to droga do podważenia innych postanowień walnego jest daleka. Z orzeczeń Sądu Najwyższego wynika, że trzeba wykazać, iż wybór przewodniczącego miał wpływ na przebieg walnego i wyniki głosowań – mówi prawnik zaangażowany w sprawę, pragnący zachować anonimowość.
Tak na wrześniowym walnym, jak i na ostatnim zgromadzeniu akcjonariuszy uchwały zapadały większością głosów. Niemal 72 proc. akcji PGNiG znajduje się w rękach Skarbu Państwa. PGNiG odmówiło komentarza w tej sprawie. „Z uwagi na tajemnicę przedsiębiorstwa, dobro postępowań i interes spółki nie może ona udzielić informacji na temat prowadzonych sporów prawnych” – czytamy. Dla menedżerów podważenie uchwał zeszłorocznego walnego będzie oznaczało, że ich domniemane winy wobec spółki ulegną przedawnieniu. Piotrowska-Oliwa i Dudziński zasiadali w zarządzie do marca 2013 r., Sławomir Hinc miesiąc krócej.