Na razie ten gazociąg nie utrudnia żeglugi, ale może utrudnić rozwój portów w Szczecinie i Świnoujściu - powiedział PAP Bartłomiej Sawicki z portalu BiznesAlert.pl, po tym jak sąd w Hamburgu orzekł, że roszczenia Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście dotyczące Nord Stream 1 są bezpodstawne.



Wyższy Sąd Administracyjny w Hamburgu utrzymał we wtorek w mocy wyrok niższej instancji, która odrzuciła skargę Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście (ZMPSiŚ) ws. rurociągu Nord Stream 1. Zarząd domaga się, by na skrzyżowaniu gazociągu z północnym szlakiem żeglugowym, prowadzącym do portu w Świnoujściu, rurociąg był bardziej zagłębiony.

"Sąd wyższej instancji administracyjnej w Hamburgu orzekł, że roszczenia Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście (ZMPSiŚ) dotyczący Nord Stream 1, są bezpodstawne" - tłumaczył Bartłomiej Sawicki z portalu BiznesAlert.pl.

Chodziło o głębsze wkopanie istniejącego już gazociągu Nord Stream 1, który - zdaniem zarządu portów w Szczecinie i Świnoujściu - może utrudnić rozwój portów w najbliższych latach. Na razie - jak powiedział Bartłomiej Sawicki - "ten gazociąg nie utrudnia żeglugi, ale może utrudnić rozwój".

"Oczywiście jak każdy port, a w tym także i porty polskie, które dynamicznie rozwijają się na Morzu Bałtyckim, potrzebują nowych zleceń, nowych statków, które będą przybijały do portów, oczywiście w większej masie i w większym tonażu. Statki, które wpływają do polskich portów, mogą mieć maksymalne zanurzenie do 13,5 m. Większe zanurzenie, około 15 m, może już kolidować z istniejącym gazociągiem Nord Stream 1".

Ekspert zaznaczył, że głębsze wkopanie gazociągu byłoby skomplikowane technicznie i bardzo kosztowne:

"Sam koszt budowy bliźniaczego gazociągu Nord Stream 2, który ma powstać wzdłuż tej samej trasy, którą biegnie Nord Stream 1, wynosi około 10 miliardów euro" - zauważył. Dodał, że wciąż nie wiadomo, kto miałby zapłacić za wkopanie istniejącego gazociągu.

Gazociąg Nord Stream 2 ma dostarczać do Niemiec z Rosji dodatkowe 55 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Na razie jest na etapie prac przygotowawczych, jednak po wyborach w Niemczech inwestycja mogłaby zostać wstrzymana - uważa Sawicki. Wskazał, że "zarówno FDP jak i Zieloni uważają, że gazociąg jest niepotrzebny Niemcom i całej Europie".

Jak powiedział Sawicki, Zieloni podkreślają aspekty środowiskowe: "Pamiętajmy, że po II wojnie światowej, zwłaszcza w rejonie duńskiej wyspy Bornholm, została zatopiona broń chemiczna i amunicja. Istnieje ryzyko, że to może w jakiś sposób zostać naruszone podczas prac budowlanych. Plus oczywiście kwestia zagrożonych gatunków – to jest kolejna sprawa, na którą zwracają uwagę Zieloni. I oczywiście fakt dekarbonizacji - zdaniem Zielonych gaz powinien odejść, ponieważ jest to paliwo kopalne, a cała Europa powinna przejść na odnawialne źródła energii" - tłumaczył Sawicki.

Gazociągowi Nord Stream 2 przeciwni są także liberałowie, jednak z zupełnie innych przyczyn – dodał Sawicki. "Uważają, że dopóki Rosjanie nie zmienią swojej asertywnej i agresywnej postawy, jeżeli chodzi o politykę zagraniczną, to nie można z tym krajem robić takich ścisłych interesów, jak Nord Stream 2" - argumentował.

Los gazociągu Nord Stream 2 jest więc według Sawickiego niepewny.

"Można tutaj domniemywać, że koalicjanci mogą mieć wpływ na decyzję samej kanclerz Merkel" - podsumował.