Zapowiada się ocieplenie relacji na linii Bruksela – Moskwa, co może utrudnić blokowanie budowy gazociągu Nord Stream 2.
Jutro PGNiG zaprezentuje stanowisko przesłane Komisji Europejskiej w sprawie obietnic Gazpromu, że zaprzestanie nadużywania pozycji monopolisty i stosowania nieuczciwych praktyk. KE poprosiła w połowie marca o opinię kraje Europy Środkowej i Wschodniej.
PGNiG nie wierzy w zapewnienia Gazpromu. Uznaje projekt budowy Nord Stream za niezgodny z obowiązującymi w UE przepisami oraz priorytetami wspólnotowej polityki energetycznej. – To projekt polityczny, podejmowany wbrew zasadom demonopolizacji rynku, działający na szkodę odbiorców gazu w regionie Europy Środkowo-Wschodniej – poinformowało nas biuro prasowe spółki.
Gazprom zawarł już porozumienie z kilkoma zachodnimi firmami, przybliża ono budowę drugiej nitki Gazociągu Północnego. Wątpliwości co do kierunku rozwoju tego projektu nie pozostawia propozycja, by unijnym ambasadorem w Rosji został Markus Ederer – uważa Piotr Kasprzak, prezes Hermes Energy Group. Kandydaturę obecnego sekretarza stanu w ministerstwie spraw zagranicznych Niemiec przedstawiła w tym tygodniu Federica Mogherini, unijna przedstawicielka ds. zagranicznych i bezpieczeństwa. Zadaniem Ederera miałoby być ocieplenie relacji na linii Bruksela – Moskwa – o czym poinformował portal Politico.
Negocjacje w sprawie zasad funkcjonowania Nord Stream 2 będzie w imieniu krajów unijnych prowadzić Komisja Europejska. Jak zaznacza Janusz Steinhoff, były minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka, ważne, by powstający gazociąg podlegał prawu unijnemu.
– Strony trzecie muszą mieć dostęp do infrastruktury przesyłowej. Nie dążymy do dyskryminacji Gazpromu, ale zabiegamy o to, by na rynku europejskim była równa gra podmiotów – zaznacza Steinhoff. Nie jest optymistą, bo KE już pokazała – przy gazociągu Opal – że godzi się na dominującą pozycję Rosjan.
Jeśli więc KE przychylnie spojrzy na wątpliwości m.in. PGNiG w kwestii Gazpromu, być może budowę Nord Stream 2 uda się opóźnić.