Sprywatyzowana PKP Energetyka wystawia na sprzedaż sieć na bocznicach. Oburzone kopalnie zareagują. Na trzy różne sposoby.
Przed borykającymi się z trudnościami finansowymi spółkami węglowymi kolejne potencjalne kłopoty. PKP Energetyka, która wbrew nazwie od 2015 r. nie jest własnością PKP, lecz prywatnego funduszu z USA, próbuje sprzedać trakcję elektryczną na bocznicach przy kopalniach. Domyślnym nabywcą są śląskie kopalnie, z którymi trwają rozmowy. Problem w tym, że kopalnie muszą ciąć koszty. Przedstawiciele spółek górniczych są oburzeni na inicjatywę Energetyki. Pojawiły się oskarżenia o wyprzedaż przez nią majątku.
Sprawa dotyczy siedmiu kopalń, które każdej doby obsługują pociągi towarowe o łącznej masie ok. 3 tys. ton. Kopalnie muszą albo odkupić wystawione na sprzedaż trakcje na przykopalnianych bocznicach, albo szykować się na wymianę lokomotyw elektrycznych na spalinowe. To oznacza wyższe koszty załadunku węgla. Czyli przełoży się na ceny surowca.
Polska Grupa Górnicza apeluje do PKP Energetyki o unieważnienie postępowania i ponowną analizę. Sama majątku na bocznicach kolejowych Piasta i Ziemowita przejmować nie zamierza.
– Po sprzedaży trakcji nowy właściciel nie będzie musiał wcale zapewniać dostaw energii, co z kolei może skutkować problemami w przewozach węgla – ostrzega Tomasz Głogowski, rzecznik PGG.
Katowicki Holding Węglowy poinformował nas, że nie jest zainteresowany zakupem urządzeń i wyraża opinię o „bezwzględnej zasadności dalszej ich eksploatacji przez PKP Energetyka”.
W piśmie KHW do PKP i Ministerstwa Energii czytamy, że zamiary spółki PKP Energetyka dotyczące sprzedaży sieci trakcyjnej mogą zakłócić funkcjonowanie kopalni Mysłowice-Wesoła.
O odkupieniu trakcji przy kopalni Brzeszcze nie chce też słyszeć Tauron Wydobycie. Ale tu podejście jest inne niż w PGG i KHW. – W sprawie trakcji na bocznicy Brzeszcz możemy wystąpić z zapytaniem ofertowym do PKP Energetyki na dzierżawę lub najem trakcji – zapowiada Zofia Mrożek, rzeczniczka Tauronu Wydobycie.
Spółka twierdzi, że zakup trakcji byłby dla niej niekorzystny, bo pociągnąłby za sobą problemy i koszty związane z jej utrzymaniem. Barierą dla kopalni byłby też brak wykwalifikowanej załogi czy specjalistycznego sprzętu.
A gdyby trakcja została zlikwidowana, to Tauron twierdzi, że problem dotknąłby przewoźników (PKP Cargo i CTL), którzy dla odbioru wagonów z bocznicy musieliby wygospodarować dodatkową liczbę lokomotyw spalinowych o dużej mocy. Przewoźnicy zapewne podnieśliby opłaty przewozowe, co w głównej mierze dotknęłoby odbiorców węgla. A ponieważ odbiorcą węgla z kopalni Tauronu są elektrownie grupy Tauron, to koło się zamyka.
JSW jako jedyna podjęła decyzję o zakupie – poprzez Jastrzębską Spółkę Kolejową – sieci trakcyjnej: na terenie stacji Pawłowice Górnicze, przy kopalni Pniówek. W przypadku JSW chodzi przede wszystkim o węgiel koksowy, bazę do produkcji stali, sprzedawany w dużej mierze do ArcelorMittal. Spółka nie chciała ryzykować zakłócenia dostaw.
Drugi newralgiczny punkt dla JSW na styku z PKP Energetyka to stacja Krupiński w Suszcu. Jak sprawdziliśmy, w tym przypadku rozmowy zarządu z PKP Energetyką zostały jednak wstrzymane ze względu na decyzję o jej przekazaniu do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, czyli do likwidacji.
Sprywatyzowana PKP Energetyka szuka nowych rynków, ale i optymalizacji.
– Chcemy sprzedać sieć trakcyjną kopalniom, czyli podmiotom kontrolowanym przez Skarb Państwa – mówi Wojciech Orzech, prezes PKP Energetyki. – Wartość tych odcinków sieci nie przekracza połowy promila majątku spółki – dodaje.
PKP Energetyka nie ujawnia, jakie są koszty utrzymania trakcji nad bocznicami, które przejęłyby kopalnie. Prezes Orzech twierdzi, że próby uregulowania stanu sieci trakcyjnej nad bocznicami PKP Energetyka zaczęła przed prywatyzacją, a teraz są kontynuowane.ⒸⓅ
PKP Energetyka: kontrowersje wokół prywatyzacji
Zamieszanie wokół próby sprzedaży części majątku przez PKP Energetykę to woda na młyn dla ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka i ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, który jeszcze jako opozycyjny poseł PiS głośno sprzeciwiał się sprzedaży spółki wraz z infrastrukturą wrażliwą przez koalicję PO–PSL. PKP Energetyka trafiła w 2015 r. w ręce prywatnego amerykańskiego funduszu CVC Capital Partners, mimo że do wyścigu o jej przejęcie startowały też grupy energetyczne kontrolowane przez państwo: Tauron i Energa. Ustalona cena sprzedaży PKP Energetyki we wrześniu 2015 r. wyniosła 1,96 mld zł, co po korekcie o dług spółki dało 1,41 mld zł. Nabywcą była spółka Caryville Investments należąca do CVC.
Kontrowersyjna transakcja została przeprowadzona przez ówczesnego prezesa PKP Jakuba Karnowskiego i Piotra Ciżkowicza. Obaj należeli w PKP do ekipy menedżerów ściągniętych w 2012 r. do zarządzania koleją przez byłego ministra transportu Sławomira Nowaka.
Obecna ekipa twierdzi, że przy prywatyzacji PKP Energetyki złamano ustawę o PKP. W 2016 r. – już po wyborach – PKP złożyły wniosek o unieważnienie prywatyzacji. Teraz sąd bada, czy umowa sprzedaży akcji PKP Energetyki jest bezwzględnie nieważna. Resorty infrastruktury i energii chcą odzyskać kontrolę nad energetyczną infrastrukturą kolejową, czyli renacjonalizować PKP Energetykę. CVC jest otwarte na rozwiązanie pośrednie: wydzielenie segmentu dystrybucji do osobnej spółki i jej sprzedaż Skarbowi Państwa poprzez giełdę.
Ewentualna decyzja sądu stwierdzająca nieważność sprzedaży byłaby paradoksalnie problemem finansowym dla PKP, bo spółkę trzeba by odkupić.