ZUS, odmawiając rozwiedzionym prawa do świadczenia, stosuje regulację, która nie istnieje. Sąd Okręgowy w Lublinie postanowił ukrócić tę praktykę.
Renta rodzinna / Dziennik Gazeta Prawna
Chodzi o art. 70 ust. 3 ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 748 ze zm.). Po dokładnej analizie regulacji nikt nie powinien mieć wątpliwości co do jej treści. Problem w tym, że kluczowa dla jej stosowania kwestia znajduje się nie bezpośrednio w przepisie, lecz w przypisie do niego.
Ingerencja trybunału
Do 26 maja 2014 r. art. 70 ust. 3 ustawy emerytalnej stanowił, że „małżonka rozwiedziona lub wdowa, która do dnia śmierci męża nie pozostawała z nim we wspólności małżeńskiej, ma prawo do renty rodzinnej, jeżeli oprócz spełnienia warunków określonych w ustępie 1 i 2, miała w dniu śmierci męża prawo do alimentów z jego strony ustalone wyrokiem lub ugodą sądową”. Mówiąc prościej: rozwiedziona kobieta mogła otrzymać rentę rodzinną, jeśli w chwili śmierci męża osiągnęła 50 lat lub była niezdolna do pracy (ust. 1) albo wychowywała dzieci po zmarłym (ust. 2) oraz miała przyznane alimenty na podstawie wyroku lub ugody sądowej. Trybunał Konstytucyjny uznał jednak, że ten ostatni wymóg jest niezgodny z ustawą. Stwierdził bowiem, że nie ma żadnego racjonalnego powodu, aby fakt „ingerencji sądu wpływał na możliwość uzyskania renty rodzinnej”. Liczyć się powinno tylko to, czy kobieta rzeczywiście pieniądze otrzymywała, co przecież jest możliwe także na podstawie dobrowolnie zawartej umowy między byłymi małżonkami.
– Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że we wskazanym zakresie art. 70 ust. 3 ustawy emerytalnej jest niezgodny z art. 67 konstytucji ustanawiającym prawo do zabezpieczenia społecznego i art. 32 stanowiącym o równości obywateli wobec prawa – uzupełnia dr Katarzyna Kalata, prezes Helpdesku Kadrowego. I dodaje, że przepis ten przez wiele lat budził wiele kontrowersji w doktrynie.
Sporny przepis dwa tygodnie po wyroku TK stracił moc. To jednak nie przeszkadza urzędnikom ZUS w stosowaniu regulacji, która nie istnieje. Powód jest prozaiczny: ustawodawca nie zmienił przepisu, więc w ustawie znajduje się on w pełnym brzmieniu, a dopisek o uchyleniu znajduje się na dole strony.
W sądach przybywa jednak spraw, w których obywatele pozywają organ rentowy, dowodząc, że prawo do renty rodzinnej im przysługuje nawet wówczas, gdy otrzymywali alimenty na podstawie dobrowolnej umowy z byłym małżonkiem. Po ich stronie stanął ostatnio Sąd Okręgowy w Lublinie, który wskazał, że świadczenie to przysługuje powódce wprost z ustawy zasadniczej.
– Mając na uwadze spoczywający na państwie z mocy art. 71 Konstytucji RP obowiązek ochrony rodziny i opieki nad nią, należy dojść do wniosku, iż ustawodawca winien dla dobra rodziny promować zachowania byłych małżonków, którzy wzajemne roszczenia alimentacyjne starają się zaspokoić dobrowolnie i ugodowo, a nie na drodze sądowej – wyjaśniła sędzia Dorota Stańczyk.
Porozumienie poza sądem
Sprawa, w której wyrokował sąd, dotyczyła kobiety, która w 2001 r. rozwiodła się z mężem. Jej w udziale przypadła opieka nad dziećmi. Były małżonek jednak – jako że dobrze zarabiał, a eksżona bardzo kiepsko – łożył także na utrzymanie kobiety. Po kilku latach mężczyzna zmarł. Kobieta wystąpiła więc o przyznanie renty rodzinnej. ZUS jednak w decyzji z 20 lutego 2015 r. odmówił, powołując się na przepis w starym (sprzed wyroku TK) brzmieniu.
Ostatecznie sprawa trafiła do sądu. Ten zaś stwierdził, że powódka otrzymywała od byłego męża po 500–700 zł miesięcznie na mocy ustnego porozumienia. I, jak wyjaśniła sędzia Stańczyk, ta okoliczność w pełni wystarcza do przyznania jej prawa do renty rodzinnej. W uzasadnieniu do wyroku sąd tłumaczy, że orzeczenie w sprawie o alimenty wcale nie kreuje tego obowiązku, lecz jedynie go konkretyzuje. Przy czym obowiązek alimentacyjny między rozwiedzionymi małżonkami, o którym mowa w art. 60 par. 1 i 2 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, w pierwszej kolejności powinien być realizowany dobrowolnie, bez ingerencji sądu. Dlatego też organ rentowy nie ma prawa stawiać w gorszej sytuacji tych, którzy potrafili się porozumieć ze swoimi byłymi partnerami życiowymi.
Dr Katarzyna Kalata twierdzi, że ten wyrok jest w pełni uzasadniony i stanowi emanację orzeczenia TK. – Sprawa z prawnego punktu widzenia powinna być dość prosta: ZUS nie może stosować przepisu trwale derogowanego z systemu prawnego – wskazuje ekspertka.
Zdaniem ekspertki wszystko wskazuje na to, że linia wskazywana w wyroku SO w Lublinie zostanie utrzymana.
– Ale i tak można mówić o problemie, skoro ZUS wydaje decyzje wbrew przepisowi. Wiele osób nie odwoła się bowiem od decyzji organu rentowego, tylko zaakceptuje rozstrzygnięcie. A tym samym nie otrzyma pieniędzy, które zgodnie z obowiązującym prawem się należą – wskazuje ekspertka ds. kadrowo-płacowych Marzena Sosnowska.
Stąd też najrozsądniejszym rozwiązaniem byłaby nowelizacja ustawy, dzięki której art. 70 ust. 3 ustawy emerytalnej byłby bardziej przejrzysty. Wystarczyłoby usunąć fragment przepisu zakwestionowany przez trybunał, stanowiący o konieczności posiadania wyroku zasądzającego alimenty bądź ugody sądowej.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Okręgowego w Lublinie z 16 grudnia 2015 r., sygn. akt VIII 439/15.