Polacy pozostają aktywni zawodowo coraz dłużej, choć ustawa o stopniowym wydłużeniu wieku emerytalnego do 67 lat zacznie obowiązywać dopiero od nowego roku.
Opracowane przez ZUS najświeższe dane (za 2011 rok) dotyczące emerytur są optymistyczne dla rządu. Pracujemy coraz dłużej, liczba emerytów spada, a moment dezaktywizacji przesuwa się w czasie. Dzięki temu poprawia się wskaźnik zatrudnienia wśród starszych pracowników i maleją wydatki Funduszu Ubezpieczeń Społecznych na wypłatę emerytur. W kwietniu liczba osób pobierających świadczenie wyniosła 4,953 mln. Rok wcześniej było ich o 25,2 tys. więcej. Najwięcej emerytów (ponad 5 mln) było w listopadzie 2009 roku.
Spadającej liczbie świadczeniobiorców towarzyszy malejąca w ostatnich latach grupa osób przechodzących na emeryturę. W 2011 roku przybyło ich tylko o 10 tys. więcej niż rok wcześniej, czyli 102,5 tys. To ponad dwa razy mniej niż w 2009 roku, gdy nowych emerytów było 243 tys. Nie sprawdziły się więc obawy niektórych ekspertów, że od 1 stycznia 2011 r. liczba świadczeniobiorców znacząco wzrośnie z powodu zmiany przepisów. Nakazywały one zrezygnować z pracy, aby móc pobierać emeryturę. Większość osób wybrała zatrudnienie zamiast świadczenia.
Z danych ZUS wynika też, że w ubiegłym roku z prawa przejścia na wcześniejsze świadczenie skorzystała co druga osoba. Aktywność zawodową w wieku niższym niż emerytalny zakończyło 74,3 proc. mężczyzn (przeszli na emeryturę, mając 64 lata i mniej) i 29,4 proc. kobiet (zaczęły pobierać świadczenie w wieku 59 lat i mniej). Z prawa do wcześniejszego zakończenia pracy korzystali np. górnicy i osoby, które na dzień 1 stycznia 1999 r. legitymowały się 15 latami stażu w warunkach szkodliwych.
Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku, jest przekonany, że w kolejnych latach liczba nowych emerytów będzie nadal spadać.
Dane o emeryturach / DGP
– Mniej osób nabędzie prawo do świadczenia ze względu na duże ograniczenie możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury – tłumaczy nasz rozmówca.
Przepisy wygaszające przywileje emerytalne dla osób pracujących w szkodliwych warunkach weszły w życie już w styczniu 2009 roku. Uniemożliwiły one przejście na wcześniejsze emerytury prawie 800 tys. ludzi. Wygaszono także wcześniejsze emerytury pracownicze, głównie dla kobiet mających 55 lat i 30-letni staż ubezpieczeniowy oraz 60-letnich mężczyzn mających 35 lat stażu.
W efekcie średni wiek odejścia z rynku pracy w 2011 roku wydłużył się do 59,6 roku (w 2008 roku było to 58 lat). Coraz dłużej pracują górnicy, nauczyciele i kolejarze. Ci ostatni w ubiegłym roku przechodzili na emeryturę, mając przeciętnie 61,5 roku, a w 2010 roku – 60,7 roku.
– Wprowadzenie ustawy wydłużającej do 67 lat wiek przejścia na emeryturę spowoduje kontynuację tej pozytywnej tendencji, która polega na wydłużaniu wieku przejścia na emeryturę – mówi prof. Marek Góra ze Szkoły Głównej Handlowej.
Z każdym rokiem coraz więcej starszych pracowników (którzy ukończyli 55 lat i mają nie więcej niż 64 lata) nadal pracuje zawodowo. Z danych GUS (BAEL) wynika, że wskaźnik ich zatrudnienia w I kwartale wyniósł 36,9 proc., a rok wcześniej – 35,5 proc. Oznacza to, że firmy zwalniają mniej osób powyżej 50. roku życia. Jednak jak podkreśla prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego, trzeba pamiętać, że firmy też nie zatrudniają nowych pracowników z grupy 50+. Powoduje to, że w porównaniu z innymi krajami UE Polska wypada nie najlepiej. Europejska średnia zatrudnienia osób powyżej 55. roku życia wynosi 46 proc.
Poprawia się też wypłacalność Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Im mniej emerytów, tym niższe wydatki FUS i mniejsze potrzeby ZUS w zakresie zaciągania pożyczek z budżetu państwa i kredytów bankowych. Nadal jednak są one ogromne. W 2012 roku ZUS, żeby opłacić emerytury i inne świadczenia, będzie musiał zadłużyć się na ponad 50 mld zł.