Sejm uchwalił nowelizację ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, która podwyższa wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do 67. roku życia. Opozycja deklaruje, że jeżeli przejmie władzę, to uchyli ustawę.

Głosowało 455 posłów, za było 268, przeciw 185, a dwóch wstrzymało się od głosu.

Za uchwaleniem ustawy głosowało 203 posłów PO, czyli wszyscy, którzy uczestniczyli w głosowaniu oraz 27 posłów PSL, a także 36 posłów Ruchu Palikota i dwóch posłów niezrzeszonych (Ryszard Galla i Jarosław Jagiełło).

Przeciw ustawie opowiedziało się 135 posłów PiS ze 136 głosujących, czterech posłów Ruchu - Wanda Nowicka, Anna Grodzka, Witold Klepacz, Robert Biedroń, a także wszyscy głosujący posłowie SLD (25), oraz 20 posłów z SP i jeden poseł PSL (Eugeniusz Kłopotek).

Wstrzymało się od głosu dwóch posłów z RP: Jacek Kwiatkowski i Andrzej Lewandowski. Nie wzięło udziału w głosowaniu trzech posłów PO (Krystyna Poślednia, Jarosław Charłampowicz i Radosław Sikorski), a także Barbara Bartuś z PiS oraz Roman Kotliński z RP.

Ustawa przewiduje, że od 2013 r. wiek emerytalny będzie wzrastał o trzy miesiące każdego roku. Tym samym mężczyźni osiągną docelowy wiek emerytalny (67 lat) w 2020 r., a kobiety - w 2040 r. Nowe regulacje przewidują też możliwość przejścia na wcześniejszą, tzw. częściową emeryturę.

Sejm przyjął w piątek poprawkę zgłoszoną przez PO, zgodnie z którą minister pracy do końca grudnia 2013 r. powinien przygotować program wspierania zatrudnienia i aktywizacji zawodowej osób powyżej 60. roku życia oraz wspierania równości płci na rynku pracy. Wcześniej rząd proponował, aby program ten został opracowany do końca 2014 r. Natomiast poparcia Sejmu nie uzyskała poprawka PiS, która przewidywała skrócenie tego terminu do końca 2012 r.

Parlament zgodził się też na uzupełnienie rządowej propozycji o dwie poprawki PSL, dotyczące rent i emerytur rolniczych. Umożliwiają one m.in. otrzymywanie renty rolniczej lub emerytury rolniczej w pełnej wysokości mimo prowadzenia działalności rolniczej z małżonkiem podlegającym ubezpieczeniu emerytalno-rentowemu. Ten, kto pobiera rentę rolniczą z tytułu niezdolności do pracy w gospodarstwie będzie mógł uzyskiwać dochody z pracy pozarolniczej.

Posłowie odrzucili natomiast, mimo pozytywnej rekomendacji nadzwyczajnej komisji ds. reformy emerytalnej, poprawkę PSL, która dostosowywała zasady naliczania okresów ubezpieczenia dla kobiet i mężczyzn, liczone przy przechodzeniu na częściową emeryturę przez rolników, do zasad obowiązujących w systemie powszechnym.

Odrzucone zostały też zgłoszone przez opozycję wnioski mniejszości dotyczące m.in. wprowadzenia dobrowolności przechodzenia na emeryturę w wieku 67 lat oraz zmierzające do tego, by nie wydłużać wieku emerytalnego osobom, które ukończyły 50 lat.

W Sejmie burzliwa debata emerytalna

Posiedzenie Sejmu rozpoczęło się wnioskiem szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka o przerwę i zwołanie posiedzenia Konwentu Seniorów ws. niewpuszczenia na galerię sali posiedzeń Sejmu prezydium NSZZ "Solidarność". "Chcielibyśmy usłyszeć uzasadnienie, dlaczego na galerię nie wpuszczono przedstawicieli prezydium NSZZ +Solidarności+. Czy to oznacza, że pani marszałek zdelegalizowała związek zawodowy?" - pytał poseł. "Ze względu na warunki pracy, taka jest moja decyzja i nie ulega ona zmianie" - odpowiedziała marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Wniosek o ogłoszenie przerwy upadł.

Podczas głosowań zabierali głos tylko posłowie opozycji, którzy są przeciwni reformie, mówili m.in. o eutanazji emerytalnej, głodowych emeryturach i szwindlu emerytalnym. "Panie premierze, jak bardzo trzeba nienawidzić swojego narodu, aby gotować mu taki los" - pytała Beata Kempa (SP). Jak oceniła, "jest to czarny dzień dla polskiej demokracji". Zapowiedziała także, że jej klub zgłosi projekt ustawy, który "obali" rządową reformę.

Natomiast Jacek Bogucki (SP) przekazał premierowi piłkę futbolową od NSZZ "Solidarność". "Byście zajęli się tym, co robicie najlepiej - graniem w piłkę" - tłumaczył. Andrzej Romanek (SP) dodał, że rząd przygotował "emerytalną eutanazję", ponieważ - jego zdaniem - 1/3 obywateli nie dożyje wieku emerytalnego.

Z trudem wytłumaczyliście samym sobie, dlaczego podejmujecie się tej reformy, ale nie da się tego wyjaśnić społeczeństwu - ocenił natomiast Tadeusz Iwiński (SLD)

Przed ostatecznym głosowaniem ustawy Arkadiusz Mularczyk (SP) zapowiedział, że jeżeli jego ugrupowanie będzie rządziło w następnej kadencji, to przywróci stary system emerytalny.

Podobną deklarację złożyła Józefa Hrynkiewicz z PiS. "Apeluję do moich rodaków, pomóżcie nam zmienić tę chorą, barbarzyńską ustawę! (...). Musimy dziś, jak w czasach komuny walczyć o nasze własne państwo i demokratyczne procedury. PiS, jeśli dojdzie do władzy zrobi wszystko, aby tę ustawę i wszystkie ustawy, które prowadzą do eutanazji niemal całego pokolenia uchylić" - zapowiedziała. Posłowie PiS zareagowali na jej wystąpienie brawami, wstali i zaczęli skandować m.in.: "Solidarność" i "Zwyciężymy".

Także Anna Bańkowska z SLD poinformowała, że lewica liczy na wygraną w przyszłych wyborach m.in. po to, aby ustawę podwyższającą wiek emerytalny odrzucić. "Będziemy walczyć o to, aby tej ustawie nadać krótki okres trwania" - powiedziała.

Do wystąpień posłów opozycji ustosunkował się minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Zaapelował do Sejmu o odpowiedzialność. Wskazał, że dyskusja nad zmianami prowadzona była nie tylko w parlamencie, ale podczas debaty społecznej. Według niego debata ta trwała od momentu ogłoszenia przez premiera w expose zapowiedzi podwyższenia i zrównania wieku emerytalnego. Minister zaznaczył, że w jej efekcie ustawa została wzbogacona o rozwiązania dotyczące m.in. emerytur częściowych.

Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że uwzględnienie - jako warunku do uzyskania emerytur częściowych - okresu ubezpieczeniowego, a nie stażu pracy, oznacza, że będą wliczane także tzw. okresy nieskładkowe, czyli np. czas poświęcony na opiekę nad dzieckiem czy okres represji przed 1989 r.

Obiecał, że rząd razem z partnerami społecznymi będzie pracował w Komisji Trójstronnej nad programem wspierającym aktywność zawodową osób starszych.

Związki zawodowe przeciw reformie i pod Sejmem

Wolny Związek Zawodowy Sierpień 80 w piątkowym komunikacie podał, że sprzeciwia się "drakońskim i absolutnie nieuzasadnionym zmianom w systemie emerytalnym" bez rozwiązania podstawowych problemów społecznych, "które mają fundamentalne znaczenie dla wysokości naszych emerytur i jakości życia przyszłych emerytów".

Związek przypomniał swoje postulaty, m.in. "podniesienie płacy minimalnej do poziomu europejskiego, czyli najpierw do poziomu 50 proc., a docelowo do 68 proc. średniej krajowej". "Domagamy się również od rządu przyjęcia harmonogramu i metod działania zmierzającego do likwidacji patologii polegającej na coraz powszechniejszym zatrudnianiu pracowników na umowach śmieciowych. Polska w ciągu ostatnich lat stała się liderem w zatrudnianiu na takie umowy, a to niestety przekłada się na wysokość składek wpływających do ZUS-u" - napisano.

W komunikacie zwrócono uwagę na "niespotykane i budzące grozę tempo prac nad ustawą narzucone przez rządzących". "Wydaje się, że chodzi wyłącznie o to aby Premier Donald Tusk miał się czym pochwalić na majowym szycie przywódców państw europejskich. Szczyt, który odbędzie się 23 maja paradoksalnie poświęcony ma być "polityce wsparcia wzrostu" i Donald Tusk z ustawą podnoszącą wiek emerytalny, kolejny raz chce zaprezentować się tam, jako prymus ultraliberalnych rozwiązań, narzucanych społeczeństwom państw europejskich" - dodano.

Związkowcy stwierdzili, że są gotowi "rozmawiać o rzeczywistej reformie systemu emerytalnego, ale nie o mechanicznych rozwiązaniach polegających na podniesieniu wieku emerytalnego do 67 lat".