Związkowcy z Solidarności złożyli w czwartek w Sejmie zebrane przez siebie prawie 1,4 mln podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie planowanych przez rząd zmian emerytalnych. Według szefa "S" Piotra Dudy na temat referendum potrzebna jest szeroka debata.

Związkowcy z Solidarności zebrali prawie 1,4 mln podpisów za referendum.

Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda spotkał się z marszałek Sejmu Ewą Kopacz i symbolicznie przekazał jej część podpisów pod wnioskiem. Duda powiedział po spotkaniu, że rozmawiali z marszałek na temat dalszej procedury referendalnej oraz merytorycznie o problemie wieku emerytalnego.

"Przekazaliśmy pani marszałek nasze oczekiwanie związane z procedowaniem tego projektu ustawy (...) Uważamy, że powinniśmy na ten temat rozpocząć szeroka debatę" - powiedział. Zaznaczył, że referendum daje możliwość takiej debaty.

"Skoro pan premier chce bardzo szerokich konsultacji, to najlepszą konsultacją jest w tym temacie referendum" - powiedział. Jego zdaniem, jeżeli referendum "będzie na nie dla rządu", to rząd nie może obrazić się i przestać rozmawiać na ten temat.

"Rozwiązań dotyczących uszczelnienia systemu, aby system emerytalno-rentowy był bardziej wydolny, oprócz podnoszenia wieku emerytalnego jest bardzo dużo" - uważa Duda. Wskazał np. na ujednolicenie składki emerytalno-rentowej.

Zamiast przymusu emerytalnego, zachęty do dłuższej pracy

Według niego zamiast podwyższania wieku emerytalnego należy stworzyć Polakom system motywacyjny, by chciało im się dłużej pracować. Duda uważa, że należy też zastanowić się, dlaczego jest tak mało aktywnych kobiet po 50. roku życia. "Na ten temat chcemy z panem premierem rozmawiać" - zaznaczył.

Pytany o gwarancje, że w referendum weźmie udział ponad połowa uprawnionych - aby było wiążące - Duda powiedział, że jeżeli ludzie chcą występować w swojej sprawie, to się aktywizują. Zaznaczył, że skoro pod wnioskiem podpisało się prawie 1,4 mln osób (a związek będzie dalej zbierał podpisy i donosił do Sejmu), to "widać, że to dotyczy bezpośrednio Polaków i oni chcą się w tej sprawie bezpośrednio wypowiedzieć".

"Mamy jedno życie; nie pozwólmy, aby jedna osoba czy Platforma Obywatelska decydowała o naszej przyszłości" - apelował.

Duda poinformował, że oprócz złożenia podpisów zamierza spotkać się w tej sprawie z szefami klubów parlamentarnych; wyśle też pisma do wszystkich posłów z prośbą o jasne określenie się w tej sprawie.

"Oprócz tego przygotowujemy podstronę na www.referendumemerytalne.pl, gdzie każdy poseł będzie miał swoją podstronę. Tam będziemy pisali, żeby każdy Polak wiedział, jak (poseł - PAP) głosował, jak się zachowuje w tej sprawie lub innej" - powiedział.

Przewodniczący zapowiedział, że tak czy inaczej związkowcy przyjadą jeszcze do Sejmu. "Jeżeli będzie debata na ten temat, to się pofatygujemy, a jeżeli nie będzie debaty, bo nie będzie referendum, tym bardziej przyjedziemy pod Sejm" - powiedział.

Zaznaczył, że nie zgadza się z tezą, iż pytanie, sformułowane pod wnioskiem ws. referendum ("Czy Pani/Pan jest za wydłużeniem wieku emerytalnego do 67 lat") jest populistyczne. Jego zdaniem obłudą jest natomiast tłumaczenie rządu, że podwyższenie wieku emerytalnego jest po to, by kobiety miały wyższe emerytury. "Tu nie chodzi o to, że Polacy nie chcą większej aktywności zawodowej, ale nie chcą wydłużenia wieku" - wyjaśnił. Dodał, że w Polsce "medycyna pracy leży" i nie możemy porównywać się ze Szwecją czy Niemcami, gdzie warunki pracy są na takim poziomie, iż rzeczywiście można dłużej pracować.

Przed spotkaniem z marszałek Sejmu Duda powiedział dziennikarzom, że ma nadzieję, iż premier i posłowie pochylą się nad prawie 1,4 mln podpisów, które zebrano, "bo to nie są puste podpisy, ale wola obywateli".

Solidarność od połowy grudnia 2011 r. zbierała podpisy w sprawie referendum na temat planowanego przez rząd podwyższenia wieku emerytalnego do 67 lat: zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn.

Związkowcy chcą, by wnioskiem tym zajął się Sejm. Aby tak się stało, pod wnioskiem musi być co najmniej 500 tys. podpisów.

Akcja związkowców jest efektem zapowiedzi, która znalazła się w sejmowym expose premiera Donalda Tuska - że wiek emerytalny ma być wydłużony.

Zgodnie z projektem opublikowanym we wtorek przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, co cztery miesiące wiek emerytalny podwyższany byłby o kolejny miesiąc. Oznaczałoby to, że z każdym rokiem na emeryturę przechodzić będziemy o trzy miesiące później. W ten sposób poziom 67 lat w przypadku mężczyzn osiągnięty zostanie w roku 2020, a kobiet - w 2040 r.