Strażacy oraz pogranicznicy konsekwentnie domagają się od rządu podwyżek w takiej samej wysokości jak dla policjantów i żołnierzy zawodowych. Jeśli nie – zaostrzą akcję. Prawo ogranicza im jednak pole manewru.
Związkowcy nie kryją oburzenia. Ich wczorajszy strajk włoski na lotnisku Chopina w Warszawie i przejściach w Medyce i Drohusku nie przyniósł spodziewanych przez nich efektów. Prócz zdenerwowania osób oczekujących na odprawę nie spowodował zmiany stanowiska rządu w sprawie podwyżek.
Zapowiadane jeszcze w grudniu spotkanie Jacka Cichockiego, ministra spraw wewnętrznych, ze związkami reprezentującymi służby mundurowe, zostało przełożone na 18 stycznia. – To za późno. W jednostkach w całym kraju atmosfera staje się coraz bardziej nerwowa. Nieodpowiedzialna postawa rządu może doprowadzić do sytuacji, że akcja protestacyjna wymknie się spod kontroli – mówi Krzysztof Oleksak, przewodniczący zarządu Krajowego ZZS Florian.
Strażacy, funkcjonariusze służby więziennej oraz pogranicznicy nie mogą zrozumieć, dlaczego rząd zdecydował się na podwyżkę uposażenia wyłącznie żołnierzom zawodowym oraz policjantom.
– Nie ma funkcjonariuszy drugiej kategorii, których służba jest mniej ważna dla bezpieczeństwa publicznego. Z tego też powodu, jeśli ten protest nie zmieni nastawienia rządu do naszych postulatów, będziemy szukać innych sposobów eskalacji protestu – mówi Mariusz Tyl, przewodniczący NSZZ Funkcjonariuszy Straży Granicznej.
Pogranicznicy są niezadowoleni, tym bardziej że obecnie funkcjonariusze zajmujący się ochroną granicy średnio otrzymują około 2 tys. zł. – Dlatego nie możemy dalej przekonywać naszych członków, że muszą wykonywać swojej obowiązki za obecne uposażenie. Nie przyjmują do wiadomości argumentów rządu, że budżetówka nie ma podwyżek. Skoro dla policji i wojska znaleziono po 300 zł, to także i dla nas muszą się znaleźć środki – mówi Mariusz Tyl.
Jak może wyglądać eskalacja protestu? Prawo ogranicza mundurowym stosowane przez pracowników formy nacisku. Zgodnie z ustawą o sporach zbiorowych nie mogą oni czynnie strajkować. Mogą po wyczerpaniu procedur pojednawczych, mediacji, rokowań stosować inne formy akcji protestacyjnej, niezagrażające życiu lub zdrowiu ludzkiemu, bez przerywania pracy, z zastrzeżeniem przestrzegania obowiązującego porządku prawnego.
– Tak zwany strajk włoski, czyli rygorystyczne przestrzeganie procedur, jest moim zdaniem dopuszczalną formą protestu. Nie można czynić zarzutu z tego, że ktoś nad wyraz sumiennie wykonuje swoje obowiązki – podkreśla prof. Jerzy Wratny z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Jego zdaniem protest będzie legalny nawet wtedy, gdy dokładne działania spowodują utrudnienia, np. wydłużony zostanie czas oczekiwania na przekroczenie granicy. Nie ma również przeszkód, by funkcjonariusze wywiesili flagi w miejscach protestu oraz banery informujące o postulatach czy jego formie.