Rząd chce, by waloryzacja rent i emerytur wyniosła w przyszłym roku ustawowe minimum. Cały czas ważą się losy gwarancji minimalnej podwyżki dla seniorów.
Waloryzacja emerytur i rent przeprowadzana jest co roku w marcu. Ma ona umożliwić zachowanie realnej wartości wypłacanych świadczeń w stosunku do inflacji. Kluczowy jest tu wskaźnik waloryzacji, czyli średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług w poprzednim roku zwiększony o co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia.
Rząd zaproponował go w przyszłym roku na poziomie gwarantowanym ustawowo, który odpowiada inflacji powiększonej o 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w 2020 r. Oznacza to, biorąc pod uwagę aktualne prognozy makroekonomiczne, że emerytury nominalnie wzrosną o 3,84 proc.
W projekcie ustawy budżetowej nie ma natomiast ani słowa o gwarantowanych podwyżkach.
To spore zaskoczenie, bo w ostatnich latach waloryzacja była procentowo-kwotowa, co oznacza, że ustawodawca zagwarantował świadczeniobiorcom minimalny wzrost ich świadczeń – ostatnio o 70 zł.
W ocenie Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP) brak waloryzacji mieszanej byłby zrozumiały m.in. z punktu widzenia trudnej sytuacji finansów publicznych spowodowanej koronawirusem. Służyłby utrzymaniu pod kontrolą wydatków na te świadczenia. W 2021 r. planowana jest też wypłata 13. i 14. emerytury i środki popłyną także tym kanałem. Będzie to tylko inna forma wsparcia finansowego.
Jednak w ocenie FPP niekoniecznie jest to optymalne rozwiązanie. Najbardziej pożądane są mechanizmy systemowe. Należy również pamiętać, że zasadniczym celem waloryzacji jest utrzymanie siły nabywczej świadczeń. W systemie zdefiniowanej składki największych szans na podniesienie wysokości emerytury należy upatrywać przede wszystkim w odpowiednich decyzjach podejmowanych w okresie aktywności zawodowej.
Okazuje się jednak, że projekt budżetu sobie, a deklaracje polityków sobie. W opublikowanym w „Super Expressie” liście do seniorów premier Mateusz Morawiecki zadeklarował, że w przyszłym roku do każdej najniższej emerytury rząd dołoży co najmniej 50 zł, by z roku na rok zwłaszcza te najniższe świadczenia konsekwentnie rosły. Partnerzy społeczni nie kryją zdziwienia.
– W projekcie budżetu na 2021 r., który otrzymaliśmy, nie ma mowy o waloryzacji mieszanej. Premier na łamach prasy zapewnia jednak, że minimalna kwota podwyżki będzie. Trudno nam się w tym połapać. Nie wiemy, co w ramach Rady Dialogu Społecznego mamy opiniować: projekt czy zapowiedzi szefa rządu – wskazuje dr Antoni Kolek z Pracodawców RP.
Jak zaznacza, nawet jeśli zapowiedzi premiera wejdą w życie jako obowiązujące prawo, czyli według zapowiedzi świadczenie każdego wzrośnie o minimum 50 zł, to będzie to i tak mniej niż w tym roku, kiedy minimalna kwota wynosiła 70 zł.
Zapytaliśmy o te deklaracje Kancelarię Prezesa Rady Ministrów i Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Do zamknięcia wydania nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
W projekcie budżetu nie ma też mowy o podwyżce minimalnych świadczeń emerytalno-rentowych, które obecnie wynoszą 1,2 tys. zł.
– Były zapowiedzi, że minimalna emerytura i renta wzrosną z 1,2 tys. zł do 1,3 tys. zł. Projekt ustawy budżetowej jednak nie uwzględnia tych kwestii – zaznacza Antoni Kolek.
Jak tłumaczy, zostaną one po prostu zwaloryzowane w oparciu o wskaźnik przyjęty dla pozostałych świadczeń. – W konsekwencji najniższe świadczenie wzrośnie o ok. 46 zł – mówi ekspert.