Izba wyższa będzie dbać o interesy lokalnych władz. Na ręce marszałka trafił projekt ustawy o rekompensatach w związku ze zmianami w podatkach. Kolejnym tematem będzie finansowanie oświaty.
Odkąd stało się jasne, że Senat przejęła opozycja, także z pomocą samorządowców, kwestią czasu było to, kiedy włodarze zaczną ten fakt wykorzystywać. I ten proces właśnie się rozpoczyna. W tym tygodniu marszałek Tomasz Grodzki spotkał się z prezydentami Łodzi – Hanną Zdanowską, stolicy – Rafałem Trzaskowskim, Sopotu – Jackiem Karnowskim i Sosnowca – Arkadiuszem Chęcińskim. Obecna była również Małgorzata Kidawa-Błońska, wicemarszałek Sejmu i prawdopodobnie kandydatka Koalicji Obywatelskiej na urząd prezydenta RP. Przedstawiciele miast przynieśli projekt nowelizacji ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Udało nam się dotrzeć do jego szczegółowych założeń.
Zakłada on zrekompensowanie samorządom ubytków w ich budżetach w związku z ostatnimi zmianami w PIT. Autorzy projektu szacują, że zmiany w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych (m.in. obniżenie stawki PIT z 18 do 17 proc., zerowy PIT dla osób do 26. roku życia) i w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych (tu wskazuje się na zniesienie limitu składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, czyli 30-krotności, z którego na razie PiS się wycofał) oznaczają dla władz lokalnych uszczerbek na poziomie 7,9 mld zł rocznie. Dlatego projekt ustawy przewiduje zwiększenie udziału procentowego lokalnych władz we wpływach z PIT. I tak proponuje się zwiększyć udział gmin z obecnych 38,08 proc. do 45,01 proc. W przypadku powiatów mowa o zmianie z 10,25 proc. do 11,77 proc., a województw – 1,6 proc. do 1,84 proc.
Ta zmiana ma charakter systemowy. W projekcie zawarto jeszcze drugą propozycję, przewidzianą tylko na 2020 r. Projektodawcy twierdzą, że wskutek likwidacji OFE samorządy stracą 9,6 mld zł, zaś rząd zyska ponad 19 mld zł, pobierając tzw. opłatę przekształceniową za transfer pieniędzy z OFE do IKE. Dlatego włodarze postulują, by w ramach rekompensaty samorządom jednorazowo zwiększyć w 2020 r. udziały w PIT. W przypadku gmin – o 6,61 pkt proc., powiatów – o 1,78 pkt proc., miast na prawach powiatu – o 8,39 pkt proc., a województw – o 0,28 pkt proc.
Zdaniem dr. Aleksandra Nelickiego, specjalisty od finansów komunalnych, te propozycje to dobry kierunek. – Tak się powinno dziać za każdym razem, gdy rząd proponuje ustawy, które znacząco zmniejszają dochody samorządów wynikające z ich udziału w PIT – uważa ekspert.
Marszałek Grodzki dał już zielone światło dla dalszych prac nad dokumentem. Projekt trafi teraz do komisji samorządu terytorialnego i administracji państwowej, którą kieruje senator Zygmunt Frankiewicz z Koalicji Obywatelskiej. – Potrzebna jest inicjatywa ustawodawcza, rozmawialiśmy o tym na forum komisji samorządu terytorialnego i administracji państwowej. Podejmiemy temat – zapewnia w rozmowie z DGP.
Ustawa miałaby wejść w życie w 2020 r., ale wątpliwości mają nawet życzliwie patrzący na ten projekt. – Nie powinno się zmieniać regulacji podatkowych w trakcie roku budżetowego. To, co zrobiono ostatnio z systemem PIT, jest skandaliczne, bo wszystkie jednostki musiały zmieniać swoje budżety i plany finansowe. Skoro to krytykowałem, nie chciałbym teraz robić czegoś podobnego. Obawiam się, że to powinno wejść w życie z nowym rokiem budżetowym i wtedy 2020 r. byłby stracony. Ale nie chcę tego jeszcze przesądzać – mówi Frankiewicz.
Problemy z uchwalaniem projektu z pewnością pojawią się w Sejmie, gdzie karty rozdaje Zjednoczona Prawica. – Ja podpiszę się pod nim obiema rękami. A PiS? Mało prawdopodobne. Na razie ma problem ze złożeniem bud żetu państwa, do tego kłóci się z samorządami o skutki fiskalne swoich ostatnich reform – ocenia jeden z polityków PO. Pozostałe kluby opozycyjne nie wykluczają poparcia, ale najpierw chcą się zapoznać z projektem.
Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel dyplomatycznie twierdzi, że posłowie i rząd przyjrzą się tym propozycjom. Ale zwraca uwagę na postawę samorządowców. – Oni tłumaczą chęć większych udziałów w PIT stratą. U podstaw legło to, że rząd PiS obniżył podatki Polakom, a samorządowcy, głównie związani z opozycją, negują teraz to obniżanie podatków. Pytanie, czy to oficjalne stanowisko partii, z których ci samorządowcy się wywodzą? – zastanawia się Fogiel. Jego zdaniem zgoda na postulaty samorządowców wiązałaby się z większymi obciążeniami dla budżetu, a to mogłoby skutkować koniecznością powrotu do sięgania Polakom głębiej do kieszeni. – Wszystkie wskaźniki wykazują, że dochody JST z PIT się zwiększają. Rozumiem, że jednocześnie rosną wydatki, ale tak jak każdy z nas zarządza budżetem domowym i racjonalizuje wydatki, tak samorządy powinny w ten sam sposób zarządzać lokalnymi budżetami – dodaje polityk PiS.
Samorządowcy już snują dalsze plany związane z Senatem. – Najwyższy priorytet aktualnie ma sprawa finansowania oświaty, która będzie podejmowana w następnej kolejności. Uzgodnimy to w klubach i zapewne będzie to przedmiotem obrad posiedzenia plenarnego Senatu – mówi Zygmunt Frankiewicz.