Coraz mniejsze są szanse, że Sejm w tej kadencji uchwali ustawę umożliwiającą przeliczenie niesłusznie zaniżonych świadczeń przyznawanych przez ZUS kobietom urodzonym w 1953 r. Senacki projekt ustawy dotyczący tzw. emerytur po emeryturach utknął bowiem w sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.



– W Senacie zrobiliśmy wszystko, żeby jak najszybciej przygotować projekt. Problemy się zaczęły, kiedy uchwała w tej sprawie trafiła do Sejmu. Nie tylko posłowie do tej pory nie zajęli się projektem (druk 3720 – przypis red.), ale został on usunięty z porządku obrad komisji – wyjaśnia Marek Borowski (niezrzeszony), senator sprawozdawca.
– Sprawa jest pilna i miała być już załatwiona – podkreśla Henryk Nakonieczny, członek prezydium NSZZ Solidarność. Tym bardziej że jest w tej sprawie pozytywne stanowisko zarówno Rady Nadzorczej ZUS, jak i Prokuratora Generalnego. A problem dotyczy wykonania wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 6 marca 2019 r. (sygn. akt P 20/16, Dz.U. poz. 539). Przypomnijmy, kobiety urodzone w 1953 r., jako ostatni rocznik, miały prawo do przejścia na wcześniejszą emeryturę, a następnie na powszechną, bez umniejszenia podstawy do wyliczenia emerytury. Jednak w 2012 r. ustawodawca wprowadził zmianę, zgodnie z którą – jeśli pobierały one wcześniejszą emeryturę – suma tych świadczeń pomniejszy podstawę wyliczenia emerytury powszechnej. TK uznał, że przepis ten jest niezgodny z konstytucją, ponieważ zainteresowane nie mogły skorzystać z możliwości przejścia na emeryturę po emeryturze bez umniejszenia wysokości świadczenia, bowiem powszechny wiek emerytalny osiągnęły dopiero po wejściu w życie zakwestionowanego przepisu.
Wydawać się mogło, że wyrok TK otworzył poszkodowanym drogę do korzystnego przeliczenia emerytur. Tak się jednak nie stało, bowiem ZUS stoi na stanowisku, że uchylenie decyzji nie może nastąpić, jeżeli od dnia doręczenia lub ogłoszenia decyzji upłynęło pięć lat. Zatem kobiety, które wystąpiły do ZUS od razu po osiągnięciu powszechnego wieku emerytalnego i w 2013 r. otrzymały decyzję, nie mogą domagać się wznowienia postępowania, bo pięć lat minęło w 2018 r. Senacki projekt miał rozwiązać ten problem.
Początkowo miał on być rozpatrzony na ostatnim posiedzeniu Sejmu w tej kadencji, wciąż jednak nie ma decyzji w tej sprawie. Nic zatem nie wskazuje, żeby Sejm miał nad nim podjąć prace na posiedzeniu wznowionym już po wyborach. Choć, jak podkreślają pracownicy komisji, zawsze istnieje szansa, że będzie telefon o wpisaniu tego punktu do porządku obrad.
– Ale szanse z każdym dniem są coraz mniejsze – ocenia adwokat Magdalena Kossakowska z wydziału polityki społecznej OPZZ. I, jak dodaje, nie dziwi się zdenerwowaniu kobiet, które po raz kolejny zostały oszukane. – Najpierw długo czekały na wyrok Trybunału. Później na ustawę, a na koniec nic nie dostaną. To jest skandaliczne – podkreśla.
– Wiele kobiet nie może dostać z ZUS nowej decyzji ze względu na owe pięć lat. Jedne idą do sądów i wygrywają. Inne przegrywają – zauważa Jolanta Kajzer z Augustowa, która rozpoczęła akcję walki o prawa rocznika 1953. I dlatego, jak przekonuje, konieczne jest jak najszybsze uchwalenie ustawy, która co prawda nie rozwiązuje wszystkich problemów, ale części kobiet pozwoli na otrzymanie emerytur wyższych o kilkaset złotych.
Tymczasem okazuje się, że przeciąganie prac nad projektem ustawy będzie mieć niekorzystny wpływ także na rodziny kobiet z rocznika 1953. Jeśli bowiem te panie umrą, wówczas rodziny dostaną niższe renty rodzinne. – Prawo do renty rodzinnej jest pochodne od emerytury osoby zmarłej – wskazuje Andrzej Radzisław, radca prawny specjalizujący się w sprawach ubezpieczeniowych. – Przy czym uprawnieni do renty nie będą mogli wnosić o przeliczenie emerytury po emeryturze. Chyba że ustawa wprowadzi taką możliwość – dodaje.