Prawie wszyscy rodzice skorzystali z rządowego programu „Dobry start”. Na dofinansowanie wyprawek szkolnych z budżetu wydano ponad 1,3 mld zł
Realizacja programu „Dobry start" w 2018 r. / DGP

Wyprawka szkolna na każdego ucznia, podobnie jak 500+, będzie gwarantowana ustawą. Opozycja mówi o zagrywce pod wybory, rząd odpowiada – tego oczekują rodzice

Jak nieoficjalnie dowiedział się DGP, zmiany jeszcze w tym tygodniu osobiście ogłosi premier Mateusz Morawiecki. Nad projektem ustawy już pracuje resort rodziny. Sejm ma ją przyjąć jeszcze przed wakacjami, bo od 1 lipca rodzice będą mogli składać wnioski o pieniądze na wyprawkę szkolną na kolejny rok. Dzięki zapisaniu programu „Dobry start” (to na jego podstawie wszyscy rodzice bez względu na dochody dostali w ubiegłym roku po raz pierwszy 300 zł na zakup niezbędnych rzeczy do szkoły) w ustawie będzie on miał zapewnioną stabilność finansowania. Podobnie jak inny sztandarowy program PiS, czyli 500+. Dla premiera wpisanie programu „Dobry start” na stałe do polskiego prawa to priorytet, a zarazem realizacja obietnic złożonych w ubiegłym roku w ramach tzw. piątki Morawieckiego.

– W pierwszym roku działania zainteresowanie programem było ogromne – skorzystali z niego niemal wszyscy uprawnieni. Pieniądze trafiły łącznie do 4,4 mln uczniów, a rząd wydał na ten cel 1,4 mld zł. To dobra inwestycja. Już dzisiaj wiemy, że program będzie kontynuowany – zapewnia Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej.

Rządowe plany wpisania 300+ do ustawy negatywnie ocenia opozycja. Uważa, że ten legislacyjny zabieg jest podyktowany głównie kalendarzem wyborczym.

– Chodzi o to, żeby przed wyborami stworzyć wrażenie, że będzie to coś nowego, choć w rzeczywistości będzie to dawanie drugi raz tego samego – uważa poseł Marzena Okła-Drewnowicz z PO-KO. Dodaje też, że dla rodziców nie ma większego znaczenia, na jakiej podstawie mogą się ubiegać o 300 zł. Natomiast PiS będzie mógł przy okazji zmiany sugerować, że jest ona robiona po to, aby w przyszłości program nie został wygaszony, nawet jeśli nikt nie będzie miał takiego zamiaru. – Ustawa ma gwarantować, że każda następna partia, która wygra wybory, nie będzie mogła tak łatwo zrezygnować z dofinansowania wyprawek – podkreśla poseł Agnieszka Ścigaj z Kukiz’15.

Rząd odpowiada, że pewność dostępu do 300+ to nic innego jak realizacja oczekiwań rodziców i opiekunów uczniów, bo koszt zakupu rzeczy niezbędnych do rozpoczęcia nauki co roku rośnie. Z badania CBOS wynika, że w 2018 r. na wyprawkę szkolną rodzice średnio wydali 679 zł, rok wcześniej o 30 zł mniej.

Pomoc dla każdego

Świadczenie „Dobry start” to jednorazowe, wynoszące 300 zł wsparcie, które jest przyznawane w związku z rozpoczęciem roku szkolnego. Co do zasady przysługuje wszystkim, bo nie jest uzależnione od spełniania kryterium dochodowego (nie jest też wliczane do dochodu przy ubieganiu się o inne formy wsparcia). Warunkiem jego uzyskania jest to, aby dziecko uczyło się w wymienionej w przepisach szkole i nie miało więcej niż 20 lat (25 lat, jeśli ma orzeczenie o niepełnosprawności). Świadczenie należy się też dzieciom pozostającym w pieczy zastępczej i w odróżnieniu od programu 500+ jest wypłacane nie tylko uczniom przebywającym w jej rodzinnych formach, ale również tym w placówkach opiekuńczo-wychowawczych.
W momencie wprowadzania 300+ rząd szacował, że w 2018 r. skorzysta z niego ok. 4,6 mln dzieci. W praktyce było ich trochę mniej, bo statystyki resortu wskazują, że gminy wypłaciły 4,35 mln świadczeń. Z kolei powiaty, które odpowiadają za przyznawanie wsparcia dla uczniów objętych pieczą, przyznały ich 54,5 tys. Najwięcej świadczeń trafiło do dzieci mieszkających na Mazowszu, Śląsku i w Wielkopolsce. Ogółem wydatki budżetu państwa na ten cel przekroczyły 1,3 mld zł. Natomiast na pokrycie kosztów obsługi zadań związanych z rządowym programem gminy otrzymały w sumie 47 mln zł (należało im się 10 zł na jedno dziecko, dla którego ustalały prawo do wsparcia). Przy czym faktycznie wykorzystały 42,5 mln zł, a więc 90,5 proc. środków.

Odmów było bardzo mało

Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z 30 maja 2018 r. w sprawie szczegółowych warunków realizacji programu „Dobry start” (Dz.U. poz. 1061) gminy, ustalając prawo do tego świadczenia, nie wydawały rodzicom decyzji, tylko przekazywały informacje o jego przyznaniu. Forma decyzji była wymagana jedynie w przypadku odmowy. Okazuje się, że takich negatywnych decyzji nie było wiele. W skali całego kraju wydano ich bowiem tylko 11 tys., co oznacza, że w ten sposób rozstrzygnięto zaledwie 0,35 proc. spośród złożonych wniosków.
– W Szczecinie 300 zł na wyprawkę szkolną otrzymało 36,4 tys. dzieci. Liczba decyzji odmownych wynosiła zaś 302 – potwierdza Maciej Homis, rzecznik Szczecińskiego Centrum Świadczeń.
W Łodzi pieniądze zostały przyznane dla 59,3 tys. uczniów, a negatywnych decyzji było 447. Z kolei w Opolu było tylko 36 odmów na prawie 12 tys. wypłaconych świadczeń. W Rzeszowie było ich jeszcze mniej, bo tylko 15 na 19,4 tys. dzieci objętych wsparciem.
– Najczęstszym powodem wydawania decyzji odmownej było uczęszczanie dziecka do szkoły, która nie pozwala na uzyskanie 300+, w tym głównie szkoły policealnej i szkoły dla dorosłych – wskazuje Agnieszka Łukasik, dyrektor Centrum Świadczeń Socjalnych w Łodzi.
Negatywnym rozstrzygnięciem kończyły się też wnioski o świadczenia dla dzieci w przedszkolu lub zerówce, bo w tym przypadku pomoc z programu również nie przysługuje. – Odmownie były rozpatrywane sprawy dotyczące cudzoziemców, którzy nie mieli wymienionych w przepisach rozporządzenia dokumentów pobytowych, pozwalających na uzyskanie wsparcia z programu „Dobry start” – informuje Natalia Siekierka, kierownik działu świadczeń Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wrocławiu.
Ponadto zdarzały się przypadki, gdy o 300+ wnioskowały rodziny mieszkające na stałe za granicą czy osoby niespokrewnione z dzieckiem, np. ojczym, macocha lub partner rodzica. Wreszcie odmownie były załatwiane sprawy, w których choć rozwiedziony rodzic deklarował sprawowanie opieki naprzemiennej nad dzieckiem z jego drugim opiekunem (wtedy świadczenie jest dzielone na pół), to okazywało się, że nie miała ona miejsca.