Podwyższenie w 2019 r. najniższych świadczeń to wzrost zobowiązań ZUS w latach następnych.
Model, w którym w przyszłym roku emerytury zostają podwyższone o ustawowy wskaźnik (niespełna 3,3 proc. według aktualnych prognoz), ale nie mniej niż o 70 zł, został już zaakceptowany przez Komitet Społeczny Rady Ministrów. W praktyce oznacza on, że waloryzacja najniższych świadczeń będzie relatywnie większa niż przeciętnych. Gdyby emerytura minimalna miała się zwiększyć tylko o wskaźnik, wzrosłaby do niespełna 1061 zł z 1027 zł obecnie. A według rekomendacji KSRM w przyszłym roku miałaby wynieść 1100 zł.
Argument za to szybszy wzrost dochodów osób najniżej uposażonych. W rządzie od dawna trwały rozważania, jak wesprzeć grupy, które nie załapały się ani na rządowe programy w rodzaju „Rodzina 500 plus” (bo nie mają małoletnich dzieci), ani na hossę na rynku pracy (bo już nie pracują). Wśród rozpatrywanych wariantów było 500 plus dla emerytów, czyli pomysł wypłaty jednorazowego dodatku. Ostatnie decyzje KSRM wskazują, że większe szanse ma model waloryzacji mieszanej.
Nie ma jednak pewności, czy pieniądze trafią tylko do tych, do których powinny. – Najpierw trzeba by było przeanalizować, czy obecne świadczenia są wystarczające do pokrycia podstawowych potrzeb materialnych emerytów. Takiej analizy nikt nie zrobił, wymyślono jedynie odgórnie kwotę 70 zł i próbuje się przeprowadzić reformę bez większego przygotowania – mówi Jakub Sawulski, ekspert Instytutu Badań Strukturalnych.
Wzrost emerytury minimalnej / Dziennik Gazeta Prawna
– Emeryturę minimalną otrzymują nie tylko osoby żyjące w ubóstwie, ale też ci, którzy mieszkają w zamożnych gospodarstwach domowych. Mogą to być np. osoby samozatrudnione o wysokich prywatnych zasobach na okres emerytalny, które płaciły niskie składki ZUS od działalności gospodarczej – dodaje Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA.
Z pozoru przewagą waloryzacji z minimalną podwyżką nad jednorazowym dodatkiem jest koszt całej operacji. Sam efekt wprowadzenia progu 70 zł można szacować na ok. 1,5 mld zł w przyszłym roku – tyle wynosi różnica między wartością wydatków na waloryzację według modelu przyjętego przez KSRM a zwykłą waloryzacją wskaźnikową. Dodatek jednorazowy miał kosztować między 2,5 a 5 mld zł. Niemniej wydatek nań zostałby poniesiony tylko raz, natomiast szybsza od przeciętnej podwyżka najniższych emerytur oznacza kumulowanie się wydatków również w przyszłych latach. Większa będzie baza do podwyżek emerytur w przyszłości. Ponadto z gwarantowanych przez państwo emerytur minimalnych korzystać będzie coraz większa grupa świadczeniobiorców.
– A to ze względu na wysokość ich kapitału emerytalnego. Ma to szczególne znaczenie w przypadku kobiet, którym obniżono wiek emerytalny do 60. roku życia – mówi Michał Myck. I dodaje, że w krótkim terminie finanse publiczne będą w stanie to wytrzymać, ale można sobie wyobrazić sytuację, w której dochodzi do gwałtownego spowolnienia gospodarczego i spadku dochodów budżetowych.
– W takiej sytuacji nie będzie można ściąć dotacji finansujących emerytury, więc konieczne będą oszczędności w innych obszarach – ocenia Michał Myck.