Centralny Port Komunikacyjny, przywrócenie żeglowności Wisły i Odry, a może nawet blok C elektrowni w Ostrołęce… Niewykluczone, że środki z pracowniczych planów kapitałowych sfinansują niepewne inwestycje państwowych spółek. To realna obawa czy wiele hałasu o nic?
Ustawa o PPK w sposób bardzo szczegółowy opisuje zasady polityki inwestycyjnej działających w ramach PPK funduszy. Jednym z zapisów, który budzi kontrowersje, jest obowiązek ulokowania przynajmniej 40 proc. udziałowej części portfela w akcje spółek z indeksu WIG20. – Limit na spółki z WIG20 jest potrzebny, jednak wymienione w ustawie 40 proc. to za dużo. Wydaje się, że 30 proc. byłoby wystarczające – ocenia Michał Duniec, prezes firmy Analizy Online, monitorującej krajowy rynek funduszy.
Przypomnijmy: wskaźnik WIG20 obejmuje największe pod względem wartości rynkowej i obrotów ich akcjami spółki notowane na warszawskiej giełdzie. Z grona 20 firm, które obecnie wchodzą w skład indeksu, 12 jest kontrolowanych przez państwo. Ich udział w portfelu WIG20 przekracza 70 proc., a więc jedynie niecałe 30 proc. przypada na spółki prywatne. Ponieważ na rynek akcji trafi mniej więcej połowa środków wpłacanych do PPK, przynajmniej 15 proc. napływającego kapitału zostanie zainwestowane w spółki kontrolowane przez państwo. W funduszach kierowanych do młodszych uczestników programu ich udział będzie przekraczał 20 proc.
– Spółki kontrolowane przez państwo z reguły działają mniej efektywnie od firm prywatnych, co przejawia się niższą stopą zwrotu z kapitału. W długim terminie może to niekorzystnie wpłynąć na stopy zwrotu z inwestycji w ich akcje – zwraca uwagę Paweł Homiński, członek zarządu Noble Funds TFI.
Dodatkowo większość państwowych firm wchodzących w skład indeksu WIG20 reprezentuje tradycyjne branże, takie jak energetyka, górnictwo czy bankowość, które etap intensywnego rozwoju już dawno mają za sobą. Co więcej, w tym roku wyjątkowe kłopoty przeżywa energetyka – indeks obrazujący poziom kursów w branży stracił do połowy października niemal 25 proc. Dla porównania WIG20 spadł w tym okresie o 10 proc. Tymczasem zakusy, by środki z programów oszczędzania na starość lokować w tę branżę, pojawiają się już teraz na gruncie pracowniczych programów emerytalnych (ostatni pomysł dotyczy inwestycji w blok węglowy C elektrowni w Ostrołęce – o czym będzie jeszcze mowa).
Pojawiają się jednak też opinie, że obowiązek lokowania istotnej części środków w spółki z WIG20 zapewni uczestnikom PPK względne bezpieczeństwo. W skład indeksu wchodzą przecież firmy, które są liderami w swoich branżach. Dotyczy to zarówno spółek prywatnych, jak i kontrolowanych przez państwo. Ich kondycja finansowa z reguły nie budzi zastrzeżeń, a dodatkowo są w stanie płacić akcjonariuszom dywidendę. Choć akurat pod tym względem państwowe firmy wypadają słabo, od kiedy kontrolę nad nimi przejęli politycy PiS – od dwóch lat coroczne wypłaty z zysku zostały mocno ograniczone.
– Oparcie zasad polityki inwestycyjnej na przynależności spółek do poszczególnych indeksów to jednak dyskusyjne rozwiązanie. Zasady kwalifikacji firm do indeksów są dość arbitralne i mogą podlegać zmianom. Dodatkowo, jeśli wyróżnimy pewną grupę spółek, to istnieje ryzyko, że ich kursy będą sztucznie zawyżone w okresie, w którym do PPK płynąć będzie stały strumień kapitału, po czym trend ten się odwróci, kiedy fundusze będą wychodzić z inwestycji – mówi Paweł Homiński.
W pewnym stopniu władzę nad strumieniem kapitału zasilającego PPK uzyska też Giełda Papierów Wartościowych – a więc także spółka kontrolowana przez państwo. To ta instytucja zdecyduje o zasadach konstruowania indeksów. Obecnie o kwalifikacji spółek decyduje ranking, w którym pod uwagę brane są obroty akcjami, wartość rynkowa firmy i wartość akcji dostępnych w wolnym obrocie na rynku. Na samym końcu jednak o tym, czy dana spółka zakwalifikowana na podstawie rankingu ostatecznie trafi do określonego indeksu, decyduje po zasięgnięciu opinii Komitetu Indeksowego zarząd GPW (ciało doradcze składające się z ekspertów rynku kapitałowego).
Tygodnik gazeta prawna 26.10.18 / Dziennik Gazeta Prawna
– Tworząc prawo, ustawodawca sięgnął do doświadczeń funduszy emerytalnych i inwestycyjnych, chcąc w ten sposób wyeliminować luki i błędy, które się dotychczas pojawiły. Z punktu widzenia ubezpieczonego jest to korzystne, że zasady funkcjonowania PPK zostały opisane w sposób przejrzysty i jednoznaczny. Zostało zrobione wiele, żeby zabezpieczyć interes klienta, a jednocześnie dać zarządzającym pewną swobodę, żeby ich działania mogły być efektywne. Pewnie zapis o obowiązku inwestowania części portfela akcyjnego w spółki z WIG20 mógłby wyglądać inaczej, czy w ogóle mogłoby go nie być, ale z drugiej strony, jak spojrzymy na to, co dzieje się na obecnie na rynku, to te największe spółki wyglądają relatywnie lepiej niż mniejsze firmy – stwierdza Małgorzata Rusewicz, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych.
– Stopy zwrotu, jakie osiągać będą fundusze funkcjonujące w ramach PPK, są ważne, ale nie najważniejsze. Kluczowe jest bezpieczeństwo środków. To znaczy, żeby zarządzającym udało się uniknąć spektakularnych wpadek, a na koniec okresu oszczędzania na naszych rachunkach było nie mniej pieniędzy, niż tam wpłaciliśmy – zauważa dr Marcin Wojewódka z kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, w latach 2016–2017 członek zarządu ZUS.