Poszkodowanym w sprawie był Jan C., który został przejechany przez samochód i stracił lewą nogę. Ponieważ sprawca wypadku zbiegł i nie udało się ustalić jego tożsamości, na podstawie art. 98 ust. 1 pkt 1 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym (UFG) i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych wystąpił z powództwem przeciwko UFG, żądając zapłaty odszkodowania, zadośćuczynienia oraz renty cywilnej.



Sąd I instancji zasądził na jego rzecz 182 tys. odszkodowania, 200 tys. zł zadośćuczynienia i rentę – 1260 zł miesięcznie, od maja 2010 r. do końca listopada 2015 r. Wprawdzie podstawą wymiaru było 3500 zł miesięcznie, ale sąd odliczył od tej należności wypłacone już wcześniej w tym okresie miesięczne renty przyznane przez UFG, w kwocie 1620 zł i 620 zł renty przyznanej przez ZUS z tytułu niezdolności do pracy.
To orzeczenie zaskarżył UFG, kwestionując podstawę wyliczenia renty za okres między 2010 r. a 2015 r. Sąd II instancji w zasadzie zgodził się z argumentami Funduszu i uznał, że podstawa wyliczenia renty powinna być niższa (2400–2500 zł), i tak ją ustalił. Tyle, że zupełnie zignorował dotychczasowe wypłaty UFG i rentę ZUS. W efekcie poszkodowany, poza już otrzymanymi świadczeniami, miał dostać także pełną kwotę renty cywilnej z UFG, bez uwzględnienia już uzyskanych świadczeń.
Na ten wyrok UFG złożył skargę kasacyjną, wskazując naruszenie podstawowej zasady procesu cywilnego, czyli zakazu orzekania na niekorzyść odwołującego się (pozwanego), w sytuacji gdy tylko on składał środek odwoławczy (poszkodowany od wyroku I instancji się nie odwoływał). SN podzielił te argumenty i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy. – Przy określaniu sposobu naprawienia szkody obowiązuje zasada: jeżeli poszkodowany uzyskał jakieś świadczenie z tego tytułu, to podlega ono zaliczeniu na poczet przyznanego kolejnego świadczenia – powiedziała sędzia Monika Koba.
ORZECZNICTWO
Wyrok SN z 15 lutego 2018 r. sygn. I CSK 341/17. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia