Dzisiaj sędziowie Sądu Najwyższego uznali, że sąd pierwszej instancji musi sprawdzić stan faktyczny w sprawie dotyczącej prawa do świadczenia przedemerytalnego.

Powodem zajęcia się sprawą była skarga ZUS o wznowienie postępowania zakończonego prawomocnym wyrokiem. Sprawa dotyczyła wyroku SN z 29 marca 2017 r. (sygn. akt I UK 125/16). Przedstawiciel organu rentowego zarzucił SN, że z powodu nie wywołania sprawy przedstawiciel zakładu nie uczestniczył w postępowaniu kasacyjnym. Tym samym nie miał możliwości przedstawienie swoich racji.

Sprawa dla ZUS jest o tyle ważna, bowiem organ rentowy ją przegrał. Sędziowie SN wówczas wskazali, że kasacja mająca na celu ochronę ubezpieczonego pozbawionego prawa do świadczenia przedemerytalnego - zarówno przez organ rentowy jak i sądy obu instancji - jest zasadna. Dzięki temu sprawa została zwrócona do ponownego rozpatrzenia przez sąd apelacyjny. Ze względu na fakt, że powodem zajęcia się sprawą 29 marca br. była kasacja Prokuratora Generalnego, ten dzisiaj został zapytany o stanowisko dotyczące wznowienia postępowania. W ocenie przedstawiciela Prokuratora Generalnego taka możliwość jest tylko wówczas, jeśli postępowanie zostało zakończone prawomocnym wyrokiem. W tym zaś przypadku sprawa nadal jest w toku, bowiem sąd apelacyjny został zobowiązany do ponownego rozpatrzenia sprawy.

Sędziowie SN jednak uznali, że ze względu na specyfikę postępowania przed Sądem Najwyższym wyrok wydany w marcu należy uznać za prawomocny. Tym samym stało się możliwe wznowienie postępowania.

W czasie wznowionego dzisiaj procesu przedstawiciel ZUS dowodził, że zainteresowany nie spełnił wymogu wskazanego w art. 2 ust. 3 pkt 1 z 30 kwietnia 2004 r. o świadczeniach przedemerytalnych ( tj. Dz. U. 2013 r., poz. 170 ze zm.). Zgodnie z nim świadczenie przedemerytalne przysługuje osobie, która straciła pracę na podstawie zwolnień grupowych. Można o takie świadczenie wystąpić dopiero po upływie co najmniej 180 dni pobierania zasiłku dla bezrobotnych. Ustawodawca jednak zapisał, że zasada ta dotyczy osoby, która „nadal” jest zarejestrowana jako bezrobotna. I właśnie ten warunek organ rentowy uznał za kluczowy. W rozpoznawanej sprawie starszy pracownik, który utracił pracę z wyniku zwolnień grupowych był zarejestrowany jako bezrobotny. Niestety – jak się tłumaczył – z powodu braku pieniędzy na bilet autobusowy do miejscowości, gdzie znajduje się urząd pracy - nie stawił się na obowiązkową wizytę w pośredniaku. Ponownie zarejestrował się jako bezrobotny po 10 miesiącach. I dopiero po tej przerwie złożył wniosek o przyznanie świadczenia przedemerytalnego. Spełnił bowiem ustawowy wymóg, bo dostarczył do ZUS dokument poświadczający 180-dniowy okres pobierania zasiłku. I to w obowiązkowym terminie nieprzekraczającym 30 dni od dnia wydania go przez powiatowy urząd pracy.

ZUS inaczej widzi sprawę. W ocenie organu rentowego mężczyzna nie stawił się na obowiązkową wizytę, bowiem pracował na czarno. I właśnie z tego powodu nie ma prawa do świadczenia przedemerytalnego. Zdaniem urzędników owa 10 miesięczna przerwa spowodowała, że przestał istnieć związek między statusem bezrobotnego a grupowym zwolnieniem z pracy. A więc – zdaniem ZUS – zainteresowany nie może korzystać ze statusu osoby, która utraciła pracę z przyczyn leżących po stronie pracodawcy.

Teraz sędziowie sądu I instancji muszą dokładnie prześledzić cały okres od chwili utraty pracy do czasu złożenia wniosku o świadczenie przedemerytalne. SN uznał bowiem, że stan faktyczny w tej sprawie nie został odpowiednio zbadany.

Wyrok Sądu Najwyższego z 12 października 2017 r. (sygn. akt I UO 1/17)