Komisja Europejska chce, aby obywatele państw UE mieli możliwość indywidualnego oszczędzania na starość w ogólnounijnym programie



Europejski rynek emerytur indywidualnych jest obecnie rozdrobniony i niejednolity. Oferty z reguły skupiają się w kilku państwach członkowskich, natomiast w niektórych krajach prawie nie występują.
Remedium na taki stan znalazła KE, która złożyła wniosek ustawodawczy w sprawie rozporządzenia mającego zapewnić instytucjom finansowym narzędzia do oferowania ogólnoeuropejskiego indywidualnego produktu emerytalnego (PEPP – z ang. pan-european personal pension product). We wszystkich krajach UE, w których będzie sprzedawany, ma mieć takie same standardowe cechy. A oferować go będą mogli różni dostawcy, np. firmy ubezpieczeniowe, banki, instytucje pracowniczych programów emerytalnych, firmy inwestycyjne oraz podmioty zarządzające aktywami. Na sprzedaż tych produktów będą musieli jednak posiadać zezwolenie, które będzie wydawane przez Europejski Urząd Nadzoru Ubezpieczeń i Pracowniczych Programów Emerytalnych (EIOPA). KE zakłada również, że osoby oszczędzające uzyskają prawo do zmiany dostawcy co pięć lat – zarówno w swoim kraju, jak i za granicą, przy ograniczonych kosztach.
PEPP nie zastąpi ani nie zharmonizuje krajowych systemów emerytur, ma być jedynie uzupełnieniem III filaru. – Odpowiednikiem nowego produktu emerytalnego jest na polskim rynku IKE i IKZE – tłumaczy Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP.
I jednocześnie wskazuje na przewagę, jaką będzie miał nad nimi PEPP. – Zaletą nowej klasy produktów dobrowolnego zabezpieczenia emerytalnego będzie na pewno możliwość ich przenoszenia pomiędzy państwami członkowskimi. W razie przeprowadzki do innego kraju UE konsument nadal mógłby odkładać na ten sam rachunek. Funkcjonowanie w ramach różnorodnych systemów jest zawsze bardziej problematyczne. Dlatego taki europejski produkt sprawdziłby się w przypadku osób bardzo mobilnych. W swoim założeniu ma funkcjonować bowiem niezależnie od tego, w którym kraju UE pracujemy i oszczędzamy – wyjaśnia ekspert. W ocenie Wojciecha Nagela, eksperta ds. ubezpieczeń społecznych i pracy w BCC, takie rozwiązanie mogłoby być korzystne przede wszystkim dla młodych ludzi.
Kozłowski wskazuje na jeszcze jedną zaletę. – Skoro nowy indywidualny produkt emerytalny miałyby zasięg europejski, to również środki, które się na nim znajdą, mogłby być lokowane w sposób bardziej zdywersyfikowany geograficznie. Oszczędzający nie byliby wówczas narażeni na ryzyko specyficzne tylko dla polskiego rynku. Instytucje mogłyby natomiast lokować większą część środków tam, gdzie są wyższe stopy zwrotu. A zawirowania na rynku w jednym kraju nie powodowałyby większego uszczerbku względem wysokości oszczędności – tłumaczy.
Na pewno korzyści odniosłyby również instytucje finansowe. Tym bardziej że KE zakłada, iż firmy, które zdecydują się oferować produkty ogólnoeuropejskiego systemu oszczędzania na emerytury, będą korzystać z „paszportu UE”, po to aby łatwiej dystrybuować usługi poza granicami swojego państwa.
Jednak o tym, czy PEPP przyjmie się na polskim rynku, zadecyduje wiele dodatkowych czynników. – Jeżeli polski ustawodawca nie ustanowiłby szczególnych preferencji podatkowych dla oszczędności ulokowanych w PEPP, to nie wróżę temu produktowi wielkiego sukcesu. Tym bardziej że już IKE i IKZE nie cieszą się dużą popularnością w naszym kraju. Poza tym planowana jest obecnie reforma pracowniczych planów kapitałowych, która zakładałaby dopłaty państwa do kont emerytalnych, co na pewno mocno podniesie ich atrakcyjność – tłumaczy Łukasz Kozłowski. W jego ocenie istnieje natomiast szansa, że PEPP stanie się atrakcyjny w dłuższej perspektywie. – Polski system nie cieszy się zbyt dużym zaufaniem ze względu na swoją niestabilność, więc może produkty oferowane na poziomie unijnym zyskałyby większe – dodaje.
Nad wnioskiem KE dotyczącym PEPP będą teraz obradować Parlament Europejski i Rada.