- Globalni gracze mogą uznać, że Ukraina czy Białoruś są bardziej atrakcyjne niż Polska - uważa Daniel Ozon, p.o. prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Daniel Ozon, p.o. prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej / Dziennik Gazeta Prawna
Nie żal panu kopalni Krupiński, która za trzy tygodnie zostanie zamknięta? Potężne straty, ale i spore złoża najlepszego węgla koksowego, którego wydobycie JSW chce zwiększać.
To bardzo trudna decyzja dla władz spółki, samorządów i pracowników. Przeniesienie Krupińskiego do Spółki Restrukturyzacji Kopalń było jednym z warunków porozumienia podpisanego przez zarząd JSW 29 sierpnia 2016 r. z wierzycielami w sprawie wykupu obligacji za ok. 1,3 mld zł. Przez ostatnie 10 lat kopalnia Krupiński przyniosła ponad 1 mld zł strat. Analizowano wiele scenariuszy, ale tak duży deficyt i ryzykowne złoża zdecydowały o jej zamknięciu.
Czy ta decyzja jest nieodwracalna? Może zespół ekspertów jeszcze raz powinien się nad nią pochylić. Na likwidację nierentownych kopalń finansowaną z budżetu państwa mamy czas do końca 2018 r. Sośnica, która też jest na przekazanej Brukseli liście kopalń do zamknięcia, dostała „ostatnią szansę”.
Żadna z kilku niezależnych analiz przeprowadzonych przez JSW nie daje szans Krupińskiemu na rentowne wydobycie nawet przy bardzo wysokich cenach węgla. Utrzymanie tej kopalni do 2021 r. kosztowałoby od 300 do 520 mln zł. Dla nas najistotniejszy jest stabilny rozwój JSW i to, że żaden górnik z Krupińskiego nie straci pracy. 316 z nich już pracuje w innych zakładach.
Gmina Suszec straci 5 mln zł rocznie wpływów z tytułu podatków. Może nie powstać planowane tam centrum logistyczne.
Rozmawiamy z naszym centrum logistyki i firmami komercyjnymi o przygotowaniu centrum logistyki w Suszcu. Wraz z AGH i PGNiG Termika przygotowujemy list intencyjny, by nadal wydobywać tam metan, choć będzie go mniej niż przy wydobyciu węgla, ale pozyskiwany z powierzchni będzie można wykorzystać do celów energetycznych. Wiemy, że dla gminy to kluczowe kwestie, bo dziura budżetowa wydaje się duża, staramy się to zrekompensować.
Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski mówił w czerwcu w Sejmie, że nie ma planów przeniesienia Krupińskiego do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, czyli do likwidacji. A w sierpniu zarząd JSW podjął decyzję o zamknięciu zakładu.
Nie byłem wówczas związany ze spółką. Analizowanie sytuacji kopalni z wierzycielami i doradcami trwało wiele miesięcy.
Dlaczego prezes i wiceprezes JSW stracili stanowiska?
Nie ma to związku z kopalnią Krupiński. Powtórzę słowa ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, że w przypadku prezesa to była kwestia wewnętrznych konfliktów w zarządzie. W przypadku wiceprezesa chodziło o niewyjaśnioną sprawę zarzutów korupcyjnych.
JSW rozważała emisję akcji za minimum 500 mln zł. Temat przycichł. Czy kondycja firmy jest już tak dobra, że nie potrzebuje finansowania z rynku?
Pierwsze informacje o podwyższeniu kapitału pojawiły się w ubiegłym roku, gdy płynność firmy była bardzo słaba, a ceny węgla koksowego bardzo niskie. Pod koniec roku wzrosły one aż do 250 dolarów za tonę, czego nikt się nie spodziewał. Jednak to był efekt wyjątkowych zdarzeń: trudnych warunków pogodowych w Australii i ograniczenia wydobycia w Chinach przez ponad 100 dni. Dziś ceny znowu spadają, oscylują wokół 150 dolarów.
To dobra cena, więc może akurat teraz jest dobry moment na sprzedaż akcji?
Kilka elementów prawnych wymaga jeszcze wyjaśnienia. Poza tym spółka pracuje nad strategią na lata 2018–2030, która zakłada zwiększenie wydobycia węgla typu 35 (hard ) – najdroższego, najwyższej jakości. Być może zdecydujemy się na emisję akcji w drugiej połowie roku, jednak będzie to też zależało od warunków makroekonomicznych. Sprawa jest otwarta.
Teraz jednym z naszych celów jest przygotowanie frontu robót. Chcemy zwiększyć wydobycie do 16–17 mln ton rocznie, z czego 80 proc. ma stanowić węgiel koksowy. Czesi zamkną swoje kopalnie do ok. 2023 r., co stworzy dziurę podażową ok. 5 mln ton rocznie. Będziemy chcieli to wykorzystać. Dla nas eksport nie będzie opłacalny, bo na świecie konkurujemy z fedrującymi taniej kopalniami odkrywkowymi, dlatego chcemy skupić się na rynku europejskim.
Zakładając oczywiście, że UE wciąż będzie otwarta na działalność hutniczą, dla której my produkujemy bazę.
Przeszkodą mogą okazać się zmiany europejskiego systemu handlu emisjami, czyli EU ETS.
W związku z planami ograniczenia puli darmowych praw do emisji CO2 dla przemysłu stalowego ArcelorMittal grozi wygaszeniem jednego z dwóch wielkich pieców w hucie w Dąbrowie Górniczej. To oznaczałoby ograniczenie zużycia węgla koksowego aż o 1 mln ton rocznie. A dla JSW to znaczący klient. Dlatego z dużym niepokojem obserwujemy podejście Brukseli do dekarbonizacji. Proces ten oznacza ryzyko wycofania się znaczących producentów stali z UE i podniesienie opłat za emisję CO2. To wpłynie na konkurencyjność produkcji, a globalni gracze, nasi klienci, obracając globus mogą uznać, że Ukraina czy Białoruś są dla nich bardziej atrakcyjne. Dlatego wspieramy resorty energii i środowiska w staraniach, by nowy kształt systemu handlu emisjami był jak najbardziej korzystny dla Polski.
Żeby ratować firmę przed bankructwem, załoga JSW zrezygnowała w 2015 r. z czternastki, deputatu węglowego i części barbórki. Teraz górnicy dostali jednorazową nagrodę pieniężną, choć minister energii zalecał ostrożność. Z drugiej strony w kilku waszych spółkach zależnych, m.in. w Jastrzębskiej Spółce Kolejowej, czy laboratoriach stworzono dodatkowe stanowiska wiceprezesów.
W niektórych obszarach naprawdę brakuje nam ludzi, stąd takie decyzje. Nie mieliśmy ludzi np. przy EU ETS, podobnie w IT i w przewozach. Logistyka kolejowa wymaga zmian. W laboratoriach musimy skupić się na mieszankach węgla, bo wymagania klientów dotyczące parametrów paliw rosną. Każdy producent aut chce mieć cienką blachę, która lepiej wypada w crash testach, a producent pralki taką, która nie będzie rdzewiała 20 lat.
Czujecie zagrożenie ze strony Prairie Mining? Australijczycy chcą reaktywować kopalnię Dębieńsko i wydobywać tam taniej niż wy węgiel koksowy.
Konkurencja zawsze jest dobra. Z jednej strony korzysta odbiorca, a z drugiej konkurent motywowany jest do cięższej pracy. Patrząc na plany związane z Dębieńsko, nie czujemy zagrożenia. Myślę, że to mogłoby zmniejszyć import zamorski. Nie spodziewam się jednak żadnej wojny cenowej.
Australijczycy mogą nie otrzymać zgody na zmianę warunków koncesji i wtedy Dębieńsko może być do kupienia. JSW kupiła już kiedyś za 1,5 mld zł kopalnię Knurów-Szczygłowice od bankrutującej Kompanii Węglowej. Jednym z argumentów uzasadniających ten ogromny wydatek była możliwość sięgnięcia od strony tej kopalni po złoże Dębieńska.
Elementem naszej strategii jest poszerzanie bazy zasobowej. To podnosi wycenę spółki i zwiększa jej wartość dla akcjonariuszy. Na pewno będziemy rozważali różne sposoby jej realizacji, w tym aplikowanie o nowe koncesje czy rozpoznawanie złóż w parcelach sąsiedzkich Jastrzębskiej.
Ale macie takie złoża w Krupińskim, którego zamykacie!
Sprawę Krupińskiego zarówno Ministerstwo Energii, jak i zarząd JSW uważa za zamkniętą.
Miliony za spokój społeczny
24 mln zł – tyle mogą kosztować budżet państwa urlopy górnicze dla etatowych związkowców z zamykanych kopalń węgla kamiennego. To nagroda dla strony społecznej i cena za zgodę na połączenie Katowickiego Holdingu Węglowego z Polską Grupą Górniczą. Kilka dni temu związki zawodowe zgodziły się na połączenie obu firm – porozumienie było niezbędne do przygotowania tego procesu, który ma się zakończyć 31 marca.
Sejm w ekspresowym tempie przyjął w czwartek poprawki do ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego: zwołana rano na godz. 13 komisja skarbu i energii, pierwsze i drugie czytanie, a wieczorem głosowanie. W uzasadnieniu czytamy, że zmiana ustawy „pozwoli pracownikom pełniącym funkcje związkowe na nabycie uprawnienia do skorzystania z urlopu górniczego”.
Urlop taki przysługiwał dotąd pracownikom dołowym z likwidowanych kopalń węgla kamiennego, którym do emerytury zostały cztery lata lub mniej. Korzystający z urlopu pobierają 75 proc. dotychczasowego średniego wynagrodzenia. Jednocześnie nie mają zakazu pracy poza branżą. Podobne uprawnienia dotyczą pracowników zakładów przeróbki mechanicznej węgla z likwidowanych kopalń. Nigdy nie mieli ich jednak pracujący na powierzchni. A takimi są etatowi związkowcy korzystający z oddelegowań (liczba etatów związkowych jest wyliczana na podstawie liczby członków danej organizacji związkowej).
Opozycja pytała rząd o liczbę związkowców, którzy będą mogli skorzystać z urlopu górniczego. – Najpierw słyszeliśmy, że to 50, osób, a potem że może 55–56 – mówi DGP posłanka PO Jolanta Hibner. – To zwykłe kupczenie. Ciekawe, co na to Komisja Europejska, której ta zmiana ustawy będzie musiała zostać przesłana.
Bruksela w listopadzie 2016 r. dała Polsce zielone światło na wydanie 8 mld zł na likwidację nierentownych kopalń. Z budżetowych pieniędzy finansowane są m.in. osłony dla pracowników, którzy zdecydują się odejść z branży. Teraz finansowane będą też urlopy związkowców. Zatwierdzonymi przez Sejm zmianami w ustawie górniczej zajmie się teraz Senat.