Na ostatniej prostej prac nad dokumentem, który miał uczynić z UE pioniera walki z greenwashingiem, Bruksela jest oskarżana o uleganie wpływom lobbystów

Trwające od blisko trzech lat prace nad tzw. zieloną taksonomią, dokumentem, który ma od przyszłego roku decydować o ekologicznych kryteriach dla inwestycji, teoretycznie mają zakończyć się w ciągu najbliższych tygodni. Walka o kształt kluczowych punktów trwa do końca. Po tym jak w marcu do mediów przeciekła nowa wersja taksonomii, która pod pewnymi warunkami dopuszcza do zielonego finansowania m.in. projekty gazowe czy energetykę opartą na biomasie drzewnej, dziewięciu ekspertów z doradzającej KE kilkudziesięcioosobowej platformy ds. zrównoważonych finansów zagroziło ustąpieniem z funkcji. Teraz reprezentanci organizacji proekologicznych i naukowcy krytykują kierunek zmian jako sprzeczny z nauką o klimacie. Ich zdaniem wprowadzenie do taksonomii technologii powodujących znaczące szkody dla klimatu i środowiska grozi, że dokument stanie się wręcz narzędziem greenwashingu.
Przeciwne stanowisko w sporze zajmuje Polska – to właśnie nasz rząd należy do najsilniej naciskających na luzowanie polityki UE m.in. w stosunku do gazu. Warszawa podnosi, że bez błękitnego paliwa niemożliwe będzie szybkie odejście od węgla. „Stanowisko części ekspertów europejskich wydaje się nie uwzględniać różnic w poziomie rozwoju sektorów energetycznych państw członkowskich różnych regionów. Stosowanie jednolitego podejścia, bez oglądania się na uwarunkowania regionalne, może negatywnie wpłynąć na transformację energetyczną niektórych państw członkowskich, takich jak Polska, a w konsekwencji, negatywnie wpłynąć również na osiągniecie tych celów przez całą UE” – podkreśla resort klimatu i środowiska zapytany o stanowisko ekspertów. Jak przekonuje resort, uwzględnienie roli gazu jako paliwa przejściowego dla gospodarek opartych na węglu „nie powinno budzić kontrowersji i jest zgodne z rekomendacjami międzynarodowych organizacji, takich jak np. Międzynarodowa Agencja Energii”. O ile jednak w świecie politycznym i eksperckim panuje zgoda co do statusu gazu jako „mniejszego zła” w dziedzinie emisji dwutlenku węgla (jest ich o ok. 50 proc. mniej niż w energetyce węglowej), nie jest to takie jasne, jeśli wziąć pod uwagę metan – gaz cieplarniany, który w krótkiej perspektywie oddziałuje na klimat ponad 80 razy mocniej niż CO2.
W sprawie gazu rząd Mateusza Morawieckiego i jego sojusznicy liczyć mogą na przychylność Niemiec, których transformacyjne strategie zakładają znaczącą rolę gazu. Do postulatów lobby gazowego zdaje się też przychylać Bruksela. Wiceszef KE Frans Timmermans wskazuje co prawda, że rola tego paliwa w 2050 r. będzie marginalna, ale równocześnie przyznaje, że w okresie przejściowym będzie niezbędny, zwłaszcza w krajach takich jak Polska.
Warszawa poparła też starania m.in. Szwecji o poluzowanie norm dla bioenergii. Obecne przepisy europejskie, które uznają za odnawialną m.in. energię pochodzącą ze spalania drzewnej biomasy, od lat krytykowane są przez organizacje ekologiczne. Ich zdaniem unijne regulacje zafałszowują koszt ekologiczny tej technologii i napędzają wycinki lasów w Europie i poza nią. KE planuje rewizję przepisów. Pierwszym krokiem w tym kierunku mogła być taksonomia, która w pierwotnej wersji miała podnieść kryteria emisyjności dla bioenergii.
Coraz mocniej wybrzmiewają wezwania do włączenia do taksonomii energii jądrowej. Zwolennikom atomu, na czele z Francją i Polską, argumentów dostarczyła ostatnia ekspertyza unijnego Wspólnego Centrum Badawczego (JRC), z której wynika, że technologia ta nie powoduje znaczących szkód dla środowiska. W tym przypadku proatomowe stolice muszą liczyć się jednak z oporem bloku skupionego wokół Niemiec, który wygasza swoje elektrownie. Przeciwna włączeniu energetyki nuklearnej do taksonomii jest też część organizacji ekologicznych, m.in. Greenpeace, która przekonuje, że stanowisko JRC to owoc wpływów nuklearnego lobby. MKiŚ przyznaje, że mimo pozytywnego stanowiska JRC ryzyko wykluczenia atomu z taksonomii nadal istnieje. Zapewnia jednak, że taka decyzja nie wpłynie na polskie plany budowy elektrowni. ©℗
Polski rząd w rozmowach o gazie wspiera Frans Timmermans