Polska energetyka będzie wydawała aż 500 – 600 mln euro rocznie na inwestycje w technologie umożliwiające jednoczesne wytwarzanie prądu i ciepła. I tak aż do 2020 roku.
Bez tych gigantycznych nakładów nie uda się zrealizować ani planów rządowych, ani zaleceń Unii Europejskiej. Według „Polityki energetycznej Polski do 2030 r.” nasz kraj ma do 2020 roku podwoić produkcję energii w tej technologii. Jak podaje Agencja Rynku Energii, od 2006 r. utrzymuje się ona na podobnym poziomie i wynosi około 25 TWh. A to znaczy, że jej udział w krajowym zapotrzebowaniu na energię elektryczną wynosi nieco ponad 16 proc.
Na wytwarzanie jednocześnie prądu i ciepła w elektrociepłowniach – czyli tzw. kogeneracji – naciska Unia. – Dyrektywa zaleca krajom Unii analizę potencjału, czyli technicznych możliwości produkcji energii w technologii kogeneracyjnej, i jego realizację w całości – mówi Janusz Ryk, dyrektor Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych.

Produkcja wzrośnie

Istniejący w Polsce potencjał techniczny jest wystarczający, aby do 2020 r. podwoić produkcję energii elektrycznej w technologii kogeneracji. W siłowniach węglowych możliwe jest zwiększenia produkcji 2,5-krotnie, a w gazowych – ponadczterokrotnie.
Koszty budowy nowych instalacji kogeneracyjnych w przypadku całkowitego wykorzystania potencjału technicznego przekraczają 20 mld euro. To sporo, zwłaszcza że koszty produkcji energii w tej technologii są większe niż w elektrowniach. Dlaczego?
– Elektrociepłownia z reguły jest mniejsza i produkuje mniej energii, ponieważ ciepło wytwarzane w kogeneracji znajduje odbiorców głównie w sezonie zimowym, co powoduje, że w sezonie letnim spada również produkcja prądu – tłumaczy Krzysztof Muller z RWE Polska.

Potrzebna pomoc

Unia Europejska naciska na rozwój kogeneracji w państwach członkowskich, gdyż wiąże się ona m.in. z oszczędnością energii i zmniejszeniem emisji gazów cieplarnianych. W Polsce od 2007 r. obowiązują zasady wsparcia technologii kogeneracyjnej. Jest to system certyfikatów połączony z nałożonym na sprzedawcę końcowego obowiązkiem posiadania określonego udziału energii wytworzonej w kogeneracji. Ponieważ jednak system ten obowiązywać ma tylko do 2012 r., inwestorzy narzekają na brak stabilności.
Przygotowywane są nowe zasady. Nie obejmą one jednak wszystkich firm. Janusz Ryk tłumaczy, że wsparcie będzie udzielane podmiotom wytwarzającym energię elektryczną i ciepło w tzw. wysokosprawnej kogeneracji, czyli takim, których oszczędność energii zawartej w węglu czy gazie będzie o minimum 10 proc. większa od oddzielnej produkcji prądu i ciepła. Wydajność takich jednostek ma wynosić od 75 do 80 proc., czyli dwukrotnie więcej od klasycznych elektrowni.