Plany przebudowy stawów w Lesie Miejskim Gajewo k. Giżycka to kolejny przykład zmiany obszarów, które miały szanse kształtować się dłuższy czas bez ingerencji człowieka.

W zeszłym roku na naszych łamach opisywaliśmy plany wycinki w Lesie Miejskim w Giżycku, które miały zostać przeprowadzone przez Lasy Państwowe, pomimo znacznego sprzeciwu lokalnych mieszkańców.

Sprawa wycinki częściowo została zawieszona przez postępowanie, które toczy się przed Radą ds. Odpowiedzialnej Gospodarki Leśnej (FSC). Mieszkańcy mają nadzieję, że bliskiemu im obszarowi zostanie nadana kategoria HCV 6 (na to nie chcą zgodzić się Lasy Państwowe), co oznacza, że las stałby się obszarem istotnym dla społeczności lokalnych, ich kultury, tradycji czy rekreacji. Status ten spowodowałby, że Las Miejski zostałby wyłączony z użytkowania, co - przynajmniej teoretycznie – znacznie ograniczyć miałoby pozyskiwanie z niego drewna.

Tymczasem, podczas oczekiwania na decyzję FSC, świat opanowała pandemia koronawiursa. W Polsce ustanowiony został czasowo zakaz wstępu do lasów w celach rekreacyjnych, czego efektem miał być spadek liczby zakażeń. Nie przeszkodziło to natomiast leśnikom na wycięcie w Lesie Miejskim ponad stu drzew. Argumentem uzasadniającym wycinkę były „względy bezpieczeństwa”. Jak informuje nas Adrian Grzegorz z Fundacji Las Naturalny, z terenu wycięte zostały nawet drzewa dziuplaste, które powinny pozostać w lesie, aż do czasu rozpadu.

Zasada ta wynika chociażby z rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 18 grudnia 2017 r. w sprawie wymagań dobrej praktyki w zakresie gospodarki leśnej (tzw. Kodeks dobrych praktyk). Niestety, jak pokazuje rzeczywistość, w tym obszarze zdarzają się niedopatrzenia i drzewa, nie tylko z dziuplami ale i małymi ptakami lądują na ziemi. W tylko w tym roku nagłaśniano tego typu przypadki w Puszczy Niepołomickiej czy Nadleśnictwie Przytok. Do takich sytuacji dochodzi między innymi dlatego, że Lasy Państwowe mogą prowadzić prace leśne także podczas okresu lęgowego ptaków.

Kontrowersyjny projekt

Na mieszkańców Giżycka i okolic czeka teraz dość zaskakująca inwestycja, która – jeśli dojdzie do skutku – całkowicie odmienić może obszar Lasu Miejskiego. Chodzi o budowę i modernizację zbiorników wodnych w Lesie Miejskim.

Same stawy założone zostały w 1907 roku przez braci Johana i Leopolda Wallochów. Ich początkowym celem było zarybienie ich karpiem i taką funkcję spełniały jeszcze w latach 90-tych, kiedy dzierżawione były w tym celu przez Nadleśnictwo Giżycko.

- W 2004 r. Nadleśniczy Mirosław Stabiński chciał przywrócić walory rekreacyjne stawów. Powstały wtedy wiaty, ścieżki edukacyjne, powstała nowa kładka widokowa (na miejscu przedwojennej kładki) oraz altana na brzegu najpiękniejszego stawu. Ta z kolei wybudowana została na fundamentach przedwojennej altany. Aktualnie nie prowadzi się tutaj zarybiania i nie ma żadnej eksploatacji - służą one jedynie rekreacji – wyjaśnia Adrian Grzegorz.

Okazuje się, że od zakończenia II wojny światowej nie wykonywano na tym terenie żadnych większych prac, poza wymianą rur przelewowych pod groblami, uzupełnieniem z piasku naruszonych fragmentów niektórych grobli. Nie były do jednak duże, modernizacyjne projekty.

Aktualnie planowana przebudowa ma dotyczyć pięciu znajdujących się na terenie Lasu Miejskiego zbiorników (szósty nie należy do Nadleśnictwa Giżycko). Odbędzie się ona w ramach programu "Kompleksowy projekt adaptacji lasów i leśnictwa do zmian klimatu.” Głównym jego celem jest wzmocnienie odporności na zagrożenia związane ze zmianami klimatu w nizinnych ekosystemach leśnych. Lasy Państwowe, które realizują projekt otrzymały na ten cel dofinansowanie z Funduszu Spójności UE w wysokości 144 500 000,00 zł (to kwota przyznana na lata 2014-2020).

Jak się okazuje, w wyniku prowadzonych prac na obszarze zbiorników usunięta ma zostać roślinność szuwarowo-łąkowa porastająca czaszę zbiorników a także warstwa namułów z dna zbiorników. Stawy mają zostać tym samym pogłębione, a zalegające łachy piasków usunięte. Modernizacja spowoduje utworzenie nowej linii brzegowej zbiorników.
Zdaniem inwestora, modernizacja zbiorników ma spowodować poprawę stosunków wodnych na terenie oraz przede wszystkim, zwiększyć ilość retencjonowanej wody z aktualnych 17 961 m3 do 60 480 m3. Co więcej, inwestycja przyczynić ma się do podniesienia poziomu wód gruntowych w przyległych obszarach leśnych ubogich w wodę oraz do zwiększenia naturalnej biologicznej odporności drzewostanów.

Idee zatem są słuszne, natomiast sama inwestycja wzbudza wiele kontrowersji. Tym bardziej, że jak ocenił Wójt Gminy Giżycko, inwestycja ta „nie zalicza się do przedsięwzięć mogących potencjalnie, znacząco oddziaływać na środowisko, dla których wymagane jest uzyskanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach”.

Aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat możliwego oddziaływania inwestycji na środowisko, wysłaliśmy prośbę o przekazanie takich informacji do Nadleśnictwa Giżycko. Od 10 czerwca 2020 r. nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Zasięgnęliśmy zatem opinii ekspertów, którzy przyjrzeli się planowanej inwestycji na podstawie publicznie dostępnych informacji.

- Ingerencja w środowisko planowanej inwestycji może być duża. Stawy (bo o nie chyba chodzi) wyglądają na cenne przyrodniczo (a inwestycja je zniszczy w znacznym stopniu) i przede wszystkim stanowią element regulujący stosunki wodne w całej okolicy. Ich naruszenie stanowi zagrożenie dla okolicznych terenów podmokłych. Pozostaje pytanie o to, jaki jest rzeczywisty cel inwestycji poza konsumpcją dofinansowania – ocenia dr Andrzej Mikulski z Zakładu Hydrobiologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Pytanie to nie jest bezzasadne, gdyż punkt czerpania wody (taki element ma pojawić się w inwestycji) istnieje już naprzeciwko siedziby Nadleśnictwa Giżycko. To około 600 metrów dalej. Zastanawiająca jest zatem celowość budowy kolejnego punktu czerpania wody z placem manewrowym, którego zaprojektowanie wiąże się z wycinką drzew pod plac manewrowy i zeszpecenie najładniejszego stawu.

Co z tą retencją?

Jak się okazuje, inwestycja, choć na celu ma również retencję wody, może okazać się jej zaprzeczeniem.

- Usunięcie zakrzaczeń i zmiana położenia grobli zmierza do powiększenia powierzchni parowania i zwiększenia nagrzewania wody. Odmulenie i pogłębienie stawów wymaga spuszczenia z nich wody, co wiąże się z unicestwieniem organizmów wodnych żyjących w tych zbiornikach. Prognozuję, że ze względu na zwiększenie powierzchni parowania straty wody będą większe niż możliwości retencyjne tego zbiornika, szczególnie w okresach długotrwałych i głębokich letnich niżówek towarzyszących suszy. Jeżeli mam być szczery, cała inwestycja wygląda mi na budowę kompleksu rekreacyjnego podciąganego sztucznie pod retencję – wskazuje z kolei dr Mateusz Grygoruk z Wydziału Budownictwa i Inżynierii Środowiska.

Nadleśnictwo Giżycko przystąpiło już do prac na terenie stawów. Pierwsze drzewa zostały oznaczone pod wycinkę.