Tarcza antykryzysowa zmienia wiele kwestii, także jeśli chodzi o odbieranie odpadów komunalnych, pozostawiając część z nich do uznania wojewody. Firmy odpadowe żądają od rządu gwarancji odrębnego odbierania śmieci z kwarantanny i izolacji. Umieszczenie ich w dwóch workach i wyrzucenie do frakcji zmieszanej nie załatwia sprawy – twierdzą przedsiębiorcy.
Andrzej Dziewanowski, dyrektor ENERIS Surowce w Kielcach / DGP
Z wytycznych Państwowej Inspekcji Sanitarnej wynika, że śmieci osób przebywających na kwarantannie trzeba traktować tak jak wszystkie odpady komunalne. Tego, jak postępować ze śmieciami z miejsc tzw. izolacji medycznej (czyli od lżej chorych na koronawirusa, którzy najczęściej przebywają we własnych domach), sanepid nie wyjaśnia. Rozwiązanie podaje za to Ministerstwo Klimatu w pytaniach i odpowiedziach dotyczących projektowanych przepisów nowelizacji specustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 https://www.gov.pl/attachment/0401f54f-8765-42d3-991e-19ee2d8cad3c). Jest tam informacja, że zgodnie ze stanowiskiem głównego inspektora sanitarnego odpady wytwarzane przez osoby przebywające na kwarantannie domowej z potwierdzonym zakażeniem wirusem SARS-CoV-2 lub chorych na COVID-19, lecz przechodzące proces leczenia w domu, należy umieścić w dodatkowym worku (muszą się znajdować w dwóch workach) i wyrzucić do śmietnika, gdzie gromadzone są odpady komunalne. Worek ten należy umieścić w pojemniku na odpady zmieszane.

Wyższe koszty?

Z taką interpretacją nie zgadzają się firmy odbierające odpady. – Śmieci z kwarantanny i izolacji powinny być traktowane tak jak odpady zakaźne i zbierane odrębnie, a także poddawane procesowi spalania czy deponowania na składowisku bez wcześniejszego ich segregowania – mówi Karol Wójcik, przewodniczący Rady Programowej Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami (ZPGO). Dodaje, że przedsiębiorcy zajmujący się odpadami komunalnymi chcą znać adresy miejsc kwarantanny i izolacji, by inaczej zorganizować odbiór pochodzących z nich śmieci. – To konieczne, by chronić pracowników. Jeśli oni zachorują, będziemy mieli paraliż na rynku odpadowym – przekonuje Karol Wójcik. Ale sprawa ma też drugie dno, bo jak zauważa dr inż. Jacek Pietrzyk z opolskiej firmy Atmoterm SA zajmującej się doradztwem w zakresie ochrony środowiska, taka wiedza może spowodować żądania wyższych opłat za wywóz śmieci. – Popieram to, że firmy zajmujące się odpadami w obawie przed koronawirusem, chcą znać miejsca, gdzie takie odpady są wytwarzane, zwłaszcza, że trafiają one też do sortowni odpadów. Ale rozumiem obawy, jakie mogą mieć samorządy. Bo za wywóz odpadów takich jak zakaźne przedsiębiorcy mogą domagać się większych kwot – wyjaśnia.

Specustawa wskazuje na wojewodę

Kwestia odpadów została uregulowana w nowelizacji specustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 (w trakcie zamykania numeru była na etapie procedowania). Zgodnie z nią to, jak zostaną zakwalifikowane śmieci osób przebywających na kwarantannie czy w izolacji, zależy od decyzji wojewody. Może on postanowić o odrębnym odbieraniu i dalszym zagospodarowaniu takich śmieci. Może też wyłączyć selektywną zbiórkę na określonym obszarze, albo określić, że zbierać się będzie tylko dwie frakcje – np. odpady zmieszane i osobno śmieci po kwarantannie i izolacji domowej. Wojewoda, zgodnie z nowelizacją specustawy, jest też władny zmienić częstotliwość odbioru odpadów na danym terenie.
Postulaty ZPGO, żeby odpady z kwarantanny i izolacji z góry, bez decyzji wojewody traktować, jak medyczne zakaźne i zbierać odrębnie w nowelizacji się nie znalazły. Związek śle więc kolejne pisma do rządu i domaga się zmiany ustawy.

Samorządy biorą sprawy w swoje ręce

Z kolei we Włodawie już zaczęto śmieci z izolacji traktować inaczej – mają być umieszczane w czerwonych workach, czyli jak odpady medyczne zakaźne. Obsługujący miasto Międzygminny Związek Celowy w komunikacie do mieszkańców powiadomił, że w żadnym razie nie wolno ich mieszać ani udostępniać do odbioru wraz z innymi odpadami pochodzącymi z gospodarstw domowych. Tylko przechować, a po zakończonej izolacji zgłosić fakt posiadania takich odpadów do biura firmy odpadowej bądź do urzędu gminy i udostępnić je do odbioru wyznaczonej specjalistycznej jednostce.
Szkopuł w tym, że śmieci wytwarzanie przez mieszkańców nie są odpadami medycznymi, a komunalnymi (wśród których są co prawda pojedyncze odpady zbliżone do medycznych). Jak mówi Mateusz Karciarz, prawnik z Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy, z definicji odpadów medycznych wynika, że wytwarza je podmiot wykonujący działalność leczniczą. Tym samym, jak mówi ekspert, to nie mieszkaniec z koronawirusem leczący się w domu jest zobligowany do usunięcia tych śmieci, lecz… podmiot, który go leczy.

Jak sensownie i bezpiecznie zorganizować pracę w okresie epidemii?

Nie ma szczególnych zasad bhp dla branży odpadów komunalnych, a tym bardziej przepisów w tym zakresie na czas epidemii. Są jednak dobre praktyki, które zaleca Koalicja BHP, skupiająca organizacje stowarzyszające firmy zajmujące się odpadami komunalnymi. Należy to zrobić w taki sposób, by maksymalnie wyeliminować możliwość przerwy w odbieraniu czy zagospodarowywaniu odpadów. W przypadku np. jednej z lubuskich instalacji wprowadzono jednozmianowy tryb pracy, a czas pracy wydłużono z 8 do 10 godz. (w pierwszym tygodniu pracuje pierwsza zmiana, w drugim – kolejna). Przy wykryciu koronawirusa u pracownika jednej ze zmian i nakazaniu kwarantanny domowej wszystkim osobom mającym z nim kontakt pozwala to na wprowadzenie drugiej zmiany i utrzymanie ciągłości pracy zakładu. Podobne rozwiązanie zaczynają już stosować firmy zbierające śmieci, choć tu wprowadzenie takiej zasady jest znacznie trudniejsze. Wymaga też pisemnej zgody gminy i zmian w umowach objętych prawem zamówień publicznych. W Kielcach takie rozwiązanie już wprowadzono (patrz: rozmowa). W takiej sytuacji konieczne może być też czasowe ograniczenie i zmniejszenie częstotliwości odbioru odpadów gabarytowych i zmieszanych.

Jak wyposażone powinny być ekipy odbierające odpady?

Wprawdzie obecnie nie ma przepisów bezwzględnie wymagających, by kierowcy i załogi wozów asenizacyjnych nosili rękawiczki lateksowe czy maseczki, jednak coraz częściej są oni w nie wyposażani. Dodatkowo kierowcy powinni mieć płyn dezynfekujący i często przemywać nim kierownicę. Jak zwraca uwagę Magdalena Sułek-Domańska z Koalicji BHP, trzeba też nauczyć pracowników prawidłowego zdejmowania rękawiczek (nie wolno dotykać ich zewnętrznej strony) i pozbywania się ich – bez tego cały wysiłek będzie bezużyteczny.
Jeżeli miasto, gmina czy np. zakład sortujący odpady życzy sobie spełnienia dodatkowych wymagań odnośnie ochrony przed koronawirusem, to powinni poinformować o tym firmę odpadową z odpowiednim wyprzedzeniem, by ta mogła się do nich przygotować.

W jaki sposób można ograniczyć kontaktowanie się pracowników między sobą?

Zgodnie z zaleceniami Koalicji BHP wskazane jest organizowane odpraw załóg (kierowca plus ładowacze) w dziesięciominutowych odstępach – tak żeby nawet poszczególne załogi ze sobą się nie kontaktowały. Na odprawę może przychodzić tylko kierowca, którzy następnie przekaże informacje i środki ochrony ładowaczom. Na czas epidemii trzeba również ograniczyć kontakty między pracownikami biurowymi w bazie a załogami – kontaktować się telefonicznie czy za pomocą internetu, a jeśli kontakt osobisty jest niezbędny, to wprowadzić np. okienka lub zwiększyć odległość między komunikującymi się stronami.

Czy można zmienić zasady odbierania odpadów od firm, które znacząco ograniczyły lub zawiesiły swoją działalność?

Wiele zależy od rodzaju umowy. Dla zbierania prowadzonego poza systemem gminnym, jeżeli opłaty są naliczane od pojemnika, nie powinno być problemu. – Jeśli firma wystawia ich mniej lub wcale, to po prostu mniej płaci lub w ogóle tego nie robi – mówi Mateusz Karciarz, prawnik z kancelarii Jerzmanowski i Wspólnicy. Zdaniem eksperta trudniej jest, gdy opłaty są pobierane ryczałtem – wtedy trzeba dokładne przyjrzeć się zapisom umowy i je renegocjować. Jeżeli zaś firmy są w systemie gminnym, to po prostu trzeba skorygować deklarację, np. że z posesji będzie wywożony przykładowo jeden pojemnik śmieci, a nie pięć. I wiele gmin na to zezwala, np. w Kielcach firmy mogą złożyć deklaracje zmniejszające odbiór odpadów nawet do zera (czasowo). – Taką deklarację należy przesłać drogą elektroniczną przez e-PUAP albo pocztą – mówi Agata Binkowska, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej i środowiska w Urzędzie Miasta Kielce.

pytania do eksperta

Nowy system ma wady, lecz jest konieczny

Andrzej Dziewanowski, dyrektor ENERIS Surowce w Kielcach
Kielce jako pierwsze w Polsce miasto wprowadziło interwencyjny tryb odbierania odpadów od mieszkańców. Przy czym inicjatywa w tej sprawie wyszła ze strony reprezentowanej przez pana firmy. Dlaczego z nią wystąpiliście?
Przede wszystkim chcieliśmy uniknąć kolejnego zagrożenia epidemiologicznego, które mogłoby spowodować drastyczne wstrzymanie odbioru odpadów w sytuacji, kiedy pracownicy naszej firmy musieliby być poddani kwarantannie. W takiej sytuacji śmiecie zaczęłyby zalegać na terenie miasta. Dlatego zaproponowaliśmy urzędowi miasta Kielce, że nasza firma w okresie epidemii będzie funkcjonowała inaczej, by ograniczyć to zagrożenie. Zrobiliśmy to oczywiście za zgodą miasta, nie jesteśmy bowiem spółką miejską, a podmiotem, który wygrał przetarg na zbieranie odpadów w wyniku postępowania przetargowego.
Na czym polegają zmiany?
Zdecydowaliśmy się podzielić załogę na dwie części, tak aby w dwutygodniowych przedziałach czasu zmieniało się po 50 proc. ekipy. W związku z tym pracownik przez dwa tygodnie pracuje non stop, a przez drugie dwa przebywa w domu. Wprowadziliśmy też zbiórkę odpadów w nocy, by ograniczyć do minimum możliwość kontaktu naszych załóg z osobami postronnymi. Wyszliśmy też z założenia, że pracujące nocą osoby będą odpoczywały w dzień, a więc tym samym będą miały ograniczone kontakty z innymi ludźmi. Oczywiście wyposażamy załogi w odpowiedni sprzęt ochrony osobistej. Zadbaliśmy o to odpowiednio wcześnie, na razie braków nie mamy.
Jakie są wady nowego modelu?
To przede wszystkim bardziej skomplikowany dojazd do posesji, do pojemników, szczególnie w dużych osiedlach. Musieliśmy apelować do mieszkańców, by nie zastawiali tych miejsc samochodami. Stopniowo się to poprawia, ale nie wszędzie. Nasze ekipy przesyłają zdjęcia z zagradzającymi drogę pojazdami do zarządców osiedli z prośbą o interwencję.
Czy załoga się nie buntuje, że musi pracować w innym trybie?
Pracownicy mają świadomość, że robimy to w pierwszej kolejności po to, by ograniczyć ryzyko po ich stronie, a w drugiej – żeby zabezpieczyć miasto.
A czy panu i pracownikom nie przeszkadza to, że odpady z lokali objętych kwarantanną, a może i od osób z koronawirusem, są wyrzucane do tych samych pojemników, co śmieci z innych mieszkań?
Zwróciliśmy się do sanepidu z prośbą o przekazywanie informacji o adresach nieruchomości, pod którymi przebywają osoby poddane kwarantannie, bo chcieliśmy odrębnym transportem odbierać odpady z tych miejsc. Usłyszeliśmy, że nie ma potrzeby traktowania tych odpadów inaczej niż pozostałych i należy je zbierać łącznie ze śmieciami zmieszanymi. Tak też musimy robić.
I co dalej? Są deponowane na składowisku czy przesyłane do instalacji, w której odbywa się segregacja?
Odpady zmieszane są deponowane na składowisku, zbierane selektywnie, poddawane są różnym sposobom przetworzenia, doczyszczania, segregacji. Ale w zakładzie, do którego przekazujemy odpady, linie są zautomatyzowane. Jest to jedna z najnowocześniejszych w Polsce instalacji, w której do minimum ograniczono ingerencję pracowników. Jeżeli miałoby to stanowić zagrożenie dla pracowników, to rozumiem, że wojewoda będzie w stanie zdecydować o innym sposobie zbierania odpadów.