Stacjonarny punkt selektywnego zbierania odpadów komunalnych (PSZOK) powinna mieć, co do zasady, każda gmina. Ale bywa z tym różnie. Problemem są nie tylko wysokie koszty ich funkcjonowania, lecz także niechęć mieszkańców do sytuowania PSZOK-ów w sąsiedztwie ich domów. Dlatego duża grupa samorządów preferuje mobilne punkty zbiórki, a są i takie, które w ogóle PSZOK-ów nie mają. Bo choć obowiązek ich tworzenia jest, to kar za jego niewypełnienie nie ma.
Z ustawy z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (Dz.U. z 2019 r. poz. 2010; ost.zm. Dz.U. z 2020 r. poz. 150) wynika, że gminy mają obowiązek utworzenia co najmniej jednego stacjonarnego punktu selektywnego zbierania odpadów komunalnych – samodzielnie lub wspólnie z inną jednostką. Zdecydowana większość JST deklaruje, że PSZOK ma. Niektóre nawet po kilka. Ale są i takie, które prawo nieco omijają i decydują się na prowadzenie wyłącznie mobilnych PSZOK-ów, czyli w określonych dniach w danym miejscu pojawia się samochód, który odbiera od mieszkańców odpady. Bywa też, że punktem zbiórki jest wystawiony gdzieś w szczerym polu kontener, do którego trudno dojechać. Tak jest taniej, choć niezgodnie z prawem. Zdarza się i tak, że choć lokalne władze chciałyby zainwestować w PSZOK, to uniemożliwia to opór mieszkańców.

Bo będzie tu spalarnia

Kłopoty z utworzeniem stacjonarnego PSZOK-u ma małopolska gmina Zabierzów. Wprawdzie już kilka lat temu znalazła odpowiednie miejsce, przygotowała plan zagospodarowania, zdobyła niezbędne zezwolenia, lecz inwestycja się nie spodobała osobom mieszkającym po sąsiedzku. – Obawiali się, że powstanie spalarnia, sortownia albo skład niebezpiecznych odpadów. Że będą odory i ciągły ruch samochodów – mówi Anetta Kucharska, kierownik wydziału ochrony środowiska i gospodarki odpadami w Urzędzie Gminy Zabierzów. Protesty odbiły się szerokim echem w lokalnych mediach. – Trudno było wytłumaczyć, że gminny PSZOK takich zagrożeń nie niesie – twierdzi urzędniczka. – Zależało nam na tym, żeby to był PSZOK z prawdziwego zdarzenia, a nie jakiś kontener czy dwa stojące na gminnym placu, co zdarza się stosunkowo często w innych jednostkach – dodaje Anetta Kucharska. I podkreśla, że gmina wciąż szuka sposobu na rozwiązanie tego problemu, np. umawia się na wspólną zbiórkę w stacjonarnym punkcie z inną gminą, ale na razie zorganizowała mobilny punkt selektywnego zbierania odpadów. Nasza rozmówczyni zapewnia, że od mieszkańców odbierane są wszystkie wymagane ustawą frakcje. Problem jest z tym, jak to wpisać w regulamin czystości i porządku w gminach, bo brak stacjonarnego PSZOK-u może wytknąć wojewoda. – Z uwagi na zaistniała sytuację zamierzamy wpisać w regulamin czystości i porządku w gminie, że w ramach PSZOK zbieramy właściwe rodzaje odpadów – mówi przedstawicielka Zabierzowa.
Co powinny zbierać PSZOK-i
Rodzaje odpadów, które obowiązkowo mają zbierać te punkty, to:
• odpady niebezpieczne,
• przeterminowane leki i chemikalia,
• odpady niekwalifikujące się do odpadów medycznych, a powstałe w gospodarstwie domowym w wyniku przyjmowania zastrzyków czy prowadzenia monitoringu poziomu substancji we krwi (w tym w szczególności igły i strzykawki),
• zużyte baterie i akumulatory,
• zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny,
• meble i inne odpady wielkogabarytowe,
• zużyte opony,
• odpady budowlane i rozbiórkowe,
• odpady tekstyliów i odzieży (obowiązkowo od 2025 r.)
• PSZOK-i mogą także (za dodatkową opłatą) przyjmować odpady z działalności rolniczej niebędące odpadami komunalnymi
Problem z lokalizacją PSZOK-ów dotyczy też Krakowa. Miasto ma wprawdzie dwa miejsca stacjonarne, do których można oddawać problematyczne odpady, jednak chciałoby mieć ich więcej, by mieszkańcy nie musieli daleko dojeżdżać. Miasto zaproponowało 11 lokalizacji. – Wszystkie zostały oprotestowane, mimo że na spotkaniach przekonywaliśmy mieszkańców, iż punkty nie powodują uciążliwości – informuje rzecznik krakowskiego MPO Piotr Odorczuk. Tłumaczy też, że im więcej takich miejsc byłoby w mieście, tym mniej śmieci trafiałoby do pojedynczego PSZOK-u. Tym samym ich uciążliwość dla otoczenia byłaby znikoma. Jak dodaje nasz rozmówca, miasto szukało lokalizacji, które z jednej strony nie przeszkadzałyby mieszkańcom, a z drugiej były łatwo dostępne. Niestety, nie udało się. W takiej sytuacji Kraków podjął współpracę z galeriami handlowymi, gdzie wystawia ekopudełka, do których zbierany jest drobny sprzęt elektryczny i elektroniczny. Z kolei przeterminowane leki można zwrócić do krakowskich aptek. W mieście działa też elektrobrygada, która odbiera większe urządzenia z domów i z którą można się umówić na konkretny termin. Natomiast wspólnie z PCK miasto odbiera od mieszkańców tekstylia – te nadające się do użycia przekazuje potrzebującym, z innych wytwarza się czyściwo.

Liczy się miejsce i edukacja

– Gminy, które chcą usytuować punkty w pobliżu zabudowy mieszkaniowej, często nie potrafią przeprowadzić negocjacji lokalnych – mówi Paweł Głuszyński, ekspert Towarzystwa na rzecz Ziemi. – Dzięki PSZOK-om jesteśmy w stanie wyodrębnić ok. 6 proc. odpadów. Tego typu punkty powinny być rozsądnie zlokalizowane. Bo jeśli zostaną zlokalizowane w niedostępnych miejscach, to śmieci będą lądowały w lasach czy rzekach – dodaje ekspert. Miastem, które jego zdaniem ma źle zlokalizowane stacjonarne PSZOK-i, jest Warszawa. Nie dość, że znajdują się one peryferiach, to jeszcze dojazd do nich jest utrudniony. Efekt? W Warszawie według Pawła Głuszyńskiego PSZOK-i odbierają tylko 0,23 proc. śmieci. Z kolei o mobilnych punktach mało kto wie – są zupełnie nierozreklamowane i stoją w określonych miejscach tylko przez półtorej godziny tygodniowo. – Jeśli ktoś ma 20 czy 30 km do PSZOK-u, to na pewno tam śmieci nie odwiezie – potwierdza dr inż. Jacek Pietrzyk, ekspert w zakresie ochrony środowiska. Według niego warto, by gminy łączyły się w sieci PSZOK-ów. Bo często zdarza się, że mieszkaniec danej gminy ma bliżej do PSZOK-u sąsiedniej jednostki. Jednak obecnie nie ma prawa tam wyrzucić śmieci, nawet jeśli jest on np. zlokalizowany w odległości np. kilkusetmetrów od jego domu.
Osobną kwestią jest to, że zbyt duża liczba punktów generuje niepotrzebne koszty, a niekoniecznie zachęca do prawidłowego działania. – Początkowo chcieliśmy w naszej gminie umieścić trzy PSZOK-i, bo z jednego jej końca na drugi jest 50 km – mówi Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol. – Chcieliśmy, by mieszkańcy mieli blisko, a nie skręcali do po drodze do lasu – dodaje. Ale zainteresowanie mieszkańców było niewielkie, a koszty działalności duże. Dlatego gmina zdecydowała się na prowadzenie tylko jednego punktu, przy lokalnej oczyszczalni, gdzie zawsze jest pracownik, który może przyjąć odpady. – Problem w tym, że niezależnie od tego, czy w gminie były trzy PSZOK-i, czy jeden, niektórym mieszkańcom nie chce się dojechać nawet paru kilometrów, tylko wybierają najbliższą drogę do lasu albo wyrzucają śmieci na pobocze – stwierdza Krzysztof Iwaniuk. – Robiłem przegląd dróg w gminie, jestem przerażony tym, ile odpadów ląduje właśnie tam. Zmiana mentalności ludzi bywa trudniejsza niż organizacja PSZOK-u – dodaje.

Kary zniechęcają

Co grozi gminie za to, że nie zorganizuje stacjonarnego punktu? Okazuje się, że nic. – Nie ma przepisu pozwalającego ukarać za to zaniechanie, choć początkowo taka regulacja miała być wprowadzona do nowelizacji ustawy o czystości i porządku – mówi Jacek Pietrzyk. Potwierdza to też Maciej Kiełbus z kancelarii dr Krystian Ziemski & Partners (patrz opinia Macieja Kiełbusa). Są natomiast kary za niewłaściwe postępowanie z odpadami. Z tego powodu mimo ustawowego obowiązku niektórych odpadów punkty nie chcą przyjmować. I tak do wielu z nich nie uda się odstawić np. opakowań z resztkami farby czy pojemników po domowych środkach ochrony roślin. Są to bowiem odpady niebezpieczne, a w związku z tym należy je gromadzić w odpowiedni sposób – np. w szczelnych pojemnikach – jeżeli prowadzący PSZOK tego nie robi, wówczas naraża się na bardzo wysoką karę. Jeszcze większy problem jest z oddaniem np. zużytych igieł czy strzykawek, bowiem wymagają bardzo specjalnego przechowywania – w odpowiednio niskiej temperaturze, czyli w praktyce PSZOK należy wyposażyć w lodówkę. Do tego, jak wskazuje Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP, osoba przyjmująca odpady medyczne musi być odpowiednio przeszkolona, a nie np. przyjęta do obsługi PSZOK-u w ramach prac interwencyjnych. Zdaniem Mateusza Karciarza z kancelarii Jerzmanowski i Wspólnicy PSZOK sporządza wprawdzie sprawozdania odpadowe, lecz to, że wykaże w nim, iż nie zebrał jakiejś frakcji, trudno uznać za nieprawidłowość – przecież mogło być tak, że mieszkańcy takich odpadów nie przywieźli.

Regulaminowe zagadki i oszczędności

Zdarza się jednak i tak, że kłopoty gminy biorą się z zapisów w regulaminie. Bo jeśli nie zapisała w nim, kto i jak często może przywozić do PSZOK-ów np. śmieci po remoncie, to często są one zasypane odpadami wytwarzanymi przez prywatne firmy remontowe czy budowlane. Trzeba też uważać, by odpadów z remontów, np. umywalek czy kabin prysznicowych, nie przyjmować jako gabaryty, bo nimi nie są. – Część gmin popełniła błąd w uchwałach i nie określiła precyzyjnie, na jakich zasadach przyjmowane są do PSZOK-u odpady budowlane. Skorzystały na tym firmy remontowe, które zaczęły pozbywać się dużych ilości odpadów bezpłatnie, próbując zaoszczędzić od 150 do 300 zł za tonę. – Dlatego warto czytać regulaminy innych gmin i sprawdzać, jak sobie poradziły te, które to sobie sensownie rozwiązały – dodaje Leszek Świętalski.
Warto się natomiast zastanowić, czy wszystkie punkty muszą przyjmować wszystkie rodzaje odpadów. Zdaniem Mateusza Karciarza nie jest to konieczne, wystarczy, że na terenie gminy będzie funkcjonować system PSZOK-ów, które łącznie będą przyjmować wszystkie wymagane ustawą frakcje odpadów komunalnych. Ma to znaczenie dla tych grup odpadów, które wymagają specjalnego traktowania, poza medycznymi także zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego.
Eksperci zwracają uwagę jeszcze na jedno. Otóż PSZOK-i nie powinny unikać odbioru problematycznych odpadów również w dobrze pojętym interesie gminy. Bo mogą one zanieczyścić inne odpady – jeśli wśród odpadów zmieszanych znajdą się niebezpieczne, to cała partia traktowana jest jako odpad niebezpieczny. A utylizacja niebezpiecznych frakcji jest bardzo kosztowna. Szczególnie należy uważać z tym obecnie, kiedy po zmianie przepisów w zakresie odpadów ich rozładunek odbywa się pod okiem kamer.

opinia eksperta

Wrześniowa nowelizacja dodała kolejne obowiązki

Każda gmina jest obowiązana utworzyć co najmniej jeden stacjonarny PSZOK samodzielnie lub wspólnie z inną gminą lub gminami. W przypadku przejęcia zadań w tym zakresie przez związek międzygminny obowiązek ten realizuje związek, przy czym obszar gminy powinien być wówczas rozumiany jako obszar związku. Jednak powyższy obowiązek nie był i nie jest skorelowany wprost z żadną sankcją administracyjną. Także po nowelizacji nie sposób doszukać się w tym zakresie przepisu sankcyjnego. Nie może być nim nowo dodany art. 9z ust. 1a, który nie obejmuje obowiązku tworzenia PSZOK-ów.
Ostatnia nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach z 19 lipca 2019 r. wprowadziła jednak pewne zmiany związane z ich funkcjonowaniem. W szczególności gminy zostały zobowiązane do poszerzenia katalogu odpadów przyjmowanych do PSZOK-ów o komunalne odpady niebezpieczne, odpady niekwalifikujące się do odpadów medycznych (powstałe w gospodarstwie domowym w wyniku przyjmowania produktów leczniczych w formie iniekcji i prowadzenia monitoringu poziomu substancji we krwi, w szczególności igły i strzykawki), odpady z tekstyliów i odzieży (obowiązek w tym zakresie został odroczony najpóźniej do 1 stycznia 2025 r.).
Dodatkowo wskazano, że gmina może nie zapewniać przyjmowania bioodpadów przez punkt selektywnego zbierania odpadów komunalnych, jeżeli w zamian za opłatę za gospodarowanie odpadami komunalnymi w całości zapewnia odbieranie tych odpadów z miejsc ich wytwarzania. Wynika z tego, że dopuszczalnym przez prawo modelem jest ograniczenie ilości bioodpadów przyjmowanych u źródła – z zastrzeżeniem, że reszta będzie przyjmowana w PSZOK-u. Odrębną kwestią pozostają w tym zakresie przydomowe kompostowniki i uprawnienia przysługujące właścicielom nieruchomości korzystającym ze zwolnienia kompostownikowego.
Zmieniły się także obowiązki informacyjne gmin związane z PSZOK-ami. Na gruncie nowych przepisów – i to od 6 września 2019 r. – muszą one informować o rodzajach odpadów przyjmowanych przez te punkty. W mojej ocenie dowodzi to, że zakres frakcji przyjmowanych przez poszczególne PSZOK-i może być różny, o ile łącznie cały ich system zapewni przyjmowanie wszystkich odpadów, o których mowa w ustawie.