Od 3 do 4 mln domów w Polsce wciąż ogrzewanych jest słabym jakościowo i zasiarczonym węglem, który wrzucamy do starych, wysokoemisyjnych kotłów. Do tego wiele ciepła tracimy przez fatalny stan budynków. To w pigułce jedna z głównych przyczyn stanu powietrza, który pozostawia wiele do życzenia. O tym jak walczyć ze smogiem dyskutowali uczestnicy debaty w redakcji DGP
Co należy zrobić, by rozprawić się ze smogiem możliwie jak najszybciej?
JADWIGA EMILEWICZ: Zamierzamy kontynuować program „Czyste powietrze”, na który przeznaczamy 103 mld zł, m.in. ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. To największy, jak do tej pory, tego typu program w Europie, jego pełne wdrożenie i rozpędzenie zajmie nam jeszcze chwilę. To dla nas program wręcz cywilizacyjny. Mamy Polskę nieszczelną, a chcemy zostawić ocieploną. Zrobiliśmy już wiele, by tak się stało: wprowadziliśmy standardy emisyjne dla kotłów, eliminując z rynku kopciuchy, zarówno z pierwotnego, jak i wtórnego rynku. Uregulowaliśmy jakość dopuszczonych do obrotu paliw stałych. Od początku roku obowiązuje też ulga termomodernizacyjna w PIT, która pozwala odliczyć od podstawy opodatkowania wydatki na ekologiczny kocioł, ocieplenie domu albo zainstalowanie panelu fotowoltaicznego. Wprowadziliśmy też niższą, preferencyjną stawkę VAT na takie instalacje. Efekty widzimy już dziś, gdy do końca sierpnia na dachach polskich domów produkowane było 900 MW czystej energii – czyli wielokrotnie więcej niż zakładaliśmy na cały 2019 r. To oznacza, że mieszkańcy nie muszą polegać na kotłach, by ogrzewać swoje domy. Planujemy kontynuować tę politykę, kładąc mocny nacisk właśnie na energetykę prosumencką, w której każdy może produkować prąd na własne potrzeby, w tym przedsiębiorcy, i przyspieszenie programu „Czyste powietrze”. Mamy cel, by podpisywać z beneficjentami ok. 200 tys. umów rocznie.
GABRIELA LENARTOWICZ: Walka ze smogiem musi stać się jednym z filarów polityki klimatyczno-energetycznej i środowiskowej w Polsce. Skala problemu jest na tyle poważna, że musimy pogodzić się z wysokością niezbędnych wydatków. Dlatego przygotowaliśmy projekt ustawy, która zapewni kompleksowe instrumenty, by walczyć ze smogiem systemowo. Planujemy, wzorem wydatków na obronność, wyasygnować na cel poprawy jakości powietrza stałą kwotę 0,5 proc. PKB rocznie. Obecnie równałoby się to kwocie ok. 10 mld zł. Przy czym źródła finansowania powinny mieć umocowanie ustawowe, aby finanse nie były zależne od koniunkturalnych wahań politycznych czy gospodarczych. Te środki byłyby przeznaczone na dotacje i pożyczki na wymianę źródeł ciepła, które musiałyby być poprzedzone uzyskaniem odpowiednich standardów termicznych domów. Drugi filar to pomoc dla osób ubogich energetycznie, których nie stać nawet na zapewnienie udziału własnego w obecnych projektach. Wsparcie należałoby skierować również do tych, którzy są w nieco lepszej sytuacji, ale obawiają się, że przejście na ekologiczne ciepło skończy się dla nich zwiększeniem kosztów ogrzewania. Takim osobom proponujemy, by w ciągu pięciu lat od przeprowadzenia inwestycji wedle określonych standardów mogli oni odliczyć ewentualne wyższe wydatki na ciepło od podstawy opodatkowania. W projekcie ustawy zawieramy też minimalne standardy dotyczące emisyjności urządzeń grzewczych i paliw stosowanych w użytku domowym, aby nie były one arbitralnie ustalane rozporządzeniem, jak teraz, tylko podlegały kontroli parlamentarnej.
BEATA MACIEJEWSKA: Konieczna jest reforma całego systemu energetyki. Nie możemy zgodzić się z sytuacją, gdy powietrze dalej zatruwają duże podmioty, którym zależy tylko na zysku ze spalania węgla, a koszty tej polityki płaci później społeczeństwo. Program „Czyste powietrze” to – co do zasady – słuszny pomysł, ale szwankuje wykonanie. W tym tempie na wymianę wszystkich starych kotłów przyjdzie nam bowiem poczekać nie 10, a 130 lat. Należy pomóc samorządom. Programy powinny być tak proste i atrakcyjne, by mieszkańcy sami chcieli brać w nich udział, a nie czuli się zdeprymowani nadmiarem biurokracji.
KRZYSZTOF BOSAK (Konfederacja): Nie odżegnujemy się od powagi problemu, jakim jest zanieczyszczenie powietrza. Zależy nam tylko, aby walkę ze smogiem oddzielić od pozostałych spraw ideologicznych. Nie tędy droga, by epatować kontrowersyjnymi zakazami i przerażać mieszkańców nadmiernymi kosztami niezbędnych reform. To wcale nie buduje wsparcia dla walki ze smogiem. Wręcz odwrotnie, zniechęca do działań, a w mojej ocenie to właśnie szeroka akceptacja problemu jest kluczowa, by w ogóle tę walkę wygrać. Nie chciałbym jednak, aby problem ten zmonopolizowali politycy lewicy, którzy połączą walkę ze smogiem z szeregiem innych trendów, takich jak walka z kierowcami, górnictwem, energetyką węglową czy afirmacją polityki klimatycznej UE. Podejdźmy do tematu smogu na chłodno i rozsądnie, a nie dogmatycznie.
PIOTR KEMPF: Nie mogę pozbyć się wrażenia, że te wszystkie działania, które wymieniła minister Emilewicz, to w istocie pozorowane ruchy. Rządowi dużo łatwiej przychodzi rozdawanie pieniędzy na programy socjalne niż doprowadzenie do końca jakiejkolwiek dużej reformy, która zapewniłaby poprawę jakości powietrza tu i teraz, nie za kilkanaście lat. Musimy wymienić kopciuchy jak najszybciej i do tego przeprowadzić gruntowną termomodernizację naszych domów. Ale to za mało, jeżeli dalej będziemy stosować ten sam szkodliwy węgiel. Potrzebujemy zwrotu w kierunku energetyki odnawialnej, powszechniejsze wprowadzenie stref ograniczonego wjazdu i zakaz importu zagranicznych samochodów niespełniających norm środowiskowych.
Program „Czyste powietrze”, na co zwraca uwagę Polski Alarm Smogowy, okazał się porażką. Podpisano nieco ponad 20 tys. umów na wymianę źródeł ciepła, co jest kroplą w morzu potrzeb. Pojawiają się postulaty włączenia gmin i banków. Jak usprawnić ten program?
GABRIELA LENARTOWICZ: Dziś najpilniejsze jest, aby narzędzia realizacji programu były zgodne z zaleceniami Komisji Europejskiej na postawie ekspertyz Banku Światowego. W praktyce oznaczałoby to włączenie gmin w proces dystrybucji środków i obsługi wniosków od mieszkańców, a także późniejsze rozliczenie. Tego w obecnej wersji programu brakuje. Niestety, rząd wydał 10 mln zł na kampanie informacyjne, z których nic konkretnego nie wynikło. Dziś mówi za to gminom, by tworzyły punkty konsultacyjne, w których lokalny urzędnik będzie tłumaczył skomplikowane wnioski, nie do zrozumienia nie tylko dla przeciętnego mieszkańca. I jeszcze oczekuje, że samorządy podejmą te działania z własnej inicjatywy i będą za nie płacić, bo na realizację programu rząd już gminom pieniędzy nie planuje dać.
BEATA MACIEJEWSKA: Zgadzam się, że program „Czyste powietrze” należy znacząco uprościć. Chyba że to celowe działanie, by nikt z programu w praktyce nie skorzystał. Obawiam się, że za fiaskiem programu stoi interes lobby węglowego, a rządowi zależy jedynie na pozorowaniu walki ze smogiem i troski o płuca Polaków, gdy z drugiej strony puszcza oko do górników, że dalej będziemy wydobywać węgiel i nic się tu nie zmieni. Rząd dalej chce, by tak właśnie wyglądała nasza energetyka: była tania, ale brudna. A walka ze smogiem stanowi tylko do tego przykrywkę.
JADWIGA EMILEWICZ: Gminy powinny odgrywać większą rolę, tu zgoda. Przy czym muszą one nie tylko zostać włączone w dystrybucję pomocy, ale również być wyposażone finansowo na tę okazję. Inaczej program nie będzie działał sprawnie. Jednym z rozwiązań, które nas do tego celu zbliża, może być mechanizm stosowany w programie „Stop smog”, który został stworzony, by odpowiedzieć na wyzwania i problemy 30 miast z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem, wskazanych na liście Światowej Organizacji Zdrowia. Przewidzieliśmy w nim wsparcie w wysokości 180 mln zł. Zakłada on dofinansowanie z Funduszu Termomodernizacyjnego w 70 proc., 20 proc. z budżetu regionu i 10 proc. z budżetu gminy, po wcześniejszym przeprowadzeniu audytu i osiągnięciu wskaźnika efektywności, czyli zredukowaniu zapotrzebowania na ciepło. W tym programie to właśnie gminy odgrywają wiodącą rolę i z tym również wiążą się pewne wyzwania. Uważam, że doświadczenia z wdrażania tego instrumentu powinny zostać przełożone na program „Czyste powietrze”, który jest adresowany do mieszkańców całego kraju.
Smog to nie tylko kopcące stare piece, ale również spaliny. W większych miastach to kilkunastoletnie auta odpowiadają za regularne przekroczenia norm czystości powietrza. Jak chcieliby państwo ten stan zmienić?
GABRIELA LENARTOWICZ: Musimy postawić na zeroemisyjny transport publiczny i stworzenie niezbędnej infrastruktury do ładowania oraz wykorzystanie systemów inteligentnego zarządzania ruchem. Wiele pomogłoby też przerzucenie ładunków towarowych, które dziś przewożone są ciężarówkami, na kolej niskoemisyjną. Są na to środki unijne, z których warto byłoby skorzystać.
KRZYSZTOF BOSAK: Uważam, że walcząc ze smogiem, nie powinniśmy z miejsca wypowiadać wojny kierowcom. Prawda jest taka, że większość ludzi jeździ starymi autami, bo nie stać ich na kupno nowszych. Nie znam prostej recepty, co zrobić, by to się zmieniło.
JADWIGA EMILEWICZ: Zgadzam się, że mieszkańcy nie kupują starych aut, bo lubią truć, tylko dlatego, że w ostatecznym rozrachunku przesądzają o tym finanse. Dlatego proponuję zmianę, która zmieni reguły gry. Mogę zapowiedzieć, że jest zgoda polityczna w rządzie, by zreformować nasz archaiczny system akcyzy, który jest oparty na pojemności silnika, a nie – jak w przypadku transportu publicznego – od normy pojazdu. Zamierzamy wprowadzić zmianę sposobu naliczania akcyzy, która ma premiować ekologiczny transport i być niższa dla tych, którzy kupują samochody o niższych emisjach. Projekt ustawy jest w Sejmie. To cel, który zrealizujemy w nowej kadencji.
Pełny zapis debaty na www.dziennik.pl

komentarz

Czas na konkretne działania, a nie ogólniki

Andrzej Guła Polski Alarm Smogowy
Wśród polityków zapanowała powszechna zgoda, że trzeba działać dla poprawy jakości powietrza. Jednak wola działania to dziś zbyt mało. Od poważnej partii politycznej oczekuję poważnego i dobrze przemyślanego programu antysmogowego. Jak pokazała debata w Dzienniku Gazecie Prawnej, partie mają wciąż zadanie do odrobienia w tej kwestii.
Czyste powietrze stało się jednym z ważnych tematów tegorocznej kampanii wyborczej, co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia. Wtedy smog traktowano jako lokalny problem garstki społeczników z kilku miast południowej Polski. Kiedy mieszkańcy tych miast wyszli na ulice, domagając się konkretnych działań dla czystego powietrza, kiedy kilku obywateli Rybnika podjęło walkę w sądzie, dochodząc prawa do życia w czystym środowisku, a sejmiki wojewódzkie zaczęły przyjmować kolejne uchwały antysmogowe, smog stał się widocznym tematem polityki państwa. Świadomość problemu wzrosła, a u polityków słabną głosy smogowych negacjonistów, mówiących o smogu jako „problemie teoretycznym”. Wśród uczestników debaty zorganizowanej przez Dziennik Gazetę Prawną i Polski Alarm Smogowy panowała zgoda co do tego, że działać trzeba. Jednak wola działania to dziś zbyt mało. Od partii politycznych oczekiwałbym dobrze przemyślanego programu dla czystego powietrza i konkretnych propozycji działań.
Pierwszym z tematów poruszonych podczas debaty były pomysły na reformę programu „Czyste powietrze”, kluczowego antysmogowego programu rządu, który ma doprowadzić do likwidacji 3 mln kopciuchów zasilanych węglem i drewnem, a więc głównego źródła zimowego smogu w Polsce. Program, choć słuszny w założeniach, był od samego początku fatalnie wdrażany przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska. Po roku od jego uruchomienia podpisano zaledwie 20 tys. umów na wymianę kopciuchów, a tych według ekspertów Komisji Europejskiej powinno być zawieranych między 200 a 300 tys. każdego roku. W trakcie debaty pojawiło się kilka konkretnych pomysłów na usprawnienie programu – przekazanie dystrybucji do gmin, jak przekonywała posłanka Lenartowicz z Koalicji Obywatelskiej, czy zaangażowanie sektora bankowego tak, żeby program „Czyste powietrze” funkcjonował równie efektywnie jak 500+, o czym mówiła minister Emilewicz ze Zjednoczonej Prawicy. Trudno było jednak odnieść wrażenie, że wśród uczestników debaty istnieje dobrze przemyślana wizja usprawnienia programu tak, żeby pozyskiwanie dotacji na wymianę starego pieca węglowego nie wiązało się ze zbędną biurokracją i czekaniem 200 dni na odpowiedź (a tak to wygląda obecnie w wielu przypadkach).
Drugim tematem był problem zanieczyszczeń transportowych i zalewu starych samochodów, których pozbywają się państwa europejskie ze względu na przepisy chroniące powietrze. Tutaj wśród konkretnych pomysłów wymienić należy pomysł złożony przez minister Emilewicz, polegający na zmianie w naliczaniu akcyzy od samochodów tak, aby promowała ona bardziej ekologiczny transport. Co do wycinania filtrów DPF uczestnicy byli zgodni, iż proceder ten powinien być surowo karany. Jednak jak wskazała posłanka Lenartowicz, to posłowie rządzącego obozu zablokowali przepisy w tym obszarze.
Niestety w debacie zabrakło miejsca na rozmowę o wciąż poważnym problemie zanieczyszczeń przemysłowych. Archaiczny system państwowej inspekcji ochrony środowiska w naszym kraju nie chroni skutecznie obywateli przed bandytyzmem ekologicznym. Pożary składowisk czy lokalne emisje z zakładów przemysłowych, z którymi borykają się mieszkańcy wielu miast polskich, są tego dobitnym przykładem. System inspekcji, pozwoleń i kar za zanieczyszczenie środowiska potrzebuje pilnej reformy.
Ponieważ debaty rządzą się swoimi prawami i ze względu na ograniczony czas nie dają możliwości zaprezentowania pełnych programów, postanowiliśmy poprosić wszystkie komitety wyborcze o zaprezentowanie szczegółowych programów w trzech kluczowych dla ochrony powietrza obszarach: zanieczyszczenia z ogrzewania domów, transportu i przemysłu. Odpowiedzi te prezentujemy w tym tygodniu na stronach internetowych Polskiego Alarmu Smogowego.
Od poważnej partii politycznej oczekuję poważnego i dobrze przemyślanego programu antysmogowego

Debata w redakcji DGP została zainicjowana przez Polski Alarm Smogowy