Nie ma sensu idealizować przeszłości, tak samo jak nie ma do niej powrotu. Ekologiczne podejście nie polega na tym, by było „jak kiedyś”.
Można się spierać, czy mamy szansę żyć we w pełni ekologicznym świecie, skoro mamy gospodarkę opartą na energii przynajmniej na razie pochodzącej w większości z paliw kopalnych, nie potrafimy sobie nawet wyobrazić porzucenia samochodów, a żywność produkujemy na skalę przemysłową i pakujemy w folię... Każde rozwiązanie dzisiejszych problemów może się zaś okazać źródłem nowych, tak samo jak stało się z samochodami, które zlikwidowały kłopot wielkich metropolii z zalegającym końskim nawozem, czy plastikiem, który wydawał się znakomitym – bo trwałym i tanim – materiałem. Dziś nie wiemy, jak może wyglądać nasze życie za kilkadziesiąt lat, skoro technologie pędzą do przodu i każdy twierdzi, że ta, którą opracował, będzie najlepsza. I oczywiście całkowicie ekologiczna. Jedno jest pewne – musimy zmieniać przyzwyczajenia od najniższego szczebelka, nie oglądając się na wielką politykę, potężne grupy przemysłowe o często sprzecznych interesach, Unię Europejską, która jedne rozwiązania proekologiczne wprowadza ochoczo, inne blokuje. W tym oddolnym ruchu obywateli, który już obserwujemy, jest również miejsce dla samorządów: podpowiadanie, zachęcanie, a tam, gdzie gmina ma moc sprawczą, decydowanie o jak najlepszej ochronie środowiska.
– Od dłuższego czasu obserwujemy rosnące zainteresowanie samorządów tematyką prośrodowiskową. Pojawia się też coraz więcej działań, w szczególności w obszarze walki ze smogiem, adaptacji do zmian klimatycznych oraz zagospodarowania odpadami i zmniejszenia wykorzystania tworzyw sztucznych. Przyczyny są wielorakie: z jednej strony konieczność wynikająca z wdrażania polityk europejskich i rządowych oraz rosnącej presji społecznej. Z drugiej strony miasta zaczęły same dostrzegać wartość w prowadzeniu takich działań, zauważając, że środowisko jest ważnym czynnikiem wpływającym na rozwój miasta. W porównaniu z innymi miastami zachodnioeuropejskimi, polskie gminy skupiają swoje działania prośrodowiskowe na walce o czyste powietrze i gospodarkę odpadami, a w mniejszym stopniu na adaptacji do zmian klimatycznych. W ramach walki o czyste powietrze odmienna jest specyfika działań, jako że w Polsce dominują działania w zakresie ciepłownictwa, a programy w obszarze transportu skupiają się na niskoemisyjny transporcie publicznym z mniejszą rolą wsparcia dla rozwoju nisko- czy zeroemisyjnych form transportu indywidualnego – mówi Marta Ciszewska, starszy konsultant w Deloitte. – Kluczowym wyzwaniem, jakie stoi przed miastami, jest adaptacja do zmian klimatu. Na początku tego roku podsumowano również dwa lata projektu „44 MPA” Ministerstwa Środowiska, polegającego na opracowaniu planów adaptacji do zmian klimatu w 44 polskich miastach. Miasta czeka teraz długotrwały proces wdrażania i monitorowania planu, począwszy od działań przygotowawczych: opracowania planu adaptacji do zmian klimatu, aktualizację wszystkich strategii miejskich, reorganizację urzędów miast i jednostek miejskich czy uzyskanie finansowania – uzupełnia.

Wielki cel, drobne kroki

– Ekologia to wielki cel, ale w praktyce sprowadza się do tego, by z szeregu małych, ale konsekwentnie wprowadzanych, działań wynikało dobro środowiska. To nasze indywidualne, prywatne decyzje wpływają na dobrostan przyrody. Rolę samorządu widzę w dwóch aspektach. Po pierwsze władze powinny stanowić dobre prawo lokalne. Po drugie zaś dawać przykład i promować takie postawy, które przyczyniają się do ochrony środowiska naturalnego. Wiosną Rada Miasta Gdyni przyjęła uchwałę, która pozwala na hodowlę pszczół w mieście. Każdy, kto chce i umie to zrobić, może ustawić w mieście do ośmiu uli. Pszczoły to niezwykle pożyteczne owady. Ich obecność pozytywnie wpływa na zieloną tkankę miasta, o czym przekonały się inne nowoczesne metropolie takie jak Londyn, Berlin czy Kopenhaga. Na budynku Urzędu Miasta już niedługo staną cztery ule. Chcemy dać przykład i zachęcić mieszkańców do podejmowania podobnych działań – mówi Michał Guć, wiceprezydent Gdyni ds. innowacji. – W naszym urzędzie i wszystkich miejskich jednostkach organizacyjnych nie używamy już plastikowych naczyń, sztućców, kubeczków. Zamiast wody w plastikowych butelkach podajemy wodę w butelkach szklanych. Zachęcamy do picia wody bezpośrednio z kranu, jest to zdrowa woda najwyższej jakości. Podlega wielostopniowej kontroli i w odróżnieniu od wód butelkowanych jest znacznie bezpieczniejsza dla zdrowia, niż ta z plastikowych butelek, które nierzadko stoją na nasłonecznionej półce w sklepie. Zachęcamy też naszych urzędników do przemyślanego korzystania z koszulek plastikowych i ograniczania wydruków. To długofalowe działanie, ale każdy powinien zwracać uwagę na to, ile odpadów plastikowych produkuje i jaki „ślad węglowy” zostawia. Podoba mi się pomysł, który już zaobserwowałem, by na różnorakie konferencje i wydarzenia, związane z ochroną środowiska, uczestnicy przyjeżdżali transportem zbiorowym, a identyfikatory były po zakończeniu zbierane w celu powtórnego wykorzystania. Każdy może zmniejszyć swój ślad węglowy, jeśli do pracy przyjedzie trolejbusem lub rowerem, a auto pozostawi w domu – wyjaśnia Michał Guć.
Jednak nie tylko małe, codzienne działania są potrzebne. Konieczna jest metodyczna i strategiczna zmiana myślenia i gospodarzy miast, i mieszkańców.
– Gdynia wspiera działania na rzecz klimatu w ramach programów dotacyjnych, współfinansowanych ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku i programów gminnych. Do pierwszych można zaliczyć „Czyste Powietrze Pomorza”, który był realizowany w latach 2014-2016 oraz „Czyste Powietrze Trójmiasta” z 2017 r. Dzięki nim mieszkańcy otrzymali dotacje na wymianę starych pieców węglowych i zastąpienie ich innym, ekologicznym źródłem ogrzewania. W trakcie trwania czterech już edycji programu z dofinansowania skorzystało 100 właścicieli budynków i lokali mieszkalnych, co wprost oznacza likwidację 100 pieców węglowych. Dofinansowanie ze środków WFOŚiGW wyniosło 410 854 złotych. Od blisko 20 lat funkcjonuje także gminny program dotacji na zmianę źródła ogrzewania i budowę odnawialnych źródeł energii, który w latach 2012–2018 r. pozwolił na przekazanie mieszkańcom ponad 2 mln zł. Warto jest realizować tego typu programy, bo oznaczają one nie tylko poprawę jakości powietrza i poprawę jakości życia, ale przyspieszają także decyzje mieszkańców o wymianie źródła ogrzewania – opowiada Hanna Górecka-Banasik, kierownik samodzielnego referatu ds. energetyki Urzędu Miasta Gdyni, która odpowiada m.in. za program dotacji ekologicznych dla firm i mieszkańców, program gospodarki niskoemisyjnej i edukację w zakresie ograniczania zanieczyszczeń powietrza. – Bardzo ciekawym gdyńskim projektem jest „Termowizja, czyli jak uszczelnić domowy budżet”. Polega on na sfinansowaniu w całości badań termowizyjnych w budynkach mieszkalnych. Koszt obu edycji projektu wyniósł ponad 146 tys. zł, z czego dofinansowanie ze środków WFOŚiGW wyniosło 66 tys. zł. Projekt posłużył do zwiększenia poziomu wiedzy i świadomości mieszkańców na temat tego, jak zmniejszyć zużycie energii i unikać niepotrzebnych strat ciepła. Jestem przekonana, że takie projekty są nieodzowne, by budować wspólnotę świadomych mieszkańców, szanujących zasoby naturalne – mówi Marek Łucyk, wiceprezydent Gdyni.

Zamknąć obieg

Ważnym tematem dla miast jest szeroko pojęta gospodarka o obiegu zamkniętym, a w tym kwestia zagospodarowania odpadów i przeciwdziałania negatywnym skutkom wykorzystywania plastiku.
– Z dnia na dzień obserwujemy, jak wiele ratuszy eliminuje jednorazowe plastiki i zmniejsza wykorzystanie zbędnych surowców, a pionierzy wprowadzają lokalne punkty zbiórki butelek plastikowych. Gorącym tematem dla wielu gmin jest również wdrażanie nowego systemu segregacji odpadów oraz osiągnięcie celu przekazania do przetworzenia 50 proc. odpadów komunalnych. Poszukiwane są innowacyjne rozwiązania na usprawnienie systemu i zwiększenie poziomu segregacji – mówi Marta Ciszewska.
– Co roku osiągamy znacznie wyższe poziomy recyklingu, aniżeli wymogi prawa. Chodzi o wskaźniki odzysku odpadów, a także ograniczanie masy odpadów biodegradowalnych, przekazywanych do składowania. W roku 2018 poziom recyklingu i przygotowania do ponownego użycia papieru, metali, szkła i plastiku wyniósł aż 52 proc. wobec wymaganego ustawowego poziomu 30 proc. Od samego początku „reformy śmieciowej” osiągamy poziomy ponad dwukrotnie wyższe od wymaganych prawem i jednocześnie jedne z najwyższych w Polsce dla dużych miast. Zostało to zauważone i docenione poprzez nagrody i wyróżnienia w największym ekologicznym konkursie miejskim Eco-Miasto. W 2018 roku otrzymaliśmy wyróżnienie za gospodarkę w obiegu zamkniętym. Ten znakomity efekt udało się osiągnąć dzięki prowadzonym systematycznie działaniom zmierzającym do ciągłego ulepszania systemu gospodarowania odpadami komunalnymi. Szczególny nacisk kładziony jest na edukację mieszkańców w zakresie właściwego postępowania z odpadami. Do najważniejszych działań podjętych na przestrzeni lat należały: zwiększenie częstotliwości odbioru odpadów segregowanych w zabudowie wielorodzinnej, wprowadzenie bezpłatnego odbioru dużych odpadów zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego wraz z usługą ich wyniesienia bezpośrednio z mieszkania, uruchomienie projektu „Asystent mieszkańca”: poprzez aplikację można zgłosić nielegalne wysypiska śmieci oraz porzucone odpady wielkogabarytowe – mówi Bartosz Frankowski, naczelnik wydziału środowiska gdyńskiego UM, odpowiedzialny m.in. za programy edukacji ekologicznej, gospodarkę odpadami.
Odpady są dziś wielkim problemem ekologicznym i społecznym. Z jednej strony to na samorządy przerzucono odpowiedzialność za gospodarowanie nimi, z drugiej ciężar ich segregacji spoczywa na mieszkańcach. A ci nie zawsze i nie wszędzie rozumieją, dlaczego mają to robić. Problem jest zwłaszcza w budynkach wielomieszkaniowych, w których odpowiedzialność trudno zmierzyć, a przecież powinna ona się odbijać w cenie odbioru śmieci. Jeśli sumiennie segregujący je mieszkaniec co rusz spotyka się z sytuacją, gdy jego sąsiad wyrzuca brudzące odpady do kontenera z papierem, może stracić zapał.
Rozwiązanie testowane jest w Ciechanowie. Dzięki przypisanym indywidualnie do gospodarstw domowych kodom, które otwierają kontenery, można sprawdzać, czy mieszkańcy przestrzegają zasad. A dzięki temu – przypisać im właściwą opłatę (W Ciechanowie to 13 zł od mieszkańca segregującego śmieci i 25 zł od niesegregującego odpadów).
– Niższa opłata śmieciowa jest przywilejem właśnie dla segregujących. Niestety często są sytuacje, że ktoś deklaruje segregację, a wcale nie segreguje i mimo wszystko płaci mniej. Nowy system pozwoli to zweryfikować i w konsekwencji egzekwować właściwą opłatę bądź wymusić faktyczną segregację, czyli to, na czym najbardziej nam zależy. Trzeba sobie zdawać sprawę, że aby opłata była niższa, zgodnie z obowiązującymi przepisami, segregować muszą wszyscy mieszkańcy całej nieruchomości. Gdy ktoś z mieszkańców bloku wyłamie się, koszty ponoszą wszyscy lokatorzy budynku. Dlatego tak ważne jest uświadomienie sobie i innym tej odpowiedzialności – mówił Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa.
Oczywiście, jak zwykle kluczowa jest czytelna komunikacja: obywatel dobrze poinformowany to obywatel świadomy. I tak np. mieszkańcy Gdyni mogą znaleźć wszystkie informacje dotyczące gospodarki odpadami na portalu www.wyrzucam.to. Mogą tam zapisać się na sms-owe powiadomienia o terminach odbioru poszczególnych kategorii odpadów, zgłosić telefonicznie potrzebę odebrania bezpośrednio z domu zużytych sprzętów AGD lub starych mebli. Można też sprawdzić terminy i miejsca zbiórek odpadów niebezpiecznych, słowem – na tej stronie internetowej jest wszystko, czego mieszkaniec potrzebuje, jeśli chodzi o gdyński system gospodarki odpadami.

Rozwój versus ekologia

Oficjalnym i promowanym m.in. przez agendy ONZ rozwiązaniem problemów z degradacją środowiska jest zrównoważony rozwój. Chodzi w nim w największym skrócie o to, żeby niewątpliwe potrzeby gospodarcze zaspokajać w ten sposób, by po pierwsze czynić jak najmniej szkód w środowisku naturalnym, a po drugie – te, do których dojdzie, rekompensować. Dotyczy to w równej mierze wielkiego przemysłu co np. deweloperów budujących osiedla mieszkaniowe czy samorządów, które planują np. poszerzenie sieci dróg na swoim terenie. Trudno się nie zgodzić, że oczekiwania ludzi są wysokie i prawie nikt nie rezygnuje łatwo z poprawienia swojego standardu życia, jednak przy zaspokajaniu tych potrzeb musi być uwzględniany również stan zasobów naturalnych. Na styku tych dwóch czynników często dochodzi do konfliktu interesów. Także między grupami mieszkańców zainteresowanych np. utrzymaniem zieleni miejskiej i pozyskiwaniem kurczących się zasobów terenów pod zabudowę.
– Kiedy administruje się miastem o takim niezwykłym położeniu jak Gdynia, opartym z jednej strony o morze, a z drugiej o lasy, musimy mieć świadomość ograniczonej przestrzeni dla rozwoju miasta, ale też ogromnej roli terenów zielonych, które są płucami miasta – mówi Marek Łucyk, wiceprezydent Gdyni ds. rozwoju. – Lasy miejskie na terenie Gdyni to ponad 40 proc. jej powierzchni, do tego dochodzą parki i zielone skwery. Jeśli pod inwestycję biurową lub mieszkaniową trzeba wyciąć krzewy, czasem też drzewa, trzeba wyraźnie powiedzieć mieszkańcom, że w pobliżu pojawi się wkrótce nowy teren zielony. Tak właśnie robimy. W ścisłym śródmieściu zabudowywane są teraz te tereny, które nie doczekały się zabudowy od czasów przedwojennych, a od początku były przewidziane pod zabudowę. W tym celu czasami musimy usuwać skupiska krzewów i drzewa, które wyrosły od czasów wojny. Ale też budujemy nowoczesny park rekreacyjny, podzielony na różne strefy, dla młodszych i starszych, aktywnych i szukających wytchnienia od zgiełku. Park Centralny, bo o nim mowa, obejmuje teren aż trzech hektarów. Miejska plaża i jej okolice to też tereny zagospodarowane na cele rekreacyjne. Pamiętamy cały czas o tym, że mieszkańcy Gdyni są przyzwyczajeni do terenów zielonych, a dużo przestrzeni stanowi atut naszego miasta.
– Zieleń pełni bardzo ważną rolę w mieście i podlega z jednej strony ochronie, a z drugiej jest odtwarzana. Dzieje się tak dzięki nasadzeniom zastępczym, do których zobowiązani są wszyscy, którzy muszą dokonać wycinki drzew. To swoista rekompensata dla środowiska. W Gdyni zostały opracowane, przyjęte i upublicznione wytyczne, dotyczące tego mechanizmu, w szczególności związane z drzewami, usuwanymi w związku z przygotowaniami terenu pod inwestycje. W praktyce oznacza to, że zezwolenia na wycinkę drzew są zawsze uzależnione od wykonania nasadzeń zastępczych – w stosunku jedno nowe drzewo za jedno usunięte. Miasto oczywiście dba także o istniejącą zieleń, a także rozwija rekreacyjne tereny zielone, czego najlepszym przykładem powstający właśnie Park Centralny – dopowiada Bartosz Frankowski, naczelnik gdyńskiego wydziału środowiska urzędu miasta.
Problem wycinki drzew jest w ostatnich latach szczególnie istotny w polskich miastach. I to nie tylko pod inwestycje. Samorządy bywają – i często nie bez podstaw – oskarżane o hekatombę drzew… bez namysłu, przy okazji tzw. pielęgnacji (ogławianie), rewitalizacji czy pod pretekstem dbania o bezpieczeństwo (wycinanie). Prawo zobowiązuje do nasadzeń w miejsce drzew wyciętych, jednak w sposób oczywisty sadzonka nie równoważy przez długi czas straty dorosłego drzewa. Do tego doszło już na szczęście zniesione „lex Szyszko” – prawo do wycinki na terenach prywatnych – często zresztą niesłusznie także przypisywanej gminom, zwłaszcza w miejscowościach, w których społeczna świadomość kwestii własnościowych nie jest zbyt duża, a więc głównie w wielkich miastach.
– Nowelizacja ustawy o ochronie przyrody, która weszła w życie 1 stycznia 2017 r., spowodowała w całej Polsce i niestety także w Gdyni zwiększoną wycinkę drzew rosnących na terenach stanowiących własność osób fizycznych. Na szczęście wycinki te nie miały charakteru masowego. W okresie od 1 stycznia do 17 czerwca 2017 r. mieszkańcy Gdyni, mając całkowitą swobodę w usuwaniu zieleni na swoim gruncie, w większości przypadków korzystali z tej swobody z odpowiedzialnością za środowisko i otoczenie.
Większość usuniętych wówczas drzew stanowiły drzewa obumarłe lub zamierające, nadmiernie rozrośnięte w stosunku do wielkości nieruchomości i jej zabudowy czy wchodzące w kolizje z istniejąca zabudową, a zatem wycinka dotyczyła drzew, które po złożeniu wniosku o ich usunięcie i tak zostałyby usunięte na podstawie zezwolenia wydanego przez prezydenta miasta. Zieleń rosnąca w Gdyni na terenach prywatnych nie ucierpiała aż tak bardzo na skutek obowiązywania – mówi Bartosz Frankowski.

Razem jest skuteczniej

Warto też pamiętać o nadal lokalnym, ale nieograniczonym do jednego miasta czy jednej gminy, wymiarze. Miasto nie jest samotną wyspą, często więc niezbędna jest współpraca z gminami ościennymi. I ta akurat ma się coraz lepiej.
– Od 2011 r. kooperujemy z samorządami północnej części województwa pomorskiego w ramach Metropolitalnego Forum Wójtów, Burmistrzów i Prezydentów NORDA. Dzięki tej współpracy powstała i rozwija się Dolina Logistyczna – centrum usług transportowych, spedycyjnych i logistycznych, której funkcje wspierają rozwój gdyńskiego portu. To projekt służący zagospodarowaniu rozległego obszaru obejmującego osiem sąsiadujących ze sobą samorządów. Tworzą go miasta: Gdynia, Reda, Wejherowo, Rumia i gminy: Kosakowo, Wejherowo, Liniewo, Gniewino. Z kolei w ramach Komunalnego Związku Gmin Doliny Redy i Chylonki prowadzona jest gospodarka odpadami, gospodarka wodno-ściekowa i edukacja ekologiczna. Ten związek, który funkcjonuje już 28 lat, skupia osiem samorządów: miasta – Gdynię, Redę, Rumię, Wejherowo, Sopot i gminy – Kosakowo, Wejherowo i Szemud. Związek jest dziś wspólnie z gminami właścicielem trzech firm: przedsiębiorstwa wodociągowego PEWiK, producenta i dystrybutora energii cieplnej OPEC i Eko-Doliny, zajmującej się gospodarką odpadami. W 2007 r. Gdynia i 13 samorządów powołało do życia Metropolitalny Związek Komunikacyjny Zatoki Gdańskiej. Jego zadaniem jest kształtowanie wspólnej polityki komunikacyjnej i zapewnienie warunków właściwego funkcjonowania zintegrowanego biletu metropolitalnego. Taki bilet metropolitalny ułatwia i zachęca do korzystania z komunikacji publicznej we wszystkich gminach. Ma to ogromne znaczenie dla zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza. Wspólne, sąsiedzkie działania na rzecz ekologii dają z pewnością większy efekt i są gwarancją ich skuteczności. Przykładem mogą być też grupowe zakupy gazu. Dzięki umowie na 2019 r. 37 gmin i instytucji z Pomorza zapłaci w przyszłym roku za gaz ziemny o jedną czwartą mniej niż wynoszą ceny rynkowe – mówi Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni ds. gospodarki. – Nie można zapominać też o współpracy w ramach obszaru metropolitalnego. Dzięki niej ze środków w ramach zintegrowanych inwestycji terytorialnych, prowadzimy szereg przedsięwzięć, mających cel ekologiczny. To między innymi termomodernizacja budynków, budowa węzłów integracyjnych czy choćby rower metropolitalny Mevo Mevo – dodaje Gruszecka-Spychała.

Tradycja i nowoczesność

Mamy z kogo brać wzór. Choć nie zawsze mamy możliwość rewolucyjnych rozwiązań, jak w krajach najbogatszych czy w miejscowościach, które powstają od zera (a są takie na świecie). Nie postawimy sobie całkowicie ekologicznie zaprojektowanego – z myślą o zeroemisyjności – miasta korzystającego wyłącznie z energii słonecznej, jak powstający w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Masdar, który korzysta z historycznej wiedzy o budowie jak najbardziej przyjaznego dla człowieka miasta nieeksploatującego środowiska. I dlatego że nie mamy 20 mld dol., bo tyle ma kosztować Masdar, i dlatego że Polska nie leży na pustyni. Możemy jednak sięgać po rewolucyjne technologie, których pojawia się coraz więcej, a niekiedy wracać do zarzuconych tradycyjnych rozwiązań (choćby dbałości o miejskie obszary zieleni), by minimalizować nasz wpływ na środowisko. Środowisko, którego jesteśmy przecież częścią i bez którego nas nie będzie.