Dbając o ochronę środowiska, rząd chce jeszcze bardziej zaostrzyć przepisy – tym razem kodeks karny. Prawnicy ostrzegają, że zmiany mogą wywołać kuriozalne skutki.
Mafie śmieciowe często pozostają bezkarne, bo trudno jest udowodnić, że składowane przez nie odpady w znaczny sposób niszczą środowisko – tak uważa Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. To ma się zmienić, m.in. na wniosek GIOŚ i Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, które wnioskowały o zmianę przepisów kodeksu karnego. Przychylił się do tego resort sprawiedliwości podczas konsultacji projektu zmian w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2018 r. poz. 1454 ze zm.).
Zmieniony miałby zostać artykuł 183 kodeksu karnego (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1600 ze zm.). Obecnie za składowanie, usuwanie, przetwarzanie, odzysk, unieszkodliwianie albo transport odpadów, które mogą spowodować istotne obniżenie jakości wody, powietrza lub ziemi, grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Taki sam wymiar kary przewidziano za postępowanie z odpadami mogące powodować zniszczenia w świecie roślinnym lub zwierzęcym „w znacznych rozmiarach”. Kluczową zmianą jest usunięcie z artykułu 183 terminów: „istotne” i „w znacznych rozmiarach”.
Według inspektorów środowiska obecne przepisy są nieostre i prowadzą do dużych rozbieżności w interpretacji między organami ścigania a inspekcją środowiska. W efekcie – w ich ocenie – bardzo często postępowania karne dotyczące porzucanych śmieci, w tym także niebezpiecznych odpadów, są umarzane na wczesnym etapie prokuratorskiego postępowania.
Daniel Chojnacki z Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka uważa, że proponowana zmiana jest bardzo istotna. – Zmieni postrzeganie tego, co jest, a co nie jest przestępstwem. Proponowane zmiany spowodują, że jakiekolwiek naruszenie kwestii środowiskowej, czy jakiekolwiek negatywne oddziaływanie na środowisko przez składowanie, przetwarzanie, magazynowanie odpadów będzie przestępstwem – mówi prawnik. Jego zdaniem warto się zastanowić i próbować zdefiniować pułapy, od których mamy do czynienia z przestępstwem. – Tu mamy podejście na skróty – dodaje. I zwraca też uwagę, że zmiana spowoduje niespójność przepisów kodeksu karnego, gdyż pojęcia, które mają zostać wykreślone w art. 183, pozostaną w kolejnych artykułach kodeksu.
Ministerstwo Środowiska przychyliło się do jeszcze jednej propozycji inspektorów ochrony środowiska. Przepis – w założeniu – miałby ukrócić proceder, jakim jest porzucenie odpadów w magazynach. Według propozycji przestępstwem miałoby być bowiem także zbieranie odpadów w sposób, który może zaszkodzić środowisku – również bez wartościowania, czy negatywny wypływ na środowisko jest „istotny” lub „znacznych rozmiarów”.
– W związku z tym nie można wykluczyć, że przypadków analizowanych przez GIOŚ i prokuraturę będzie zdecydowanie więcej – mówi Daniel Chojnacki. Postępowanie karne może grozić osobie, która przykładowo na swoim podwórku gromadzi pozostałości po farbach, lakierach. – Wystarczy, że z puszki wyleje się zawartość. Jeśli z przepisów zniknie ocena wyrządzonej szkody i mowa będzie o jakiejkolwiek szkodzie – postępowanie karne jest realne – dodaje prawnik.
Według inspektorów ochrony środowiska zmiany przyczynią się do skuteczniejszej walki z szarą strefą. Porzucanie śmieci, zasypywanie ich w wyrobiskach czy podpalanie składowisk to styl działania mafii śmieciowych, czyli nielegalnych lub półlegalnie działających firm odpadowych, i utrapienie samorządów. W zeszłym roku rząd znacznie rozszerzył uprawnienia inspektorów środowiska – mogą oni na przykład kontrolować firmy za pomocą dronów i nakładać dużo wyższe kary. W drugim półroczu ubiegłego roku inspekcja nałożyła kary w drodze decyzji administracyjnej na blisko 24,5 mln zł.