Moim zdaniem nie ma podstaw do wpisania Puszczy Białowieskiej na listę światowego dziedzictwa w zagrożeniu - oceniła w rozmowie z PAP wiceminister środowiska Małgorzata Golińska.

W tym tygodniu media opublikowały raport z misji kontrolnej UNESCO - (IUCN) - nt. działań m.in. polskich władz na terenie puszczy. Wskazują, że nie jest on korzystny dla polskich władz.

Małgorzata Golińska: Warto podkreślić, że informacje, które pojawiły się w ostatnim czasie w mediach są w dużej mierze wyrwane z kontekstu i pochodzą ze wstępnego raportu. Jest on wynikiem misji UNESCO, która odbyła się na przełomie września i października ub.r. W jej trakcie eksperci spotykali się ze wszystkimi zainteresowanymi losem puszczy, czyli pracownikami MŚ, przedstawicielami zarządców - Lasami Państwowymi i Białowieskim Parkiem Narodowym, organizacjami pozarządowymi, reprezentantami samorządów i lokalną społecznością oraz naukowcami. Wyjeżdżając z Polski, przekazali nam wstępne uwagi, pokrywające się w dużej mierze z raportem, który otrzymaliśmy od UNESCO w styczniu. Zdawaliśmy sobie więc sprawę, co w nim będzie. W naszej ocenie w niektórych miejscach uwagi zawarte w dokumencie są niespójne z wnioskiem renominacyjnym z 2014 roku (po którym cały obszar Puszczy Białowieskiej - po stronie polskiej i białoruskiej znalazł się na liście UNESCO - PAP). Wskazaliśmy to w naszej odpowiedzi. Czekamy teraz na odpowiedź UNESCO.

W raporcie UNESCO negatywnie ocenia działania polskich władz, jakie były prowadzone w latach 2016-2018 w Puszczy Białowieskiej. Chodzi głównie o wycinanie czy wywożenie ściętych drzew.

M.G: Czym innym jest zarzut, że działania były prowadzone nieprawidłowo, szkodliwie dla przyrody, a czym innym - zarzut, że były to działania niezgodne z wnioskiem o wpisanie puszczy na listę UNESCO. Kwestią do rozstrzygnięcia jest to, czy i na ile nasze działania były faktycznie niezgodne z wnioskiem. Jeżeli stwierdzimy, że w strefie ochronnej, w której nie można pozyskiwać drewna, takie pozyskanie się odbywało, to rzeczywiście możemy mówić o tym, że nie dotrzymano warunków z wniosku. UNESCO jednak dopuszcza działania związane z ochroną przeciwpożarową czy zapewnieniem bezpieczeństwa publicznego, a tym Lasy Państwowe argumentowały większość cięć prowadzonych w puszczy. Nie jest to rozstrzygnięte i naszym zdaniem jest to wciąż temat do dyskusji.

UNESCO zarzuciło nam jednak, że kwestia dbania o bezpieczeństwo publiczne była przez nas nadużywana.

M.G: W raporcie wskazano, że ze względów bezpieczeństwa drzewa mogą być usuwane w odległości 50 metrów od dróg czy szlaków turystycznych. Rzeczywiście leśnicy prowadzili cięcia również w większej odległości. Tutaj prowadzimy dyskusję z ekspertami UNESCO. Z jednej strony we wniosku, który został złożony przez rząd PO-PSL w 2014 r., wskazano, że we wszystkich strefach (trzy strefy ochrony) mamy możliwość podejmowania działań związanych z bezpieczeństwem publicznym, np. działań przeciwpożarowych. Z drugiej strony eksperci UNESCO wskazują, że zabezpieczając puszczę przed pożarem, nie możemy z niej wywozić martwego, suchego drewna. Powołują się oni ponadto na badania polskiego Instytutu Badawczego Leśnictwa, który w 2015 r. zakwalifikował puszczańskie lasy do niskiego zagrożenia pożarowego. Sytuacja w ostatnich latach się jednak zmieniła. Suche gorące lata, a także bardzo duża liczba świerków, które zamarły w wyniku gradacji kornika drukarza od 2011 roku, będące teraz materiałem łatwopalnym, powoduje realne zagrożenie pożarowe. W tej sprawie alarmują lokalne samorządy, straż pożarna, a także jednostka wojskowa znajdująca się na terenie Puszczy Białowieskiej.

Czy raport misji UNESCO przybliża nas do wpisania puszczy na listę dziedzictwa w zagrożeniu. UNESCO wskazało na to już w 2017 roku?

M.G: W moim przekonaniu nie ma podstaw do wpisania Puszczy Białowieskiej na tę listę. Uważam, że te działania, które były podejmowane, nie zagroziły wartości tego obiektu, nie zagroziły też jego trwałości. UNESCO we wstępnym raporcie nie rekomenduje też takiego rozwiązania.

Tak, ale jednocześnie wskazuje, że taka rekomendacja wynika z zaprzestania wycinki w 2018 roku, co nastąpiło po wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE. Wskazuje, że trzeba wypracować strategię zarządzania Puszczą Białowieską jako obiektem dziedzictwa UNESCO. Czy Polskie interesy i UNESCO nie wykluczają się? Nie od dziś wiadomo, że resort środowiska optuje w przypadku Puszczy Białowieskiej za czynną ochroną przyrody, z kolei UNESCO za bierną.

M.G: Ta sprzeczność wynika m.in. z samego wniosku, jaki został przygotowany w 2014 roku przez poprzedni rząd, który został zaakceptowany przez UNESCO. Ówczesny gabinet chciał, żeby Puszcza Białowieska była terenem, na którym nic się nie dzieje, bo mamy dążyć do odtworzenia tam lasu zbliżonego do naturalnego, pierwotnego. Mam wrażenie, że złożenie wniosku do UNESCO było odpowiedzią na postulaty części środowisk, które chciały powiększenia parku narodowego w puszczy. Rząd nie skonsultował tego z lokalną społecznością, która była przeciwna powiększaniu parku. Na to również wskazuje UNESCO, które podkreśla, że takich konsultacji zabrakło.

Jest też wiele bałaganu w zakresie wyznaczonych stref w puszczy, w których obowiązuje ochrona ścisła, i tych, w których można prowadzić działania. Są one pomieszane, przeplatają się ze sobą. Sama mapa stref nie odpowiada też temu, co jest w opisie do niej.

W takim razie co zamierza resort?

M.G: Pierwszą rzeczą, którą należy zrobić, jest uporządkowanie stref w puszczy, na co zwraca uwagę raport UNESCO. Od momentu zakończenia misji kontrolnej UNESCO w Polsce pracujemy nad tym i propozycje są na ukończeniu.

Domyślam się, że chodzi o pewne przesunięcia.

M.G: Tak. Chcemy tak wyznaczyć strefy, by ułatwić zarządcom prowadzenie działań ochronnych na obszarze Puszczy Białowieskiej.

A plan zarządzania puszczą jako dziedzictwem?

M.G: Najpierw musimy uzyskać akceptację nowych stref przez UNESCO. Dopiero po zgodzie Komitetu UNESCO będziemy mogli przystąpić do tworzenia planu zarządzania puszczą. Będzie musiał powstać też nowy plan zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000.

Pod koniec grudnia Lasy Państwowe poinformowały, że rozpoczęły prace nad nowymi aneksami do planów urządzenia lasu puszczańskich nadleśnictw. Leśnicy argumentują to m.in. wykorzystaniem limitu pozyskania drewna, który skończył się po gradacji kornika drukarza. Czy w związku z raportem UNESCO prace nad tymi dokumentami zostaną wstrzymane?

M.G: Prace nad tymi dokumentami trwają, bez nich Lasy Państwowe nie mogą podjąć żadnego działania, nawet w sytuacjach alarmowych. Dlatego w odpowiedzi do UNESCO wskazaliśmy, że te dokumenty są nam potrzebne, bo leśnicy nie będą w stanie zapewnić bezpieczeństwa publicznego. Aneksy są opracowywane wyłącznie dla stref, gdzie UNESCO dopuszcza działania ochronne. W aneksach ograniczamy też prace leśników do sugerowanych przez UNESCO 50 metrów wzdłuż dróg i szlaków turystycznych. Jeżeli leśnicy nie będą w stanie prowadzić działań, to pozostanie nam zamknięcie wstępu do lasów Puszczy Białowieskiej. Myślę, że nikt nie chce takiego scenariusza.