13:2 – tak Polski Alarm Smogowy podsumował wczoraj program „Czyste powietrze” ogłoszony dwa lata temu przez rząd. Na 15 punktów dokumentu tylko dwa działania zostały uznane za wykonane – wprowadzanie standardów emisyjnych dla domowych kotłów oraz zachęt dla transportu niskoemisyjnego.
– Musimy zauważyć, że rząd zniósł akcyzę na auta elektryczne, ale po ich liczbie widać, że ta zachęta średnio działa – powiedział Andrzej Guła, szef Polskiego Alarmu Smogowego (PAS). – Cieszą też przepisy, które wyeliminowały ze sprzedaży od 1 lipca 2018 r. kopciuchy, czyli najgorsze piece, ale to rozwiązanie na papierze, bo w internecie można je kupić bez problemu. Sprzedawcy tłumaczą, że to nie jest pierwsze wprowadzenie do obrotu, o którym mówią przepisy – tłumaczył. Resort przedsiębiorczości zadeklarował, że do połowy stycznia przedstawi projekt nowelizacji prawa o ochronie środowiska, w którym zapisy dotyczące kopciuchów mają być bardziej precyzyjne.
PAS docenił także, że mimo opóźnienia w wakacje została przyjęta ustawa o jakości paliw stałych, która eliminowała z rynku węgle najgorszej jakości, czyli muły i flotokoncentraty. – Tyle że rozporządzenie do tej ustawy pozwala na ich mieszanie z lepszym węglem, co oznacza, że nie są eliminowane z rynku. Mamy też sygnały, że wprowadzone nowymi przepisami certyfikaty pochodzenia węgla na składach opałowych nie są wydawane przez sprzedawców, a wielu z nich nawet o tym obowiązku nie wie. Inspekcja Handlowa, która dostała na kontrole składów 6 mln zł rocznie, nie robi ich tyle, ile powinna – wyliczał Guła, dodając, że można napisać nawet najlepsze przepisy, tylko co z tego, gdy nie są one egzekwowane, a w momencie braku kontroli rząd przegrywa ze smogiem.
Zdaniem PAS brakuje też pomocy systemowej najbiedniejszym, bo ośrodki pomocy społecznej dopłacają im tylko do węgla, ale już nie do wymiany źródła ciepła czy termomodernizacji. Program dopłat do ocieplenia domów i wymiany źródeł ciepła także nazywa się – jak cały rządowy pakiet – „Czyste powietrze”. I według ekologów również nie spełnia swojej funkcji. Od września do końca 2018 r. do programu złożono ponad 20 tys. wniosków. Jeśli porównać tę liczbę z liczbą kopciuchów, których jest w polskich domach – według różnych szacunków – 3,5–4 mln, to kropla w morzu potrzeb.
– Rząd zakłada, że program dopłat funkcjonować będzie przez 10 lat, co oznacza wymianę 400 tys. piecy rocznie. A liczba wymienionych w pierwszym roku funkcjonowania programu nie przekroczy 100 tys. Oznacza to, że program obsłuży głównie tych, którzy i tak wymieniliby kocioł ze względu na jego techniczne zużycie – tłumaczy Guła. Poza tym możliwość dopłaty do węglowych pieców nawet najlepszej, piątej generacji stoi pod znakiem zapytania w nowej perspektywie budżetowej UE.