Dostrzeżony na belgijskich wodach Morza Północnego martwy wieloryb został w czwartek odholowany na plażę niedaleko kurortu De Haan, w pobliżu Ostendy. Naukowcy badają giganta, żeby ustalić przyczynę jego śmierci.

Niecodzienne znalezisko w miejscu oddalonym od Brukseli o około godzinę jazdy wywołuje spore zainteresowanie. Jak podał publiczny nadawca VRT, policja odgrodziła miejsce, w którym leży 18-metrowy morski ssak, by trzymać na dystans gapiów i turystów.

"Zwierzę mogło być chore. Ludzie nie powinni mieć do niego dostępu" - podkreślił biolog z Królewskiego Belgijskiego Instytutu Nauk Przyrodniczych Jan Haelters.

Okaz będzie badany przez uczonych trzech ośrodków - z instytutu królewskiego oraz z uniwersytetów w Gandawie i Liege. "Przeprowadzimy sekcję zwłok, pobierzemy próbki, np. żołądka, aby ustalić przyczynę śmierci" - tłumaczył Haelters.

Naukowcy postarają się też dowiedzieć, skąd pochodził płetwal, jak znalazł się na belgijskich wodach i co go zabiło. Wieloryb został dostrzeżony, gdy osiadł na mieliźnie między belgijskimi nadmorskimi miejscowościami Middelkerke i Zeebrugge. Morze Północne w tym regionie charakteryzuje się bardzo dużymi pływami; w ciągu kilku godzin poziom wody potrafi się tam zmienić o kilka metrów.

Ze względu na specyfikę tego gatunku konieczne było podjęcie specjalnych środków ostrożności. Płetwal to ssak posiadający grubą warstwę tłuszczu, która po śmierci zwierzęcia zaczynają się rozkładać, powodując gromadzenie się gazów w ciele i jego puchnięcie. Z tego powodu jeszcze na plaży rozcięto grzbiet zwierzęcia, by zapobiec rozerwaniu ciała.

Wieloryb być może zostanie usunięty z plaży w piątek, jednak będzie to zależało od pogody. Na miejscu już jest spychacz i koparka.